EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

niedziela, 14 marca 2010

Dzień 379

Właśnie za oknem panuje ponownie wspaniała zima... Jestem pod urokiem tego pięknego widoku i dlatego poszliśmy z Eweliną na nocny spacer... O godzinie 22:35 raczej nie chodzę na spacery... ale śnieg sypie takimi wielkimi płatkami, że nie mogłem się oprzeć. Jest ciepło czyli około zera stopni. Nie ma wiatru więc te ogromne płatki lecą bardzo wolno. Przyklejają się do nosa, brwi i policzków... osiadają na mojej brodzie. Zabraliśmy ze sobą wielki parasol. Ewelinka trzymała go nade mną by nie napadało w obiektyw aparatu, a ja pstrykałem w kierunku takich trochę opdświetlonych lampami ulicznymi miejsc. Fotki wyszły fantastyczne... z różnymi barwami światła... Być może wykorzystam jakąś na okładkę którejś z moich książek... No i będę miał wspaniałą pamiątke przemijajęcej zimy... Jutro pewno z niej już nic nie zostanie... Zamyśliłem się... przecież z nas też kiedyś niewiele zostanie... no chyba, że zapracujemy sobie na wieczną pamięć pięknym sercem, wspaniałomyślnymi czynami, przyjaźnią... A może i moje pisanie ocaleje na wieczną pamiątkę... Przecież nie chcemy ot tak sobie zniknąć i już...! Dobranoc

2 komentarze:

  1. OJ IŚCIE BAJKOWA SCENERIA... ALE TA POGODA JEST DYNAMICZNA . WCZORAJ ,PRZEZ WIELE GODZIN SŁOŃCE I NAGLE JAK SYPNĘŁO ... ANIOŁKI CHYBA TRZEPAŁY W NIEBIE WSZYSTKIE PODUCHY I PIERZYNKI . OSTATECZNY EFEKT PRACY [ TYCH ANIOŁKÓW ] ZOBACZYŁAM DOPIERO RANO . DECH MI ZAPARŁO. WZIĘŁAM APARAT I UWIECZNIŁAM Z OKNA TE PRZEPIĘKNE WIDOKI , TYLKO JAK NIGDY WSZYSTKIE SAMOCHODY W WIELKICH KILKUNASTOCENTYMETROWYCH CZAPACH STOJĄ DUMNIE POD DOMEM... NIKT JAKOŚ SIĘ NIE KWAPI ICH ODŚNIEŻAĆ . WIDOK JEST CUDOWNY [ TYLKO AŻ NIE CHCĘ MYŚLEĆ JAK WYGLĄDA PORUSZANIE SIĘ PO TYCH ZASYPANYCH CHODNIKACH... MOJA CÓRKA Z WÓZKIEM Z JULKĄ MA SPORY KAWAŁEK ... DO ŻŁOBKA ... ].
    NO A TWOJE ZDJĘCIA BĘDĄ CUDOWNE A PAMIĘTASZ JAK ROBILIŚCIE Z EWELINKĄ ZDJĘCIA W PARKU JAK "ZAŻYWAŁEŚ KĄPIELI W KOLOROWYCH LIŚCIACH , JAK WTEDY SPEŁNIŁEŚ SWOJE DZIECIĘCE PRAGNIENIA , MOŻE WIĘC TERAZ WYJDŹCIE I UWIECZNIJCIE np. JAK ROBISZ " ORŁY " NA TYM BIELUTEŃKIM ŚNIEGU ROZŚWIETLONYM PIĘKNYM, OSTRYM SŁONKIEM .
    BOGUSIU TAK MASZ RACJĘ... WSZYSTKO TAK SZYBKO PRZEMIJA... ALE NA SZCZĘŚCIE MY " ARTYSTYCZNE DUSZYCZKI " MAMY CO PO SOBIE ZOSTAWIĆ . TAK TO WAŻNE , ŻEBY TAK NIE PRZEMINĄĆ BEZ ŚLADU A JEŻELI KTOŚ NIE MOŻE ZOSTAWIĆ PO SOBIE CZEGOŚ " MATERIALNEGO " TO NIECH POSTĘPUJE TAK, ŻEBY ZOSTAŁY PO NIM DOBRE MIŁE WSPOMNIENIA , ŻEBY TRWALE ZAPISAŁ SIĘ W PAMIĘCI ZNAJOMYCH I LICZNYCH PRZYJACIÓŁ .BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również co i raz podchodziłam do okna i zachwycałam się bajkową scenerią.
    Patrzyłam na kołujące płatki chcąc wchłonąć w siebie i zapamiętać tą chwilę spokoju, ciepła, nostalgii, bo już zawsze będzie kojarzyła mi się z wczorajszym dniem.
    Często po wielu latach nie pamiętamy szczegółów, daty, ale zapada nam w serce i duszę nastrój chwili, czasami koloryt otoczenia, czy zapach - coś tak ulotnego a jednocześnie silnego.
    Jest taki zapach jedyny w swoim rodzaju - świeżości wody kolońskiej pomieszany z zapachem czekolady i czegoś jeszcze nieuchwytnego. Powraca on do mnie czasami niosąc ze sobą obraz mojego Dziadziusia - widzę jego twarz, szlachetne piękne rysy, uśmiech, spojrzenie, które tak lubiłam, słyszę jego głos.
    To wspomnienie jest jak mgnienie a ja pragnęła bym zatrzymać je jak najdłużej bo niesie ze sobą tyle cudownych emocji i uczuć.
    Przemijanie. Myślę, że najważniejsze jest to jak żyjemy, co dajemy z siebie innym - może dzięki nam, ktoś kto był załamany nabrał wiary w siebie lub uśmierzyliśmy czyjś ból, może dodaliśmy otuchy, podaliśmy pomocną dłoń?
    Być może te osoby zapomną o nas - nie szkodzi - na swój sposób zaistnieliśmy w ich życiu i to co będzie się działo z nimi potem będzie zawierało cząsteczkę nas.
    My sami natomiast nie rozpłyniemy się, nie przeminiemy, gdyż to co sprawia, że jesteśmy tym kim jesteśmy - nasza dusza - będzie żyła nadal tam gdzie nie ma żadnych barier ani granic.

    OdpowiedzUsuń