Jest godzina 22,10. Jak widzicie jest wcześnie jak na mnie...Zastanawiałem sie dzisiaj jak to z nami jest... bo przecież kżdy z nas składa sie z wielu uczuć, z wielu myśli, zachowań, działań w różnych dziedzinach życia...Ma też różne nałogi, poglądy i oczekiwania. Nie mówię tu o tych drastycznych nałogach jakimi są alkoholizm, nikotynizm, czy narkomania. Mówię tu o tych przyjemniejszych nałogach: choćby jedzenie czekoladki, picie coca coli, tęsknota za kimś bliskim, chęć permanentnej rozmowy, dotyku, czy nawet uprawianie seksu...Zastanawiam sie jak to jest, że gdy coś już mamy, czegoś doświadczamy, to po jakimś czasie przestajemy docenić to co mamy. Powszednieje nam to, albo przerasta w oczekiwaniach. Boimy się z tego korzystać, gdy jest trudne, a gdy przychodzi łatwo bagatelizujemy, lekceważymy i olewamy. Z czasem chcemy więcej i więcej, bo dochodzimy do wniosku że dostajemy za mało...Kiedy na skutek tych czynników stracimy to co mieliśmy, nagle rozumiemy, że popełniliśmy największy błąd swojego życia i zaczyna się żal, smutek, bezgraniczna tęsknota, a nawet tragiczna rozpacz... Po co więc to robimy...? Robimy to bo jesteśmy życiowymi masochistami. Robimy to, bo nie potrafimy cieszyć się drugim człowiekiem i zwykłymi drobiazgami. Robimy to bo nie potrafimy doceniać wagi tego co już mamy...bo nie potrafimy cieszyć sie własnymi uczuciami! W takiej sytuacji zawsze jesteśmy skazani na zagładę, takie swoiste samounicestwienie...!
Teraz dodam jeszcze następne dwie zwrotki wiersza:
Kiedy chmury plują śniegiem.
Smutny przez krajobraz gnam.
Orion zniknął mi z tła nieba,
A ja w wielkiej pustce trwam.
Och jak pragnę wtedy ciepła,
Wsparcie druha mi się śni.
Och jak tęsknie za pustynią,
Gdyśmy razem przez nią szli.
sobota, 25 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz