czwartek, 26 listopada 2009
Dzień 271
Mamy już godzinę 22:55 a więc przyszedł czas na codziennego posta. Tak więc dzisiaj napiszę o uczuciu tęsknoty. Na początek należy zastanowić się nad tym, czym właściwie jest tęsknota...? Wydaje się to sprawą jasną i nieskomplikowaną... ale czy faktycznie tak jest...? Myślę, że tęsknota jak większość uczuć jest wieloraka i jest pewnego rodzaju potrzebą. Na ogół tęsknimy za czymś... jeśli za czymś to można by założyć, że jest formą niedoboru danej rzeczy... jeśli łagodna tęsknota przybierze formę skrajną, będzie już uzależnieniem... czyli przerodzi się we wredne uczucie destrukcyjne... a takiego nikt z kontrolujacych własne życie ludzi nie chce. Często zdarza się nam tęsknić za kimś. Może to być za kolegą, koleżanką, rodziną, partnerem [ką],ulubionym zwierzakiem, dziećmi, przyjaciółmi...! Skąd bierze się taka forma tęsknoty...? Co najmniej z dwóch powodów. Pierwszy i zasadniczy wywodzi się z samotności. Drugi nie mniej ważny ma podłoże uczuciowe i na tych dwóch się skupimy. Strach to z pozoru destrukcyjne uczucie, ale nie koniecznie zgubne. Może być otwierające nowe drogi, albo budujący lepsze światy i układy! Jednak mnie chodzi o ten nasz przyziemny strach przed samotnością... i to właśnie przed samotnością bronimy się w ten sposób, że za wszelka cene...zwodząc i nie mówiąc prawdy, czasem kłamiąc i oszukując staramy się pozyskać kogoś kto zostałby przy nas na dłużej. Taki układ nie przetrwa długo, bo wcześniej czy później okaże się, że ten[ta] zwabiony na siłę ma tyle wad, że nie daje się znim wytrzymać. Wtedy rozchodzimy się i jest po sprawie. Co się jednak dzieje gdy ten osobnik ściągnięty na siłę nam zawierzy i pokocha prawdziwie i gorco...??? Ano będzie żył w nieodwzajemnionym uczuciu. Będzie wykorzystywany i lekceważony. Będzie odpychany i ośmieszany przez długie miesiące a nawet lata. W końcu osoba bez miłości do niego znajdzie kogoś kogo być może trochę pokocha i porzuci tego który bardzo kochał...!!! Czy to nie czysta forma egoizmu... bawić się cudzymi uczuciami!!! Wreszcie odtrącić je bez poczucia winy i odejść jak gdyby nigdy nic się nie stało? Nie lepiej i uczciwiej było być samotnym i w ten sposób nie krzywdzić cudzych uczuć!!! Pewnie tak... gdyby nie ten strach i egoizm... A więc należałoby powiedzieć: jesteś usprawiedliwiony bracie... idź i nie grzesz więcej!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz