wtorek, 9 marca 2010
Dzień 374
Teraz jest godzina 22:15. W telewizji leci jakiś program o błyskawicach... a ja jestem osłabiony bezsilnością. Tak dobrze czytacie... bezsilnością. Bezsilność to taki stan w którym nic już nie jesteśny w stanie wymyślić, zrobić, wskórać, naprawić, przetłumaczyć, czy wreszcie cokolwiek zdziałać by mogło być nieco inaczej niż jest...!A co może spowodować taki stan...? Wiele rzeczy. Na przyklad spadochron mi się nie otworzył i niemam zapasowego i nic nie mogę zrobić by cokolwiek zmienić w tej tragicznej sytuacji. Ale i mogę natrafić na ludzi, którzy na skutek nieugiętej postawy nie ustępuja na krok i w żaden sposób nie dają się przekonać do innych niż ich racji. A co można w takiej sytuacji zrobić by zmienili swoje zdanie... ano nic nie można zrobić... Jedynie można opuścić ręce i odejść w swoją stronę... i to jest jedyna rozsądna decyzja jaką w takiej sytuacji podjąć powinniścmy... Trzeba tego kogoś zostawić samemu sobie jeśli nie mamy śił i środków do tego aby tego kogoś przekonać do zmiany swojego zatwardziałego zdania... Dobranoc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pewnie i tak byłoby najprościej. Jeśli nam na kimś nie zależy, czemu nie, ale jeśli zależy nam na człowieku, …nie! Najpierw trzeba jeszcze spróbować raz i drugi i może trzeci, bo co, jeśli sytuacja w której tkwią jest właśnie dla nich najbardziej zabójcza? Jeśli siebie niszczą najbardziej przez swoją zatwardziałość? Może nie znają sposobów aby zmienić swoje postępowanie? Czasami trzeba kilka razy próbować, aby cos w sobie zmienić, wiem to po sobie. Jeśli my jesteśmy świadomi zagrożenia, które niesie ich zatwardziałość dla nich, próbujmy pomóc im to zmienić. Może nie zrozumieją tego teraz, ale kiedyś to do nich dotrze. Trzeba próbować jeśli zależy nam na człowieku. Nawet jeśli sami zostaniemy poranieni…, próbować. Odejść zawsze można...
OdpowiedzUsuńPoza tym jeśli los postawił nas na ich drodze życia, to może być znak, że to nas dano im do pomocy. Bo może my mamy coś czego oni nie mają i mamy się z nimi tym podzielić? Może my już coś zrozumieliśmy i teraz czas nauczyć tego innych? Może my już dostaliśmy od życia tyle, że teraz powinniśmy podzielić się tym z nimi?
A może to oni dani nam zostali po coś, czego jeszcze nie uświadamiamy?...
A teraz jeszcze coś, trochę z innej beczki, ale nie zupełnie; coś nad czym pracuje ostatnio i tym chcę się z wami podzielić…
„Otóż pewna mała Duszyczka przyszła do Boga z pragnieniem zejścia na ziemię i zrealizowania jakiegoś aspektu boskości w ludzkim ciele. Jej wybór padł na wybaczanie. I wtedy pojawił się problem, ponieważ wszystko, co stworzył Bóg było piękne i doskonałe i nie było komu wybaczać. Wszystkie pozostałe dusze były równie wspaniałe i nie ustępowały w niczym Duszyczce. Duszyczka zmartwiła się:
- Komu mam wybaczyć, jeśli wszyscy są dobrzy?
Wówczas z grona innych dusz wystąpiła Przyjazna Dusza i zaproponowała:
- Jeśli chcesz zejdę na ziemię razem z tobą i będziesz mi mogła wybaczyć.
- Ale co mam ci wybaczyć? - zdziwiła się Duszyczka
- Nie martw się, coś paskudnego wymyślę. - odparła Przyjazna Dusza
- Dlaczego ty, tak pełna Światła chcesz się zniżyć do zrobienia czegoś złego? - nie rozumiała Duszyczka
- Z miłości do ciebie, Duszyczko. Kocham ciebie i wiem, ze chcesz poznać, czym jest wybaczanie. Nie ma na to innego sposobu. Gdy nie ma zimna, nie doświadczysz ciepła, gdy nie ma smutku, nie poznasz czym jest radość, gdy nie ma „zła”, nie poznasz „dobra”... Ktoś musi „zniżyć się”, żebyś ty mogła doświadczyć, poznać siebie jako istotę wybaczającą. Zawsze sobie pomagamy i kiedyś ty zrobiłaś cos dla mnie, chociaż być może tego nie pamiętasz - odpowiedziała Przyjazna Dusza - Ale mam jedną jedyną prośbę do ciebie.
- Zrobię co zechcesz - zapewniła Duszyczka
- W chwili, kiedy zadam ci cios, kiedy dopuszczę się najgorszego, nie zapominaj Kim Jestem W Istocie - poprosiła Przyjazna Dusza
- Nigdy nie zapomnę! - obiecała Duszyczka - Zawsze będziesz w moich oczach tak doskonała jak teraz!”
Być może to ty jesteś tą Duszyczką, a twój wróg i oprawca Przyjazną Duszą? Zastanów się nad tą historią.
OdpowiedzUsuńWitam i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWidzę po ostatnich wpisach Bogdanie,że zżera Cię jakiś paskudny robak!!!
Doświadczasz chyba w ostatnim okresie więcej złego niż dobrego od ludzi,stąd ta gorycz i rozczarowanie wszystkim i wszystkimi dookoła!
Ale wierz mi zawsze w jakimś złym doświadczeniu jest światełko nadziei na lepsze jutro...lepszych ludzi..i lepszych nas samych!
W każdym z nas drzemie "mały diabełek" i nie jesteśmy wolni od wad i nagannego zachowania wobec innych!
Jest takie stare powiedzenie,że jak ktoś rzuca w Ciebie kamieniem,Ty rzucaj w niego chlebem....czasem musimy zacisnąć zęby i podarować uśmiech ,dobroć i ciepło chociaż wydaje nam się,że nie damy rady....to pomaga innym i nam samym!
Jutro wstanie nowy...lepszy dzień...znowu uwierzysz w ludzi i wróci Twoja pogoda ducha i czułość jaką darzysz przyjaciół...przesyłam całe mnóstwo dobrej, pozytywnej energii...WIESIA
ZGADZAM SIĘ Z TOBĄ BOGUSIU, ŻE CZASAMI PRZEŻYCIE NA WŁASNEJ SKÓRZE PEWNYCH DOŚWIADCZEŃ WIĘCEJ NAUCZY NIŻ SŁOWO, KTÓRYM CHCEMY UCHRONIĆ TĘ DRUGĄ OSOBĘ... MOŻEMY Z SIEBIE DAĆ WSZYSTKO, JEŻELI TEN KTOŚ NIE ZECHCE TEGO PRZYJĄĆ TO NIE WCIŚNIESZ MU NA SIŁĘ. MOŻESZ DZIECKU MÓWIĆ, ŻE ŻELAZKO JEST GORĄCE A ONO I TAK MUSI SIĘ OPARZYĆ, ŻEBY WIEDZIEĆ CO TO ZNACZY " GORĄCE ".
OdpowiedzUsuńWSZYSCY PRZECIEŻ POPEŁNIAMY BŁĘDY I TO JEST NORMALNE, NIKT Z NAS NIE JEST DOSKONAŁY ALE NAJWAŻNIEJSZE, ŻEBY Z TEGO WYCIĄGAĆ WŁAŚCIWE WNIOSKI A JESZCZE JAK MA SIĘ W " ZASIĘGU " TAKĄ POMOCNĄ DŁOŃ I GORĄCE, SZCZERE SERCE DRUGIEJ OSOBY KTÓRA CHCE NAM POMÓC WESPRZEĆ, DORADZIĆ , NAUCZYĆ...
JEST TAKIE POWIEDZENIE " CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI " TYLKO NIE POZWÓLMY, ŻEBY NASZE ZŁE DOŚWIADCZENIA " POSZŁY NA MARNE " ... ONE MAJĄ NAS UCZYĆ I BYĆ KOLEJNYMI STOPNIAMI W NASZYM ROZWOJU. JAK TO JEST MIŁO JAK PO PEWNYM CZASIE PATRZYMY Z ZUPEŁNIE INNEJ PERSPEKTYWY... NA TO CO BYŁO DLA NAS JASZCZE NIEDAWNO TRAGEDIĄ...A POTEM Z RADOŚCIĄ MÓWIMY O TYCH DOŚWIADCZENIACH BO NAM W ŻYCIU TO BARDZO POMOGŁO. BOŻENKA.