EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

czwartek, 7 maja 2009

Dzień 68

Jest godzina 21,09. Wczoraj byłem bardzo zakręcony... nawet dzień pomyliłem i napisałem czwartek, a to przecież była środa...! Dziś jest trochę lepiej, ale jeszcze nie tak jak być powinno...jak bym chciał by było.Dziękuję wszystkim tym którzy przyszli mi ze wsparciem i nie pozwolili na zamknięcie bloga, którego piszę już od ponad dwóch miesięcy. Nie spodziewałem sie takich pozytywnych informacji od czytalnikow moich postów...i jest mi bardzo miło, że chcecie bym go dalej pisał...
w podziękowaniu zaprezentuję jeden z trzech wierszy napisanych jako tryptyk o miłości... oto pierwszy z nich:

P i e r w s z a t w a r z m i ł o ś c i :
Miłość spełniona

Miłość gdy wielka… jest spełniona,
Radość, harmonię i szczęście niesie.
Jest w górze trelem szarego skowronka,
Owocem poziomki w głębokim lesie.

Jest w kroplach deszczu, w mrozie,
W śniegu i w promieniach słońca.
Na każdym początku i końcu świata
I tam, gdzie pustyni oaza życiem tętniąca.

Spiekotą, żarem i piecem hutniczym,
Nabrzmiałym, spoconym od gorąca.
Jeśli prawdziwie przybrała swe imię,
Jest zawsze… i błyszczy bez końca.

Jest zdrowiem w każdej chorobie,
W niedoli ostatnim kęsem chleba.
Oddechem, gdy brak jest powietrza
I skrawkiem błękitu w kolorze nieba.

Także spacerem w śnieżnej zamieci,
Uściskiem dłoni i oczu lśnieniem.
Orłem, proporca łopotem na wietrze.
Płaczem, rozkoszą i zapatrzeniem.

Uśmiechem promiennym, ust czerwienią,
Rozkosznym, szalonym całowaniem,
Ciągłą ochotą, blaskiem w przestrzeni.
Wieczną pieszczotą i winobraniem…

Jest życiem, rodzeniem i umieraniem,
Cichym głosem, wspólnym śnieniem.
Energią bytów w nieskończoności…
A także… pośmiertnym odrodzeniem.

Bogdan Chmielewski

1 komentarz:

  1. OJ BOGUSIU....JAK TY PIĘKNIE POTRAFISZ PISAĆ O MIŁOŚCI..... ALE TAK CHYBA NIE POTRAFI NAPISAĆ TEN, KTO NIE KOCHA TAK ...PIĘKNIE...... DZIĘKI, ŻE JESTEŚ,ŻE POTRAFISZ TAK PIĘKNIE WZRUSZAĆ....... BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń