EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

piątek, 11 września 2009

Dzień 195

Właśnie mija godzina 22:30. A to znaczy, że biorę się za pisanie posta. Dzień minął mi w drażliwej i nerwowej atmosferze... Jednak zawsze wychodzę z tego założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Trzeba tylko wyciągać z takich doświadczeń pozytywne i właściwe wnioski... Gdy zrozumiemy samo wydarzenie szybko okaże się dlaczego doświaczyliśmy danej sytuacji życiowej. Tak więc wyciąganie wlaściwych wniosków wcale nie jest taką błahą sprawą jakby na pierwszy rzut oka wydawać się mogło. Wszystkie zdarzenia z naszego życia mają konkretny cel i są swoistą nauką. Dlatego nie wolno spychać problemu, odrzucać go do lamusa jako nie zaistniały, jako błahy... Często zdarza się,że odrzucony potęznieje i nabiera mocy... aż któregoś dnia eksploduje z wielką siłą i jest już bardzo trudny do opanować. Wniosek z tego płynie taki, że nawet najbłachszy problem zlekceważony może mieć nie do opanowania skutki... A teraz przechodzę już do kolejnych zwrotek poematu:

Chód ma chwiejny, kołyszący,
Bebech wielki, bulgoczący.
Kroki stawia dość niemrawe,
Bo nożyska ma koślawe.

O dziesiątej sklep otwiera,
Nim coś sprzeda już spoziera,
W stronę torby z kanapkami
I tłustymi kiełbaskami.

Nie czekając na klienta,
Jego gęba podpuchnięta,
Gryzie pokarm niedokładnie,
Chłonąc żarcie jak popadnie.

Mlaska, chrząka, pobekuje,
Coś pod nosem pomrukuje.
Po kałdunie wciąż się głaszcze
I rozdziawia mocno paszcze.

1 komentarz:

  1. W ŻYCIU PRZYDARZA NAM SIĘ WIELE RÓŻNYCH ZDARZEŃ .... CZĘSTO ŻŁOŚCIMY, ŻĘ NAS COŚ DOTKNĘŁO.... I MYŚLIMY O TYM TYLKO NEGATYWNIE..... . NATOMIAST WIELE WYDARZEŃ POZORNIE JEST DLA NAS TRAGEDIĄ, BÓLEM CZYMŚ ZŁYM [ UTRATA PRACY,ROZSTANIE A NAWET CHOROBA...] TE ZDARZENIA MOGĄ Z CZASEM.... ZMIENIĆ BARDZO NASZE ŻYCIE... ZMUSZAJĄ NAS DO MYŚLENIA... , MOBILIZUJĄ... DO WEWNĘTRZNEGO ROZWOJU... I Z CZASEM POTRAFIMY JUŻ INACZEJ PODCHODZIĆ DO ŻYCIA...[ BARDZIEJ JE DOCENIAMY] I STARAMY SIĘ SZUKAĆ , ZNAJDUJEMY POZYTYWNE STRONY TYCH POZORNIE ZŁYCH DOŚWIADCZEŃ... [ ZNAJDUJEMY NOWĄ , LEPSZĄ PRACĘ , SPOTYKAMY NOWEGO, DOBREGO PARTNERA A CHOROBA ZMIENIA ZUPEŁNIE NASZE DZIAŁANIA I MYŚLENIE...]
    SŁUSZNIE PISZESZ BOGUSIU..." WSZYSTKIE ZDARZENIA Z NASZEGO ŻYCIA MAJĄ KONKRETNY CEL I SĄ ... SWOISTĄ NAUKĄ...." ZASTANÓWMY SIĘ ZAWSZE.... DO CZEGO " SŁUŻY " DANE DOŚWIADCZENIE ... I WYCIĄGNIJMY WŁAŚCIWE WNIOSKI... POZDRAWIAM . BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń