poniedziałek, 15 czerwca 2009
Dzień 107
Jest godzina 21,35...Dzisiaj nieśmiało wyjrzało słoneczko. Mimo, że co chwilę przesłaniały go chmury sprawiło mi swoim ciepełkiem wielką radość... Po pracy poszedłem na długi spacer po parku skaryszewskim. Tamtejszy klimat sprawia, że zawsze oddaję się zadumie...Bliskość natury i śpiewające ptaszki pobudzają mnie do przemyśleń na różne tematy. Idąc zintegrowany z naturą rozmyślałem o brutalnym życiu... tym prawdziwym bez osłonek i upiększeń... W końcu zatrzymałem się na dłużej na zagadnieniu doceniania tego co się ma! Zawsze jest tak, że czegoś pragniemy. I tak... możemy pragnąć miłości, przyjaźni, seksu, pieniędzy, pracowitego partnera [ki],ciepła drugiego człowieka. Humoru i wesołego życia, wsparcia i zaufania, urody w osobie, która jest w marzeniach prawie każdgo człowieka. Dobroci, czułości, mądrości i wielu innych rzeczy, które nosimy gdzieś w zakamarkach swoich oczekiwań. Często jest tak, że nasza podświadomość materializuje nam nasze myśli i skryte projekty. I oto nagle i niespodziewanie pojawia się nasz wymarzony[a]. Jest spotkanie, poryw emocji czasem wielki poryw serc i duszy. A gdy minie pierwsza fala fascynacji i zacznie się codziennośc dnia każdego, znakomita większość zaczyna jak to ja nazywam kombinacje. Już nie wystarcza to co było naszym marzeniem. Nagle przeszkadza nam partner myjący talerze, bo co to za chłop, który tylko sprząta. Nagle za mało zarabia, bo sąsiad ma lepszy samochód. Niespodziewanie okazuje się, że zamało przebywa w domu, bo musi pracować na utrzymanie domu. Czesto stwierdzamy, że już nie mamy o czym rozmawiać i tak wogóle to ten który był marzeniem jest do niczego w porównaniu z naszym sąsiadem. W sytuacji gdy wszystko nam przeszkadza kłócimy się, żremy i w końcy rozchodzimy. Wchodzimy w nowy związek, który wydaje nam się być lepszym od tego pierwszego wymarzonego i bardzo szybko okazuje sie, że... chcemy wrócić do pierwszego, bo nagle ponownie zaczęliśmy spostrzegać dobre strony poprzedniego związku... Na ogół bywa tak, że droga powrotna została już zamknięta i powrót jest niemożliwy... Siadamy wtedy w samotnym i pustym mieszkaniu, ujmujemy wielka od trosk, smutną głowę w dłonie, płaczemy i biadolimy nad swoim nieszczęściem i...sami przed soba przyznajemy się do porażki i do tego jak to na własne życzenie przegraliśmy swoje piękne, pełne szczęścia i miłości życie... Konia z rzędem temu kto potrafi zrozumieć takie zachowanie... A więc ceńmy to co mamy z całych sił i nie szczędźmy trudu i wysiłku by pielęgnować swoje szczęście o każdej porze dniem i nocą, każdej zimy i każdego lata i wreszcie każdego roku aż do końca swojego życia, bo następnej szansy możemy już nigdy nie dostać!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
CZŁOWIEK TO DZIWNA I SKOMPLIKOWANA OSOBA.... PRGNIE DRUGIEJ OSOBY, SZUKA , STARA SIĘ, ZABIEGA...A GDY JUŻ SĄ RAZEM , GUBI SIĘ W SZAROŚCI ŻYCIA... A TEN DRUGI CZŁOWIEK ZDEJMUJE " WYJŚCIOWE SZPILKI" I ZAKLADA " WYGODNE KAPCIE" .. MOŻE WYGLĄDA MNIEJ ATRAKCYJNIE...ALE TO JEST TEN SAM CZŁOWIEK, KTOREGO POKOCHALIŚMY I CHCEMY DZIELIĆ Z NIM CODZENNOŚĆ...I MIMO, ŻE .. WYCIĄGA SWOJE STARE PRZYZWYCZAJENIA NIEKONIECZNIE CHCĄC ZROZUMIEĆ , ŻE ONE MOGĄ IRYTOWAĆ TĘ DRUGĄ OSOBĘ ..[ EGOIZM , BRAK CHĘCI ZROZUMIENIA... TOLERANCJA...] A PRZECIEŻ ZYCIE SKŁADA SIĘ Z DROBIAZGÓW I TRZEBA STARAĆ SIĘ JE DOSTRZEGAĆ I CISZYĆ SIĘ Z NICH.... TYCH SZALONYCH,PORYWAJĄCYCH CHWIL JEST MAŁO..TO SĄ TYLKO "PIĘKNE, KOLOROWE MOTYLE" NA SZRYM TLE CODZIENNOŚCI... NAUCZMY SIĘ WIĘC CZERPANIA RADOŚCI Z TEJ SZAROŚCI , BO TAKIE JEST PRAWDZIWE ŻYCIE...
OdpowiedzUsuńOCZYWIŚCIE STARAJMY SIĘ O TO , ŻEBY TYCH " MOTYLI"', PIĘKNYCH I KOLOROWYCH" BYŁO W NASZYM ŻYCIU JAK NAJWIĘCEJ .. A TO WSZYSTKO JEST W TYCH ZWYKŁYCH GESTACH NA CO DZIEŃ... TO POSMAROWANA MASŁEM KROMKA CHLEBA... PODANA Z CZUŁOŚCIĄ UKOCHANEMU MĘŻCZYŻNIE [ NIBY BARDZO ZWYKLA RZECZ... A JEDNAK....] CZĘSTO NIE POTRAFIMY JEDNAK DOCENIĆ TEGO CO MAMY, SZANOWAĆ IPIELĘGNOWAĆ NA CO DZIEŃ [JAK PRZYCINANIE ROŚLN W OGRODZIE, ŻEBY PIĘKNIE ROSŁY...]ROZGLĄDAMY SIĘ DOOKOŁA ..A TAM INNI MAJĄ WIĘCEJ , SĄ PIĘKNIEJSI , SZUKAMY TEGO SZCZĘŚCIA NISZCZĄC TO CO JUŻ MAMY... I NA WŁASNE ŻYCZENIE CZĘSTO PRZEGRYWAMY NASZE ŻYCIE [ZACHŁYŚNIĘCI CHWILĄ UŁUDY...]W KTÓRYM NIE POTRAFILIŚMY DOSZUKAĆ SIĘ SZCZĘŚCIA , MILOŚCI SZACUNKU... A POTEM POZOSTAJE JUŻ TYLKO ŻAL ... ZA TYM CO STRACONE... OCZYWIŚCIE BYWA TAK ŻE ODCHODZĄC OD OSOBY Z KTÓRĄ ŻYLIŚMY..CZUJEMY ULGĘ ..BO TO BYŁA WIELKA ŻYCIOWA POMYŁKA... ALE NIE O TYM JEST TEN POST...BOŻENKA.
Witam Szanownych przedmówców
OdpowiedzUsuńJakie wspaniałe przemyslenia, głębokie...tak człowiek czasem nie umie docenic tego co ma ..posiada...Na całe szczęście ja umiem sie cieszyć chwilą...powiewem wiatru, musnięciem slońca ,trelem ptaków, ciszą...przeżytą razem.. usmiechem, bo to są drobiazgi , z ktorych sklada się zycie
pozdrawiam serdecznie