niedziela, 1 listopada 2009
Dzień 246
W tej chwili mija godzina 22:55 czyli jest odpowiednia pora do napisania kolejnego posta. Dzisiejszy dzień był pod wpływem święta zmarłych i tak mniej więcej przebiegał. Rano zaliczyłem cmentarz, zapaliłem światło pamięci i złożyłem chryzantemy... Potem... czyli kilka godzin później, doświadczyłem aktu niesamowitego zaufania... Na codzień nawet się o takich sprawach nie myśli, bo to sprawa tak intymna i niespotykana, że aż dech mi zaparło... Oto jeden z moich wielkich przyjaciół złożył w moje dłonie siebie...! Siebie w ostatniej drodze tutaj na ziemi. Poprosił mnie bym po jego śmierci poniół w swoich dłoniach jego prochy umieszczone w urnie i osobiście złożył je w grobie... Jest to dla mnie wielki zaszczyt i akt największego zaufania i zarazem deklaracja wielkiej i szczerej przyjaźni... Oczywiście przyjąłem tą propozycje i jeśli będzie mi dane przeżyć dłużej niż on napewno poniosę jego prochy do jego ostatecznego miejsca spoczynku. Dopiero wieczorem pod wpływem uczuć i emocji oczy moje nabrzmiały łzami... które popłynęły swobodnie w dół i zginęły gdzieś w załamaniach dywanu... Chylę czoło przed tobą... bo jakże tu nie chylić!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
TAKI SMUTNY... I PEŁEN ZADUMY JEST ZAWSZE TEN DZIEŃ... WYJĄTKOWO W TYM ROKU ... BYŁAM SAMA NA GROBACH... I MOGŁAM SPOKOJNIE ZADUMAĆ SIĘ... PRZY KAŻDYM ... BLISKIM MI GROBIE... WRÓCIŁY WSPOMNIENIA ZWIĄZANE Z KAŻDĄ ... Z OSÓB, KTÓREJ JUŻ NIESTETY ... Z NAMI NIE MA... PRZEWIJAŁY SIĘ RÓŻNE OBRAZY... KTÓRE ZOSTAŁY PO NICH ...
OdpowiedzUsuń[ MIAŁAM CIOCIĘ OLĘ, DO KTÓREJ CO NIEDZIELA... CHODZIŁAM PO MSZY NA HERBATKĘ ... A SMAK PYSZNEJ CHAŁKI...Z DŻEMEM WIŚNIOWYM... PAMIĘTAM DO DZIŚ... A NALEŚNIKI PANI BRONI... Z SEREM I DO OBSMAŻANIA NA MASEŁKU... DODAWAŁA ZAWSZE... KANDYZOWANĄ... SKÓRKĘ POMARAŃCZOWĄ...POEZJA [ MINĘŁO JUŻ PONAD 40 LAT...]A TATO, KTÓRY NIESKOŃCZONĄ ILOŚĆ RAZY ..PRZYJEŻDŻAŁ ... Z RÓŻNYMI SMAKOŁYKAMI, ALBO, ŻEBY WYPROWADZIĆ MOJĄ [TEŻ JUŻ NIE ŻYJĄCĄ ...] SUNIĘ FIESTĘ... A SYNEK SIOSTRY, KTORY ZMARŁ ZARAZ PO URODZENIU... JAKIEGO BRATA MIAŁA BY TERAZ MOJA CÓRKA...
DOBRZE, ŻE JEST TEN DZIEŃ KIEDY " TRZEBA " IŚĆ NA CMENTARZ... I ZADUMAĆ SIĘ NAD ŻYCIEM...
ZROBIŁAM TO... I TO JA... JESTEM TĄ PRZYJACIÓŁKĄ BOGUSIA, KTORA ... POPROSIŁA GO O COŚ TAK WIELKIEGO...- DZIĘKI BOGUSIU, ŻE ZGODZIŁEŚ SIĘ NA TO....
ALE NA RAZIE MOI MILI MAM ZAMIAR Z BOGUSIEM I RESZTĄ GRUPY PRZYGOTOWAĆ NIE JEDEN JSZCZE WERNISAŻ... SPEKTAKL , WYSŁUCHAĆ WIELU PIĘKNYCH WIERSZY, PRZECZYTAĆ TE TWOJE KSIĄŻKI [ NOWE TEŻ...] A .... MAMY JESZCZE RAZEM ZAŁOŻYĆ FUNDACJĘ... WSPIERAJĄCĄ MŁODYCH POETÓW... A NO I JESZCZE JA MUSZĘ ZROBIĆ WIELE MOICH " ŚLICZNYCH " DROBIAZGÓW...NIECH SIĘ CIESZĄ OSOBY, KTÓRE BĘDĄ JE NOSIĆ... NO DUŻO PRACY JESZCZE PRZED NAMI... OD DZIŚ [ 15.10] MAM DOPIERO 57...lat I WIELKI APETYT ... NA ŻYCIE...
KOCHANI..., ŻYJMY TAK... ŻEBY I PO NAS... ZOSTAŁY DOBRE WSPOMNIENIA... BOŻENKA.
Witam.Kazdy dzien 1 listopada to dla mnie trudny dzien. pelen wspomnien. Zawsze przezywam go bardzo do tego stopnia ze w tym dniu prawie mnie nie ma. Stracilam ukochana osobe. To juz tyle lat a moja milosc w sercu tkwi.Mowia ze czas leczy rany. Byc moze tak jest .Staram sie te rany leczyc.Bogusiu i Bozenko przepiekna sprawa aktu niesamowitego oddania. To wielka rzecz i ogromne zaufanie. Mozesz byc dumny.kocham Was wszystkich moi mili i zycze duzo pieknych i szczesliwych chwil.caluski.Nina
OdpowiedzUsuń