EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

piątek, 7 sierpnia 2009

Dzień 160

Jest godzina 21,20...Dzisiaj chcę się trochę wcześniej położyć więc zaczynam pisać posta w tej chwili. Pisałem już o miłości, o przyjaźni i o szczęściu i żadnego z tych tematów nie uważam za wyczerpany i zamknięty. Wręcz przeciwnie...uważam, że na te tematy można pisać bez przerwy. Mimo to teraz nie chcę pisać o tych uczuciach. Dzisiaj chcę poruszyć bardzo ważny temat. Temat jakże często doświadczany w naszym życiu codziennym, a także w życiu każdego człowieka bez wyjatku. Jest to problem samotności... bo czym jest właściwie samotność...? Czy to stan bycia w którym nie mamy obok siebie partnerki[a]. Czy to brak przy nas rodziny, ojca, matki, dzieci...? Czy to mijający nas tłum ludzi na ulicy...? Czy to związek małżeński w którym partnerzy nie mają do siebie uczuć i mimo, że razem mieszkają mijają się w przedpokoju bez słow...? A może to stan w którym każdy posiadacz[ka]niewolą nas na tyle, że w końcu nigdzie nie możemy wyjść i z nikim nie wolno nam rozmawiać...? A może to życie w ubustwie, które powoduję, że zamykamy się w sobie bo nie stać nas nawet na filiżankę kawy by wypić ją na pogaduszkach w towarzystwie bliskich nam osób...? Można by tak wymienić jeszcze więcej podobnych momentów z życia wielu ludzi, ale po co? Wystarczy to co jest napisane. Jedno jest pewne samotnośc dla każdego człowieka jest inna. Dla jednych ludzi trudna, dla innych nie do wytrzymania, dla jeszcze innych zabawna, a dla jeszcze innych wręcz przyjemna i komfortowa. Czym więc tak naprawdę jest stan samotności... złem, utrapieniem, katastrofą, dobrem, a może wspaniałym darem niebios, albo receptą na spokojne życie...? Na tym dzisiaj zakończę wywód, bo po cichu liczę na to że wciągnę Was Drodzy Czytacze w coś co nazywam wynurzeniem spod serca... Pozdrawiam cieplutko i życzę konstruktywnych przemyśleń w tej materii... c.d.n.

2 komentarze:

  1. BOGUSIU....WAŻNY TEMAT... MASZ RACJĘ, SAMOTNOŚĆ JEST RZECZYWIŚCIE RÓŻNA... KILKU RODZAJÓW NIESTETY DOŚWIADCZYŁAM.... JAK ZOSTAŁAM SAMA ,Z MALEŃKĄ CÓRECZKĄ, BO MĄŻ ODSZEDŁ Z " PRZYJACIÓLKĄ DOMU..." [ PO LATACH USŁYSZAŁAM OD NIEGO, ŻĘ ZROBIŁ BŁĄD...- NIE ODCZUŁAM SATYSFAKCJI ] POTEM DRUGIE MAŁŻEŃSTWO 15 LAT ... JA WYSTĄPIŁAM O ROZWÓD ... I BYŁAM WRESZCIE SZCZĘŚLIWA ZAMIENIAJĄC " SAMOTNOŚĆ MJANIA SIĘ BEZ SŁOWA W PRZEDPOKOJU.." NA WOLNĄ , SPOKOJNĄ SAMOTNOŚĆ, BEZ AWANTUR I PODNOSZONYCH NA NAS [ MNIE I CÓRKĘ ] RĄK... PRZEZ LATA ŻYŁAM W " TEJ SAMOTNOŚCI" . JENAK PO "WYFRUNIĘCIU DZIECI Z GNIAZDA" SZUKAM BRATNIEJ DUSZY ...[ WIERZĘ ŻE JĄ KIEDYŚ SPOTKAM...], PONIEWAŻ CHCĘ teraz wziąć trzeci " rozwód"... tym razem z nią... samotnością ... niech idzie sobie do tych, którzy jej potrzebują ... ja już nie. I BĘDĘ CIERPLIWIE SZUKAĆ I WIERZĘ , ŻE NIE BĘDĘ JEJ ZA CZĘSTO WSPOMINAĆ, BĘDĘ SIĘ CIESZYĆ TYM , ŻE WRESZCIE MAM U SWEGO BOKU MĘŻCZYZNĘ Z KTÓRYM PO LATACH " USIĄDĘ NA ŁAWECZCE W PARKU ...I RAZEM SIĘ POGODNIE ZESTARZEJEMY... BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę ze jest wiele rodzajów SAMOTNOSCI. I tak jak życie, SAMOTNOSC można rozpatrywać pod wieloma płaszczyznami. Czym innym SAMOTNOSC jest dla Dziecka, Nastolatki, Nastolatka, Matki, Ojca, Babci, Dziadka, ludzi w sile wieku a jeszcze czym innym dla ludzi niepełnosprawnych i chorych. Człowiek, który jest wśród LUDZI może nie czuć się SAMOTNY w normalnym tego słowa znaczeniu gdyż ma możliwość przebywania wśród nich i możliwość nawiązywania z nimi kontaktów. Tak naprawdę każdy z nas ma SWOJĄ SAMOTNOŚĆ. Jak ja osobiście rozumiem swoją? SAMOTNA jestem gdy nie mogę otrzymać i dać tego czego pragnę bliskiej mi osobie bo jej nie ma przy mnie. SAMOTNA czuje się tak naprawdę wtedy gdy nie mogę jej dotknąć lub gdy mnie nikt nie dotyka, gdy nie mogę przytulić i gdy mnie nikt nie przytula, nie mogę całować i nie jestem całowana…nie mogę dać bliskości i też jej nie otrzymuje, gdy nie daje rozkoszy zmysłowej i jej nie zaznaje… Czyli inaczej mówiąc SAMOTNOSC odczuwam najbardziej w sferze życia intymnego, zmysłowego. Żyje jednak z nadzieją ze kiedyś ta samotność moja się skończy. Póki co staram się by osoby z którymi mnie LOS styka nie czuły się opuszczone i samotne. Daję im tyle uwagi i miłości ile tylko mogę a w zamian otrzymuje dobrą zapłatę co cieszy mnie ogromnie.

    OdpowiedzUsuń