Jest już godzina 22:35...tak więc nic nie stoi na przeszkodzie by rozpocząć pisanie posta. Dzisiejszy dzień minął mi na pracy przy wyplataniu krzesła. Skończyłem wyplatać o 21 i teraz już troszkę wyluzowany napiszę kilka słów dzisiejszego tekstu. Żeby nie być gołosłownym nie będę dzisiaj pisał o sprawach uczuć, ani o trudnych tematach dotyczących relacji między ludźmi w różnych związkach i poza nimi. Dzisiaj wybiorę kilka zwrotek z jakiegoś wiersza. Zaraz otworze folder i poszukam czegoś co by nie było z kategorii ciężkiej. Wydaje mi się, że ten o którym myślę będzie odpowiedni... Oto i on:
Dorosły
Dziś skończyłem osiemnastkę,
A więc sprawię wszystkim bal.
Ja radochę mam ogromna,
A staruszkom moim żal…
Już dorosłym jestem panem.
Samodzielnie mogę żyć.
Tatuś z mama o nakazach,
Teraz mogą tylko śnić.
Już nie będzie mi nikt smucić,
Że nad ranem wracam spać.
Mogę chodzić sobie wszędzie,
I w kasynie w karty grać.
Szkołę śmiało mogę rzucić,
Potem w barze z piwem stać.
Mogę bywać nocą wszędzie
I od dziewczyn miłość brać.
niedziela, 23 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kazdy z nas czekał na swoja doroslosc, na ten upragniony dowod osobisty. Wydawalo sie , ze wszystko bedzie dobrze i wyrwiemy sie spod wladzy rodziców.Kiedy konczylam swoja 18-tkę rodzice zrobili mi bal. To byl inny bal w domu ,wsrod rodziny i przyjaciol. Myslalam ze juz jestem dorosla. Tak po czesci bylo.Mialam bardziej " wolna reke", ale wciaz mieszkalam u rodzicow, uczylam sie. Tata powiedzial "Jestes dorosla, sama decydujesz o sobie ale mieszkasz z nami i niestety musisz podporzadkowac sie zasadom tego domu".tzn, pozne wracanie, picie , informacja dokad ide( nie bylo komorek). Tak tez bylo i ciesze sie poniewaz rodzice w sposob cudowny dawali mi wskazówki na dorosle zycie nie narzucajac swej woli. Kazdy z nas wie ze doroslosc jest trudna.Zawsze byli obok i bacznie obserwowali. Dzis jest inaczej. Kiedy mlody czlowiek konczy 18-tke, daje mu sie duzo swobody. Moze prawie wszystko bo jest dorosly.czasem rodzice ciesza sie ze ich pociecha jest dorosla i juz nie maja nad nim opieki. Maja to z glowy i niech "radzi sobie sam". Nie interesuja sie zbytnio problemami "niby doroslego czlowieka"I tu czasem doroslosc przerasta oczekiwania i mnoza sie problemy, powoli sie czlowiek zatraca. Mlodziez upaja sie swoja dorosloscia na rozne sposoby. Skutki czasem sa smutne , a konsekwencje trzeba ponosic.Byc moze dzieje sie tak dlatego ze nie bylo przy nich najblizszych, ktorzy mogliby "pokierowac ich dorosloscia". Moze rodzice robia kariere , badz zdobywaja pieniadze, dla ktorych poswiecaja wiecej czasu , sa dla nich wazniejsze bo oznaczaja pewien status, a czasu brakuje dla dziecka , Wiersz z zycia wziety. Prawdziwy . Taka jest rzeczywistosc i to widac na kazdym kroku i kazdego dnia. Ciesze sie ze napisales ten wiersz. on daje madre rady i kazdy niech z niego zaczerpnie pozytywne przemyslenia . Moze jeszcze mozna cos naprawic. Dziekuje Ci Bogus. Ty masz w sobie wiele taktu i wyczucia wiesz o czym pisac i robisz to doskonale. czytam Cie zawsze z wielka uwaga i zrozumieniem. Dziekuje Ci ze jestes. pozdrawiam Nina
OdpowiedzUsuńNO ...NINO... ŚWIETNY , MĄDRY KOMENTARZ... TROSZKĘ " MAŁO " ZOSTAWIŁAŚ ... DLA INNYCH - TAK WYCZERPUJĄCO NAPISAŁAŚ ... ZGADZAM SIĘ Z KAŻDYM TWOIM SŁOWEM...[ Z ZAKOŃCZENIEM ...O BOGUSIU ...TEŻ.] DOROSŁOŚĆ OSIEMNASTOLATKA... CZĘSTO TYLKO DO SEKSU, PALENIA, PICIA, PÓŻNEGO LUB BARDZO PÓŻNEGO WRACANIA DO DOMU... CZĘSTO NIE CHCE SIĘ JUŻ MYŚLEĆ ...O NAUCE , SŁUCHAĆ " STARYCH " I " WSZYSTKO OLEWAĆ "... A POTEM , GDY PRZYJDZIE PONOSIĆ KONSEKFENCJE ZA SWOJE " LEKKIE, DOROSŁE " POSTĘPOWANIE... NAGLE PRZYPOMINAJĄ SOBIE ...O RODZICACH ... NO BO CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ...
OdpowiedzUsuńNIESTETY, RODZICE MAJĄ ZA MAŁO CZASU DLA SWOICH DZIECI : BO PRACA JEDNA, DRUGA I JESZCZE TRZECIA NO BO CÓRCIA MUSI CHODZIĆ TYLKO W MARKOWYCH CIUCHACH, MIEĆ SPRZĘTY ZGODNE Z MODĄ ,JEŻDZIĆ WŁASNYM , ŁADNYM SAMOCHODEM, BO KOLEDZY WYŚMIEJĄ...CHODZIĆ NA IMPREZY [ NA KTÓRYCH ..DZIEJĄ SIĘ RÓŻNE RZECZY...] NO A POTEM JAK SIĘ CZĘSTO SŁYSZY I OGLĄDA W TV... PIĘCIORO MŁODYCH "DOROSŁYCH " LUDZI GINIE NA DRZEWIE , WRACAJĄC PO ALKOHOLU LUB NARKOTYKACH Z DYSKOTEKI... NO I CO WTEDY CZUJĄ ICH RODZICE..
WIDZISZ NINO, TOBIE RODZICE WE WŁAŚCIWY SPOSÓB "OSŁANIALI " TWOJĄ DOROSŁOŚĆ " WYTYCZALI REGÓŁY, DELIKATNIE WSPIERALI, ZA CO JESTEŚ IM TERAZ PEWNIE WDZIĘCZNA...[ JA MOIM RODZICOM TEŻ...] . MYŚLĘ, ŻE TO PRZEŁOŻYŁO SIĘ POTEM ... NA TO CO PRZEKAZYWAŁYŚMY NASZYM DZIECIOM... JAK BUDOWAŁ SIĘ ICH " KRĘGOSŁUP MORALNY ... I ZASADY FUNKCJONOWANIA " W DOROSŁYM ŚWIECIE . NO I NA ICH PRIORYTETY...
ALE NIE MOŻNA WYCIĄGNĄĆ WNIOSKÓW, ŻE MŁODZIEŻ ...TO JEDYNIE " SAMO ZŁO " . MŁODZIEŻ JEST Z REGÓŁY DOBRA, MĄDRA I WSPANIAŁA. TYLKO " TA WSPANIAŁA " MŁODZIEŻ ...JEST MNIEJ WIDOCZNA , BO DUŻO SIĘ UCZY ... A BARDZIEJ WIDAĆ TĘ " BARDZIEJ ROZRYWKOWĄ " JEJ CZĘŚĆ...
MIEJMY NADZIEJE, ŻE JEDNAK NIE NAROBIĄ DUŻO ŻYCIOWYCH BŁĘDÓW I SZYBKO DOROSNĄ I " WEJDĄ NA WŁAŚCIWĄ DROGĘ "DOROSŁOŚCI... [PRZECIEŻ MY TEŻ " NIEDAWNO " BYLIŚMY MŁODZI...] POZDRAWIAM. BOŻENKA
Dziekuje Bozenko. Zgadzam sie calkowicie z Toba ze nie wszystka mlodziez jest zla. Sa rowniez wspaniali mlodzi ludzie, ktorzy wiedza co jest dobre.Ale Ci zli moze kiedys beda lepszymi, moze zrozumieja. Przeciez "ludzi dobrej woli jest wiecej " .Pozdrawiam Nina
OdpowiedzUsuńCzytając ten wiersz miałem wrażenie jakbym słuchał pięknej piosenki, ma bardzo porywający i ożywczy rytm, a jeśli dodać do tego łatwość z jaką posługujesz się, – choć właściwie bardziej odpowiednim określenie mojego odczucia podczas lektury byłoby tutaj chyba powiedzenie – bawisz się słowem - to czapki z głów Bogdanie. I choć czytając kolejne zwrotki miałem świadomość, że ten biedny chłopak bardzo szybko, (czego mu oczywiście nie życzę) przekona się, że dorosłość, (o czym już pięknie napisała Nina) to znacznie poważniejsza sprawa niż mu się wydaje, to na tym również polega uroda „Dorosłego”. Z jednej strony ta młodzieńcza, chełpliwa i pyszałkowata pewność siebie budzi rozbawienie, ale zaraz po nim przychodzi refleksja niekoniecznie już tak zabawna i uśmiech powoli gaśnie. A teraz jeszcze kilka słów o poprzednim wpisie, czyli o ustępstwach w miłości – dla Bożenki to norma, dla Bogdana rzecz niedopuszczalna, ewentualnie świadcząca o tym, że nie jest to miłość prawdziwa. Z pewnością nie jestem facetem, który powinien wypowiadać się na temat udanych związków, więc dlaczego zabieram głos w tej sprawie, zamiast siedzieć cicho i czytać to co inni, mądrzejsi ode mnie mają do powiedzenia? Pewnie dlatego, że w kwestii Miłości autorytety nie istnieją. Jeśli jest tak jak chce Bogdan, że „Ludzie, którzy się kochają prawdziwie czystą miłością, widzą w sobie tylko piękno i to wszystko co im w nich samych odpowiada...” to tym lepiej dla miłości i dla ludzi, którzy mają szczęście taką miłość na swojej drodze życia spotkać. Tyle tylko, że mnie osobiście bliższa jest miłość, o której pisze Bożenka, miłość, w której jest miejsce na ustępstwa, która kwitnie nie tylko dzięki temu, że kochamy w sobie wszystko, ale także dlatego, że potrafimy akceptować swoją odmienność, a także swoje wady, mimo iż je dostrzegamy. Bogdan również pisze wprawdzie o akceptacji, ale w Jego wersji miłości nawet wady stają się zaletami. Ja natomiast mówię o sytuacji, w której kocham kobietę widząc wszystkie Jej zalety, ale także mając pełną świadomość wszelkich niedoskonałości i wad, które są Jej udziałem. To działa oczywiście w obydwie strony. Kto wie, może dzięki temu taka miłość staje się pełniejsza i prawdziwsza? Ludzie z krwi i kości, którzy darzą się wielkim uczuciem muszą przynajmniej raz na jakiś czas iść na wzajemne ustępstwa i w niczym nie umniejsza to ich miłości. Ale jak już wspomniałem nie powinienem się chyba na ten akurat temat za bardzo wymądrzać. Właściwie to chyba w ogóle za bardzo się rozgadałem. Kończę zatem i idę zrobić sobie zieloną herbatę, która smakuje wprawdzie paskudnie, ale jak powszechnie wiadomo ma niezwykłe właściwości i jest szczególnie polecana w przypadku, kiedy jakiś cymbał gada wtedy, kiedy powinien siedzieć cicho. Powinienem ją pić litrami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń