EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

poniedziałek, 8 marca 2010

Dzień 373

Oj jak już późno... godzina prawie 24:00. Jestem zmęczony i nie myślę racjonalnie ani jasno...Powiem tylko, że nie podoba mi się nagły powrót zimy... Dzisiejszej nocy ma być 9 stopni mrozu... Ta zima przypomina mi niektórych ludzi... Zanim nastanie jest łagodna. Potem już właściwa i bardzo sroga. Następnie słabnie i odchodzi, a gdy już naiwniaków oszuka, bo wsyscy myślą, że odeszła nagle wraca i znowu mrozi ciła, dusze i serca ludzi i wszystkiego czego dosięgnie. Z ldźmi jest identycznie. Przychodzą, głaskają nas miłymi i ciepłymi słowami, a gdy już zdobędą nasze zaufanie ni stąd, ni zowąd mrożą kłamstwami i brakiem miłości nasze otwarte i gorące serca... ale co najgorsze, nie znikają tak jak przemijająca zima tylko przypinają się do nas jak rzep psiego ogona i odczepić ich od siebie nie można... i chłodzą nas coraz bardziej...aż zamarźniemy na bryłe lodu. A kiedy jakimś cudem uwolnimy się z uwięzi, przez wiele lat, a czasem nawet do końca życia nie potrafimy być ciepli dla tych którzy na to zasługuja... Dobranoc.

2 komentarze:

  1. Smutna to prawda ale tak niestety bywa. Na początku naszego życia jesteśmy tak otwarci i ufni. Przyjmujemy wszystko za dobrą monetę, oceniamy drugą osobę po tym jak się zachowuje nie mając często świadomości jej prawdziwych intencji. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie wszyscy są tacy jak my, bezpośredni, prawdomówni, pełni dziecięcej naiwności i wiary w tego który podaje się za naszego sprzymierzeńca czy przyjaciela.
    Nawiązujemy więc znajomości koleżeńskie czy partnerskie przekonani o uczciwych zamiarach drugiej strony, otwieramy się, powierzamy swoje tajemnice i sekrety, coraz bardziej zbliżamy się uczuciowo, nawiązuje się silna więź i wtedy kiedy myślimy, że nic złego nie może nas spotkać ze strony tej osoby , życie potrafi nas baaaardzo zaskoczyć. Otrzymujemy cios w plecy i raptem zdajemy sobie sprawę z tego, że cały czas z tej drugiej strony - to była pewna gra, że zostaliśmy oszukani, że to co druga osoba o nas wie zaczyna być wykorzystywane przeciwko nam, są stosowane różne formy przymusu, zastraszania, szantażu, których celem jest zniszczenie naszej osobowości i osiągnięcie swoich celów przez dręczyciela. Co wtedy czujemy - przerażenie, smutek, strach, jesteśmy zdumieni i zszokowani, cały świat nam się zawala, bo to na czym budowaliśmy naszą przyszłość okazuje się nie być przysłowiową "skałą" lecz "lotnymi piaskami", "bagnem", które nas niszczy i wciąga w swoją czeluść.
    A potem - potem jeśli los pozwoli i znajdziemy w sobie dość siły i determinacji, po jakimś czasie udaje nam się pozbierać w jedną całość tylko wychodzimy z takiej batalii poturbowani i nieufni. Żyjemy sobie w swojej samotni, liżemy rany i próbujemy żyć dalej. Zdarza się, że spotykamy na swojej drodze Człowieka, kogoś wartościowego, podobnego do nas, pełnego ciepła i wewnętrznego światła i niby widzimy to wszystko ale czarna smoła nadal oblepia nasze serce i duszę a jakiś troll siedzący tam w środku szydzi z naszych pragnień. Słyszymy ten "głos" - co znowu chcesz się wpakować w kłopoty? zaufać - a to niby czemu?... przecież już raz, dwa, trzy - dostałeś po łapach, rozumu nie masz? źle Ci? Walczymy z sobą, bo tak bardzo mimo wszystko pragniemy ocalić w sobie tą naszą szczenięcą wiarę w to, że istnieją prawdziwe dobre uczucia i ludzie, którzy zasługują na nasze zaufanie, przyjaźń i miłość, tylko każda drobnostka, nieopatrzne słowo, czy gest przywołuje traumatyczne przeżycia z przeszłości i blokuje nas. Potrzeba czasu, cierpliwości i chęci z obu stron, żeby pokonać te lęki i odważyć się złożyć swoje życie w ręce drugiego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  2. send22 TAK PIĘKNIE NAPISAŁAŚ, ŻE JUŻ NIE WIELE MOŻNA DODAĆ...
    I TU JEST KOLEJNY PRZYKŁAD, ŻE MAJĄC DOBRYCH PRZYJACIÓŁ ... ODROBINKĘ ŁATWIEJ JEST SIĘ POZBIERAĆ " PO TAKIM DOSTANIU PO ŁAPACH " I MOŻE WTEDY ONI POMOGĄ TOBIE SZYBCIEJ DOJŚĆ DO SIEBIE PO TYCH ŻYCIOWYCH POMYŁKACH , ZAWODACH A POZBIERAĆ SIĘ TRZEBA, BO CZĘSTO TAKIE DOŚWIADCZENIA SĄ KOLEJNYMI " SCHODAMI " W NASZYM ROZWOJU... TYLKO STARAJMY SIĘ TO POZYTYWNIE WYKORZYSTAĆ . BO COŚ CO WYDAJE NAM SIĘ POCZĄTKOWO TREAGEDIĄ , OKAZUJE SIĘ POTEM WIELKIM PREZENTEM OD LOSU I OKAZUJE SIĘ , ŻE WYCHODZI TO NAM NA DOBRE. BOŻENKA

    OdpowiedzUsuń