EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

środa, 1 kwietnia 2009

Dzień 32

Dzisiaj minął równy miesiąc od momentu zaistnienia mojego bloga. Doczekałem się
150-ciu wejść i kilkunastu wspisów odnośnie treści moich postów. Oswoiłem się już z myślą, że nikt mnie nie będzie odwiedzał, że nikt nie będzie czytał tego co piszę i zamieszczam z mojej poezji. Jeszcze raz przekonałem sie, że takie obawy są zupełnie bezpodstawne...Wszyscy chyba wiedzą, że po srogim mrozie następuje odwilż...ja takiej odwilży dzisiaj doświadczam. Jestem radosny i wesolutki...mam dobry humor i chce mi się żyć całą piersią... Poza tym wróciły zaniedbane od jakiegoś czasu moje ulubione wieczorki poetyckie. Moja piękna lektorka przypomniała sobie, że to moje ulubione chwile... i wynagrodziła mi niczym nieuzasadnione zaniedbanie przeczytaniem kilkunastu wierszy...w tym mojego nowego poematu pt. Tolerancja. Można chyba tak powiedzieć... była to premiera, a pierwszym słuchaczem byłem oczywiście ja...!
A teraz zaprezentuje ostatnią zwrotke wiersza o delfinie. Wiersz był z nami 12 dni...Może niektórzy spodziewali sie takiego zakończenia, a może dla innych zakończenie jest zaskoczeniem bo kończy sie szczęsliwie i refleksyjnie...no cóż, życie jest pelne niespodzianek.

cd.

Potem popchnął mnie nosem w stronę plaży i tam porzucił samotnego,
Jeszcze jakiś czas krążył aż w końcu odpłynął tak cicho jak się pojawił.
A ja siedząc oniemiały z nogami w wodzie, dumałem – cóż to za zwierzę?
Nie oczekując za ratunek zapłaty, od niechybnej śmierci mnie wybawił…

Bogdan Chmielewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz