Mamy już 22,10... Dzień minął bez większych problemów, a mimo to czuję się źle... jestem osłabiony i nic mi się nie chce. Chociaż powodów mojego stanu bardzo bym chciał dopatrzeć się w czymś innym, to jednak nie mogę... i muszę obiektywnie zwalić wszystko na słoneczko, które chowając się za deszczowe chmury płata mi ciągle te same figle... Nie zgadzam się z takim traktowaniem i wnoszę stanowczy protest w tej kwesti... tylko należałoby jeszcze zapytać, do kogo mam go złożyć!!!
W związku z tym, że nie jestem na zwykłych obrotach, zaprezentuje jeden z moich wierszy. Może inną treścią tego wiersza zaskoczę przynajmniej niektórych z was, tak jak zaskakuje mnie moje dalekie słoneczko...
Oczywiście prezentacji dokonam w ratach...oto pierwsze jego zwtotki:
Hymn zwyrodnialca
Wieczór w mieście już zapada,
W parku zbiera się gromada,
Harpaganów wredna zgraja,
Nie chce grać już w cymbergaja.
Teraz bejzbol mamy w modzie,
Woź go zatem w samochodzie,
A jak trzeba wal każdego,
Z zawziętością psa wściekłego.
Świat z postępem idzie bracie,
Trudno jest wysiedzieć w chacie.
Bez emocji, bez dreszczyku,
Dziś już nikt nie robi siku.
piątek, 12 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bejzbolaże , harpagany dziś honor i zasady w szafie pozostawiali.
OdpowiedzUsuń