EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

niedziela, 22 listopada 2009

Dzień 267

Dzisiaj miało być ciepło, ładnie i pięknia... a było pochmurno, zimno i byle jak... to z pewnością osłabiło wiele dobrych nastrojów i humorów... W tej chwili jest godzina 19:35 a więc skoro to czytacie, to znaczy, że napisałem tego posta. Ostatnio modny i dość dobrze nagłaśniany temat wieprzowej grypy, niejedną osobę wpędza w kompleksy i strach przed utratą zdrowia i życia... i to nie z powodu grypy tylko szczepionki, która budzi więcej strachu niż sama choroba. Media naprzemian straszą grypą i szczepionka... Co wybrać by czuć się bezpiecznie i mieć komfort psychiczny bycia w tym zwariowanym i sztzucznie napędzanym świecie ludzi biznasu farmaceutycznego...? Ano według mnie najlepiej wybrać zdrowy rozsądek. Ja w obliczu powikłań i umieralności ludzi zaszczepionych, będę unikał przyjęcia tej zarazy. Zastosuję szeroko rozumianą profilaktykę i wzmocnię swój system immunologiczny przyjmowaniem większej ilości cynku i srebra koloidalnego... i jedno i drugie jest niezbędne do dobrego funkcjonowania organizmu... Poza tym sami znawcy tematu grypowego podają w mediach, że wieprzowa grypa nie ima się ludzi silnych i właściwie przygotowanych mikroelementowo. Będę unikał większych skupisk ludzkich i nie będę brał na siebie nadmiernego ryzyka, jakim jest nierozważne stosowanie higieny osobistej... No i najważniejszą sprawą jest zaprogramowanie podświadomości na zdrowie i nie chorowanie na wieprzową grypę i inne świństwa tego biologicznego świata...
A teraz już czas zamieścić następne zwrotki mojego wiersza... oto one:

Dech wstrzymuję, potem śmiało,
Skaczę prosto w krzepkie ręce.
Babsko w zbroi rechotało…
Że się z jarzma nie wykręcę.

Umieszczając mnie na szkapie,
Sadza przodem wprost do jazdy.
Klacz z wysiłku głośno sapie,
A mój zbawca liczy gwiazdy,

O uczuciach wierszem ględzi,
Ślubów w chwale wyczekuje,
O piętnastce synów zrzędzi,
A mnie wszędzie obmacuje…

1 komentarz:

  1. BOGUSIU... NIE JESTEŚ ODOSOBNIONY... W SWOIM MYŚLENIU... JA MYŚLĘ PODOBNIE... WIĘC DBAJMY O SIEBIE...ZAPOBIEGAJMY... A MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZETRWAMY TEN " SEZON " W ZDROWIU... BEZ "SEZONOWO-ZWIERZĘCEJ "... GRYPY I INNYCH BAKCYLI...
    - ZDROWIA WSZYSTKIM ŻYCZĘ... BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń