EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

niedziela, 24 stycznia 2010

Dień 330

Zima zapanowała sroga,taka jak za dawnych lat. W tej chwili jest godzina 20:45 ale zanim dokończę pisać dzisiajszego posta pójdę zerknąć na termometr zewnętrzny. Ciekawy jestem ile jest mrozu mimo tej jeszcze dość młodej godziny... No i proszę, zerknąłem na termometr i... widzę, że jest 15 stopni na minusie... A co będzie nad ranem...? Nawet nie próbuje odgadnąć! Dzisiaj nie wystawiłem nosa poza moje mieszkanie. Nie dlatego, żebym bał się takiego dużego mrozu, ale dlatego, że od 7:00 do tej pory wyplatałem krzesła... Jestem zmęczony siedzeniem i ślęczeniem nad tym misternym splotem. Przyznam się Wam, że w trakcie wyplatania zerkałem za okno. Patrząc na duże ilości śniegu przypomniało mi się życie z okresu dzicięcego. Pamiętam, że nie miałem sanek, ani łyżew, ani nart... Patrzyłem z zazdrością na zjeżdżające z górki dzieciaki... a że od najmłodszych lat jestem pomysłowym i zaradnym chłopakiem, wymyśliłem sobie niespotykany sposób na zjeżdżanie z górki. W piwnicy znalazłem jakiś kawałek starego linoleum [takiej ze sztucznego tworzywa wykładziny podłogowej] Wyciąłem z niej podeszwy do moich butów i małymi gwoździami przybiłem ją tak jak zelówki do moich zimowych butów. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Linoleum było tak śliskie, że przeganiałem bez wyjątku wszystkich użytkowników górki. Radość miałem tak wielką i rozpierała mnie taka duma z własnej mądrości, że nie powiedziałem nikomu co mam pod butami... Mówię Wam, ale byłem dumny... nie macie pojęcia!!! A teraz zaprezentuję Wam mój najnowszy wiersz, który napisałem wczoraj... oto on:

Taniec z miłością


Uskrzydlonym lecę wiatrem,
Nad ogromem skalnych gór…
Słońce zerka pomarańczem,
Znad wiszących nisko chmur.

W dole widzę krętą rzekę,
Płynie wartko mętną wodą…
A przy brzegu smukłe dziewczę,
Wabi mężczyzn swą urodą.

Uśmiechnąłem się zalotnie,
I powiewem muskam skronie.
Ona zerka w me oczęta…
I wyciąga ku mnie dłonie.

Pochwyciłem je radośnie…
I powiodłem w tan po łące.
Potem wziąłem w posiadanie,
Ciało… i uczucie jej gorące.

Zawirował w oczach świat,
W tańcu znikły wszelkie troski.
Och jak ciepło w moim sercu,
Kiedy w koło pejzaż boski…


Bogdan Chmielewski
Warszawa dnia 23.01.2010r.

4 komentarze:

  1. WIESZ... DAWNE TO BYŁY CZASY, NIE BARDZO BOGATE I PEWNIE NIE JEDEN Z NAS NIE MIAŁ TEGO WSZYSTKIEGO O CZYM MARZYŁ... TWOJA POMYSŁOWOŚĆ BYŁA JUŻ WTEDY ZAPOWIEDZIĄ TWOICH ZDOLNOŚCI MANUALNYCH , KTÓRYCH LICZNE ŚLADY... ZOSTAWIŁEŚ W WIELU MIEJSCACH PO SOBIE.
    PAMIĘTAM ZIMĘ 62 ROKU... MRÓZ SIARCZYSTY, ZAMKNIĘTE SZKOŁY... ALE NA SANKI CHOĆ NA 30 MINUT TRZEBA BYŁO PÓJŚĆ, A POTEM ROZGRZAĆ W ZIMNEJ WODZIE RĘCE... ROZGRZAĆ SIĘ GORĄCĄ HERBATĄ I ZNOWU, TO BYŁY ZIMY... A CZY ZJEŻDŻAŁEŚ KIEDYŚ Z DUŻEJ GÓRY NA WORKU PO NAWOZACH WYPCHANYM SIANEM... NIOSŁO CUDOWNIE! WRAŻENIA NIESAMOWITE... WIESZ ILE TO DAWAŁO RADOŚĆI! A TERAZ SPRZĘT MUSI BYĆ MARKOWY, MODNY W DANYM SEZONIE ODPOWIEDNIO DROGI... ALE TO JUŻ NIE TO SAMO, INNE KLIMATY...
    WIERSZ DELIKATNY, LEKKI , ZWIEWNY A W PARTNERZE PROWADZĄCYM W TYM TAŃCU... ODNAJDUJĘ CHYBA CIEBIE...PANIE POETO. BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam z mroźnej Małopolski!!!
    Oj zimno....bardzo zimno....ale swoją poezją Bogdanie ogrzałeś nas wszystkich, wiersz letni,lekki i wracający do wspomnień mijających lat.....piękny!
    Chociaż jako dziecko miałam sanki,to najwięcej frajdy sprawiało nam zjeżdżanie z górki na kartonowych pudłach,śmigało się jak rakieta....ale też zwykła zabawa w "wojny" na kulki śniegowe dawała nam radość.
    Teraz rzeczywiście najważniejszy jest markowy sprzęt i ubrania firmowe przygotowywane na sezon zimowy.....potem przechadzją się tłumnie w uzdrowiskach zimowych sportów sami celebryci i prześcigają się w tym,który z nich ma lepsze,markowe i najnowsze ciuszki i sprzęt.....jakby to było najważniejsze!
    Sami nie wiedzą jacy są ubodzy, bez zwykłej szczerej radości i wzajemnej życzliwości wobec siebie i innych!

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś ze sposobu myślenia Morsztyna. :-) Wierszem piosenka zalotna, lecz czasem dla treści gubi rytm, a nie ma powodu by tak się działo. W końcu to tylko słów melodią zabawa... :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zima jak za dawnych czasow.Bardzo lubilam slizgac sie na butach. Ciagle je darlam a Tato nosil do szewca, proszac by solidnie je zrobil. No i jezdzilam na lyzwach . Bylo bardzo wesolo.A Twoj pomysl z linoleum wspanialy. Nie wiedzialam ze mozna sie na tym slizgac.dzis mlodziez nie mysli, nie ma inwencji. maja wszystko podane pod nos,rodzice ida do sklepu i kupuja swoim dzieciom drogie rzeczy . Jak taki mlody czlowiek potem cos doceni i uszanuje.Tesknie za czasami mojego dziecinstwa. Wszystko bylo takie prawdziwe, spontaniczne.Piekny wiersz. Wspanialy taniec milosny, ktory wyzwolil uczucia. Jak łąka gdzie jest tyle piekna, przestrzeni .DziekujeBogus.Pozdarawiam i sle caluski.Nina

    OdpowiedzUsuń