EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

środa, 20 maja 2009

Dzień 81

Jest godzina 22,15. Dzisiaj wróciłem już do Warszawy. Drogę z Wrocławia pokonałem nawet szybko i bez większych przeszkód czy utrudnień w ruchu. Chociaż miałem ku temu wszelkie powody, nie byłem nawet bardzo zmęczony. Sam nie wiem co dodało mi sił by pokonać wszelkie zaistniałe trudności. Chyba bliskość natury i las. Las działa na mnie zawsze zbawczo tak więc zatrzymałem sie w pięknym lesie i w nim doładowałem swoje wyczerpane akumulatory. Poprzez przeżedzone korony drzew widziałem ostatni zachód mojego ciepłego słoneczka... Powoli zniżało swój bieg... było coraz niżej, niżej, niżej aż na sam koniec, zmieniało swoją ciepłą barwę na krwisto czerwoną... i zniknęło. Ale zanim zniknęło tą zmianą barwy tak jakby chciało mi powiedzieć,że już umiera na zawsze... Dziwne to było uczucie... bo cóż jest warty świat bez ciepłego słoneczka...? Otóż nic nie jest wart... mówię Wam nic nie jest wart...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz