EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

środa, 6 stycznia 2010

Dzień 312

Jest dopiero godzina 19:50 a mimo to jestem już tutaj i zabieram się za napisanie środowego posta. Zima jak za dawnych lat. Piękny, czysty i biały śnieg zalega na wysokość około 20 centymetrów. Przy tym nie ma specjalnie dużego mrozu co daje nieodpartą chęć przebywania na świżym powietrzu. Tak i mnie ciągnęło na spacer... ale powstrzymałem swój pomysł rozsądkiem. Przecież nie jestem zdrów. Chrypię jak stare wrota wiejskiej stodoły. Nieznośnie drapiw mnie w gardle i...i mam już tego serdecznie dośc! Wracając ze sklepu szedłem wolno i chłonąłem widoki pięknej zimy. Wysoki śnieg utrudniał nieco marsz, ale nie miałem powodu się śpieszyć. Szedłem więc wolniutko i wspominałem dawne czasy. Nagle w cieniu wieczornego mroku dostrzegłem idącą z przeciwnej strony moją najsympatyczniejszą i najmilszą klientkę. To drobnej bydowy siedemdziesięcikilkuletnia pani. Z pewnej odległości spostrzegłem w jej dłoni czerwony żar palącego się papierosa. Wymieniliśmy miłe i grzecznościowe powitanie, a ja zaraz wskazałem na dłoń z papierosem i kładąc swoją rękę na jej ramieniu, zacząłem przekonywać o porzuceniu tego nałogu. Zawstydzona poprosiła mnie bym nie widział tego co widziałem i zaczęła opowiadać o swoim tudnym i ciężkim życiu. Mówiła o chorej śmiertelnie siostrze i o nieprzespanych nocach, o nerawach i wyznała, o strachu o życie wiele starszego męża i lęku przed amotnością. Wyznała, że to jest przyczyna jej palenia. Pocieszałem ją jak tylko mogłem i umiałem. Wziąłem jej dłoń w swoją dłoń i tak trzymając na znak jedności uścisnąłem serdecznie i ciepło... a ona... a ona rozpłakała się i popatrzyła na mnie z taka czułością i miłościa aż mi się gorąco zrobiło. Bardzo wyraźnie odczułem jej energię i zrozumiałem... a właściwie potwierdziłem swoje przekonanie o tym, że ludzie tak bardzo potrzebują uczuciowego wsprcia drugiego człowiek... że potrzebyją takiej szczerej bratniej duszy. Zatem nie bójmy się dawać swoich uczuć. Dając je potrzebującym sami budujeny sobie miłą i pełną serdeczności i opieki starość... i pamietajcie czego nauczał ten wielki nauczyciel Jezus: "Co posiejesz to i zbierał będziesz". Baczcie więc wszyscy bezduszni egoiści byście swego zasiewu na stare lata nie zebrali...!

6 komentarzy:

  1. OJ , BOGUSIU... CO JEDEN POST TO PIĘKNIEJSZY, MĄDRZEJSZY , DAJĄCY WIELE PRZEMYŚLEŃ. JA PRZYZNAJĘ SIĘ... JESTEM OD NICH UZALEŻNIONA. ALE TO DOBRE UZALEŻNIENIE: NIE NISZCZY ZDROWIA, NIE TUCZY [ NAWET PRZYPOMINASZ O OPONKACH...] ALE ZA TO UCZY. TY POBUDZASZ NAS DO MYŚLENIA NA TEMATY O KTÓRYCH NA CO DZIEŃ NIE MYŚLIMY.
    JAK TO DOBRZE, JAK ŻYCIE TOCZY SIĘ SWOIM RYTMEM : DRACA, DOM , RODZINA ,WSPÓLNE TROSKI I RADOŚCI. WSZYSTKO JEST DOBRZE JAK JEST DOBRZE... ALE JAK DOSIĘGNIE NAS CHOROBA, CIERPIENIE BLISKICH [ JUTRO MOJA SIOSTRA MA NIEBEZPIECZNY ZABIEG - WIERZĘ , ŻE WSZYSTKO SIĘ UDA .DZIĘKI CI BOGUSIU ZA POZYTYWNE MYŚLI I WSPARCIE DLA NIEJ .] JAK COŚ JEST NIE TAK A JESZCZE JAK NIEWIELE MOŻEMY POMÓC... JEST TO BARDZO TRUDNE , NIE MOŻEMY SIĘ Z TYM POGODZIĆ , ŻE MIMO NASZYCH CHĘCI JESTEŚMY BEZRADNI... NIBY WIEMY, ŻE KIEDYŚ KAŻDY Z NAS ROZSTANIE SIĘ Z TYM ŚWIATEM , ALE... JESZCZE NIE MY, JESZCZE NIE TERAZ , JESZCZE NIE NASI BLISCY , PRZYJACIELE , ZNAJOMI . A TO BYWA TAK RÓŻNIE. ZAWSZE TRUDNO JEST SIĘ POGODZIĆ Z CHOROBĄ , CZY ODEJŚCIEM BLISKICH NAM OSÓB .
    I ZNOWU PRZYJACIELE , OCH JAK WARTO ICH MIEĆ ALE TYCH DOBRYCH NAPRAWDE BLISKICH, KOCHANYCH, SZCZERYCH, ODDANYCH , KTÓRZY NIE ZAPYTAJĄ O NIC... TYLKO PRZYJADĄ, PRZYTULĄ POMOGĄ PO PROSTU BĘDĄ Z NAMI . BĘDĄ WSPIERAĆ NA ILE SAMI BĘDĄ MOGLI .
    TO DZISIEJSZE ZDARZENIE O KTÓRYM PISZESZ, PRZECIEŻ MOŻNA BY POWIEDZIEĆ : TO TYLKO KLIENTKA , ALE MIŁY DOBYRY CZŁOWIEK, KTÓRY TRAFIŁ NA BARDZO DOBREGO CIEPŁEGO CZŁOWIEKA - CIEBIE BOGUSIU . TO TWOJE CIEPŁE SPOJRZENIE, SZCZERE PRZYTULENIE , TE ŁZY ... DAŁY JEJ WIĘCEJ NIŻ KILKA PACZEK TYCH WYPALONYCH PAPIEROSÓW. ZNAJOMY PAN ZE SKLEPU, WCALE NIE MUSIAŁ SIĘ ZAINTERESOWAĆ STARSZĄ KLIENTKĄ ALE TO BYŁEŚ TY A TY NIE UMIESZ INACZEJ POSTĄPIĆ WOBEC DOBRYCH LUDZI ZWŁASZCZA POTRZEBUJĄCYCH CHOCIAŻ WSPARCIA , DOBREGO SŁOWA I TEGO PRZYTULENIA " NIE JESTEŚ SAMA - JESTEM Z TOBĄ , DAJĘ CI MOJE DOBRE ENERGIE, TRZYMAJ SIĘ, DASZ RADĘ... "
    TO TAK NIBY NIEWIELE A JAK WIELE. PEWNIE TA KOBIETA WRÓCIŁA SILNIEJSZA DO DOMU DO TYCH SWOICH CIERPIEŃ ALE PONISŁA ZE SOBĄ TWOJE WSPARCIE, KTÓRE DODA JEJ TAK POTRZEBNYCH SIŁ.
    BOGUSIU, WZRUSZYŁ MNIE BARDZO TEN POST... BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.Mysle ze troszke powinienes zwolnic tempo i porzadnie sie wyleczyc.Jestes duzym chlopcem i wiesz, ze chorobe nalezy wyleczyc.Tak nam wszystkim radzisz a sam?
    piekne spotkanie staruszki z Toba. miala szczescie ze Ciebie spotkala.dales jej swoja pozytywna energie. poczula sie wyzwolona ze swoich trosk i klopotow.Stad te lzy. Placz zawsze przynosi ulge duchowa.A papieros w dloni tej pani to tylko nalog, on nic nie daje. Sama palilam wiec wiem, on nie uwalnia od klopotow.Jesli chodzi o starsze osoby one lubia czuc cieplo. sa jak male dzieci, ktorym trzeba okazywac milosc, dawac cieplo, przytulac.one czuja sie takie szczesliwe.Milo pozdrawiam. sle buziaki.Nina

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!!
    Zgadzam się z Niną na temat Twojej Bogusiu choroby!
    Po raz któryś z rzędu przypominam o konieczności wyleczenia do końca takich grypowych przeziębień,bo powikłania źle się kończą!
    Jak nie musisz, to nie wychodź z domku przez parę dni,wszystko staje się nieważne jak przychodzi naprawdę poważna choroba!
    Chociaż to Twoje wyjście z domu dało tej kobiecie wsparcie,którego potrzebowała, chyba takie było przeznaczenie,że na swej drodze spotkała właśnie Ciebie,człowieka który dał jej wsparcie,przytulił i zrozumiał co przeżywa w tych trudnych dla niej chwilach!
    A papierosek.....ja tez palę i wyzwalam się z nałogu systematycznie,podejmuję bezowocne próby i tak nic z tego nie wychodzi!
    Moja psychika musi najpierw sama zaakceptować rzucenie nałogu,a potem może i mi się uda,ale w czasie gdy ma się różne zmartwienia i problemy wydaje nam się złudnie,że ten papierosek przynosi nam ulgę,tak czujemy i chociaż wiemy,że to nieprawda,to sięgamy po niego częściej w takich właśnie chwilach!
    Jeżeli papierosek przynosi jej wówczas ulgę i niesie trochę spokoju, niech sobie go wypali,palenie najlepiej się rzuca w okresie kiedy człowiek ma spokój,komfort psychiczny, a nie w okresie trudnych przejść...to wiem na pewno!!!
    Cieszę się,że tak jak my Bogusiu, tak i ta kobieta dostała od Ciebie poczucie ciepła i zrozumienia......jesteś wielki!!!!!!! Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  4. Bogusiu! ja nic więcej nie mogę dodać poza tym,że tak wspaniale piszesz, tak rozumiesz potrzby serca kazdego człowieka i potrafisz pomagać.Ten Twoj blog to piekny sposob, zebyś pokazał ludziom jak zyc uczciwie, by zasluzyć sobie na piekną starość, a jesli to bedzie sie nazywać samotność,tym bardziej moze bedziemy samotni ale nie sami.Tak na marginesie,,, juz nie palę papierosów, to tak samo przyszlo zwraz z postanowieniami noworocznymi.Pozdrawiam serdecznie wszytkich :)

    OdpowiedzUsuń
  5. JOASIU... GRATULUJĘ! CIESZĘ SIĘ RAZEM Z TOBĄ. TAK TRZYMAJ... BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wielu ludzi stać na okazanie tyle ciepła. A faktycznie, przecież chodzi o to, by wysłuchać. Jestem ciekawa czego się boją. Gratujacje, również, za ciekawy styl ;)

    OdpowiedzUsuń