EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

wtorek, 23 marca 2010

Dzień 388

Jeszcze jest wcześnie... czyli godzina 20:55. Idąc swoją drogą życia, ciągle spotykamy i mijamy na niej różnych ludzi. Niektórzy są obojętni(neutralni) energetycznie... Niektórzy mają tak toksyczne energie, że z prędkością konia wyścigowego oddalamy się na bezpieczną pozycję. Ale i są tacy, którzy emanują taką ciepłotą i pozytywną energią, że odejść od nich nie chcemy, choć ich zupełnie nie znamy. Przy niech czujemy bezpieczeństwo... mamy wrażenie jakbyśmy znali się setki, nawet tysięce lat. Natychmiast odbieramy ich smutki, radości, tęsknoty i płynącą od nich miłość... i w ich cieniu zaczynamy rozumieć, że chcemy z nimi iść gdzieby oni nie szli. Te energie doskonale odbierają zwierzęta domowe, ale i te dzikie. Wtedy czujemy się jakbyśmy byli jednym tworem, jedą energią... i to można porównać do namiastki prawdziwego szczęścia... ale mogą to poczuć i zrozumieć tylko nieliczni na tej Ziemi... Mimo to, jedno jest pewne, a mianowicie to, że wcześniej czy później każdy tą energię poczuję i już nigdy nie będzie chciał czegoś innego...
A teraz kolejna częśc wiersza pt. Porzucone psy...

Robi człowiek z lisów futra,
Szyje płaszcze, torby, teczki.
A w kościołach do niedawna,
Na ołtarzach rżnął owieczki…

Błąka się po drogach pupil…
W łzawych oczach rozpacz lśni.
Głód pożera mu wnętrzności,
Toć i kostka wołu mu się śni.

Coraz więcej porzuconych,
Jest na świecie biednych psów.
Z winy człeka zbite w stada,
Chaotycznie mkną na łów…

Gdzieś w zaułku psy zdziczałe,
W żółtych ślepiach niosą strach.
Ich przewodnik strosząc kudły…
Stoi tuż przy ludzkich drzwiach.

2 komentarze:

  1. Każdy z nas ma świadomość, że jedne osoby lubimy bardziej, inne mniej i nie zawsze potrafimy to wyjaśnić logicznie, ale to o czym pisze Autor - to zupełnie co innego.
    To przeświadczenie - nie! - to pewność!, która towarzyszy nam od chwili kiedy jesteśmy w stanie cokolwiek kojarzyć i zaczynamy mieć świadomość siebie, że istnieje gdzieś na świecie człowiek bliski nam w sposób szczególny. Początkowo nie rozumiemy tego co się z nami dzieje i .... dlaczego tak się dzieje.
    Czujemy się wyizolowani, przestraszeni, nie potrafimy o tym mówić w obawie, że narazimy się na śmieszność, niezrozumienie, albo posądzenie o problemy z własną osobowością lub psychiczne.
    Część osób odczuwających w ten sposób, do końca swojego życia nie ma pojęcia o tym, że wiąże się to z wieczną tułaczką w poszukiwaniu tego, kto jest "częścią nas", kogo odczuwamy w tak specyficzny i zadziwiający sposób, mimo, że być może jest na drugim krańcu świata. Kiedy coś mu się dzieje odczuwamy to jako paniczny strach, lęk, poczucie zagrożenia, kiedy jest radosny i szczęśliwy, my również, nawet wbrew sytuacji w której sami się znajdujemy czujemy niezrozumiałą radość, doświadczamy często bólu - mimo braku jakichkolwiek sensownych przesłanek fizjologicznych takiego stanu rzeczy. Zachowujemy się często jak ślepcy i lgniemy do kogoś, kto jest sympatyczny i życzliwy nam i wbrew wewnętrznym oporom robimy wszystko, żeby ułożyć sobie z nim życie, po to tylko, żeby zagłuszyć tą przejmującą tęsknotę. Czasami udaje się w miarę normalnie żyć. Niektórzy, jeśli trafili na wyrozumiałego, kochającego i cierpliwego partnera "neutralizuj" się i zapadają w rodzaj letargu, formy przetrwania. Jednak... większość tych "naznaczonych" z każdym dniem coraz bardziej uświadamia sobie, że jeśli nie znajdą tej jedynej na świecie osoby, z którą łączą ich ponadczasowe i niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka, a często i dla nich samych, więzy, to ich życie będzie wieczną tęsknotą i cierpieniem. Los prowadzi tych ludzi ku sobie przedziwnymi ścieżkami i chociaż niestety nie zawsze, ale jednak zdarza się, że te dwie pogubione dusze spotykają się. Wtedy nie są potrzebne słowa, to tak jakby elementy układanki trafiły na swoje miejsce tworząc jedną całość. Ogarnia nas spokój, ciepło, poczucie bezpieczeństwa i coś co można określić "powrotem do domu". Większość z czytających prawdopodobnie powie, że chodzi o miłość od pierwszego wejrzenia - owszem chodzi o miłość, ale to nie ma nic wspólnego z namiętnością, czy innymi tego rodzaju doznaniami jakie rodzą się między Kobietą i Mężczyzną - chodzi o więź, która sprawia, że te dwie istoty są nierozerwalne, współodczuwające i połączone ze sobą niewidoczną niteczką niezależnie od tego gdzie się znajdują. One potrzebują się aby móc żyć tutaj na ziemi ale również tam, gdzie potem odejdziemy. To co ich łączy to uczucia czyste, pozbawione wyrachowania, materializmu, akceptujące w pełni to co dzieje się w życiu tej drugiej osoby, ogarniające miłością tych i tego - co ona kocha i co jest dla niej ważne, nie stawiające warunków, nie wymagające niczego.
    To radość i szczęście płynące z samego faktu odnalezienia się i możliwości bycia blisko.

    OdpowiedzUsuń
  2. JA ZAWSZE STARAM SIĘ OTACZAĆ DOBRYMI LUDŹMI CO MI SIĘ ZRESZTĄ OSTATNIO NAWET BARDZO UDAJE. SAMA TEŻ STARAM SIĘ EMANOWAĆ DOBRĄ ENERGIĄ, CIEPŁEM... I MYŚLĘ, ŻE TO WŁAŚNIE PRZYCIĄGA DO NAS LUDZI, KTÓRZY JAK PUZLE PASUJĄ DO NASZEJ "UKŁADANKI ŻYCIA ".
    JA TEŻ BOGUSIU UCIEKAM OD TYCH LUDZI, KTÓRZY EMANUJĄ TOKSYCZNĄ ENERGIĄ ... BO NIE CHCĘ, ŻEBY MI SIĘ UDZIELIŁA.JAK TRUDNO GDY MAMY TAKIEGO OSOBNIKA... POD JEDNYM DACHEM .
    ŻYCIE Z ŻYCZLIWYMI LUDŹMI JEST O WIELE PRZYJEMNIEJSZE , SAMI ODBIERAJĄC POZYTYWNE ENERGIE JESTEŚMY TAK TEŻ NASTAWIENI DO ŻYCIA .
    TAK PRZYJEMNIE JAK NA SPOTKANIACH NASZEJ GRUPY JEST MIŁO I CIEPŁO , JAK WITAJĄC SIĘ ZE SOBĄ PRZEKAZUJEMY SOBIE WZAJEMNIE WŁAŚNIE TAKĄ DOBRĄ ENERGIĘ... JESTEŚMY DLA SIEBIE ŻYCZLIWI NIKT NIKOMU NICZEGO NIE ZAZDROŚCI , CIESZYMY SIĘ Z RADOŚCI INNYCH I SMUCIMY RAZEM Z TYM Z NAS , KTO MA PROBLEM. MY JUŻ CZUJEMY BOGUSIU TĘ ENERGIĘ I DOBRZE NAM Z TYM.BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń