poniedziałek, 3 sierpnia 2009
Dzień 156!
Mamy już godzinę 22,15... Czyli średni czas jeśli chodzi o późną porę wieczoru. Dzisiaj obiecałem napisać o miłości i przyjaźni zwierząt do ludzi. Szczególnie chodzi mi o przyjaźń i miłość psią. Co się tyczy innych zwierzęt nie są mi znne jakieś ujmujące za serce przykłady. Poza tym chyba nie jest ona tak udokumentowana jak właśnie przyjaźń psia. Przykład, którym chcę się posłużyć może wzbudzić wiele kontrowersji i budzić sprzeciw u wielu czytelników. Jednak mnie się podoba bo pokazuje, że nawet w takich warunkach pies nie opuszcza swojego pana nigdy... A więc pewnego razu, pewien pan wybrał się na randkę. A że miał psa myśliwskiego rasy seter zabrał go ze sobą na to spotkanie. Może dla lepszego wrażenia albo splendoru, a może by dodać sobie odwagi tego niestety nie wiem. Kiedy się spotkali i byli ze sobą jakiś czas, ów pan poczuł silny niepokój w brzuczu. Po kilku minutach zrozumiał, że ma pecha bo przydarzyło mu się w takim momencie rozwolnienie. Cóż począć, byli w leśnym plenerze tak on przeprosił swoja panią i poszedł w krzaki za swoją potrzebą. Jednak jak pech to pech. Zanim doszedł w odpowiednie miejsce popuścił w majtki. Nie mając innego wyjście zdjął je całkiem, wytarł się dokładnie i je wyrzucił w krzaki. Lekko zarzenowany wrócił do pozostawionej samotnie damy. Usiedli na soczystej trawie, a pies z przyjaźni i w trosce o swojego pana poszedł za tropem i odnalazł porzucone majtki swojego pana. Nie "zastanawiając" się nad konsekwencją swojej wierności wziął majtki w pysk i przyniusł swojemu panu. Pan omal ze wstydu nie spłonął.Był tak wściekły na swojego psa, że zaczął go dlekkimi kopniakami odpedzać od siebie. Zdezorientowany pies położył zabrudzone majtki u jego stóp, a sam odszedł na ubocze i tam zaczął pogryzać trawę by pozbyć się z pyska smrodu swojego ukochanego pana. W tym samym czasie pan solidnym kopniakiem posłał majtki daleko w krzaki, a "zdziwiony" pies poszedł po nie i przynióśł je po raz drugi do stóp pana. Ten ponownie je wykopał, a niczego nie rozumiejący pies znowu aportował. I jaka tu wdzięcznośc spotkała wiernego psa za swoje oddanie i troskę o swojego pana...? Ano w nagrodę dostał kilka szturchańców nogą w żebra... Aż chce się w pełni przytoczyć stare i mądre przysłowie ludowe..."Służ Panu wiernie a pan ci p......"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Troszkę uśmiałam się czytając przytoczoną przez Ciebie historię "pewnej randki",ale myslę i psina okazała się mądrzejsza i wierniejsza w przyjaźni, niż jej Pan!Wiele jest przypadków złego traktowania i bicia psiaków i inyych zwierząt przez ludzi,a przecież zwierzęta a zwłasza psy mogą tak wiele dać człowiekowi,odpłacając przywiązaniem i bezwarunkową miłością@ Nie knują, nie ranią człowieka, nie opuszczają go gdy potrzebuje bliskości,wyczuwają każdą troskę i zmartwienie człowieka, potrafią tak słodko się przytulać i pocieszać swojego właściciela, a czasem dostają w zamian właśnie kopniaki i inne szturchańce od ludzi@ Kochajmy więc "psinki" i obdarzajmy ich taka miłości jaką dostajemy od nich@ Niech ta historia przytoczona przez Ciebie ,będzie zadumą dla nas wszystkich o psiej wierności i miłości.....pozdrawiam w słoneczny poranek@@@
OdpowiedzUsuńTen przypadek był testem na wielkość bezgranicznego uczucia przyjażni i oddania wiernej bezinteresownej psiny .W wielu domach piesek i inne zwierzaczki są traktowane jak członkowie rodziny. Wiele osób mówi że obdarza swoich miluśińskich uczuciem miłości. Niejednokrotnie własciciele swoich pupili bardzo się poświęcają dla nich, nie szczędząc wyrazów uczuć miłości i środków materialnych. Nie chcę opisywać złego traktowanie piesków i innych zwierząt odbiegał bym od sedna naszych wypowiedzi i nie chcę w stan zasmucenia wprowadzać miłych Osób. Moim zdaniem pieski sa są niedoścignione w obdarzaniu uczuciami przyjażni wrecz miłości swoich panów i swoich współpobratyńców. Ich wyrażanie uczuć jest bezgraniczne i bezinteresowne, powiedziałbym wzorcowe, nieraz zawstydzają nas, my ludzie.................................. możemy z nich brać przykład.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. FOTIN
Teraz juz wiem dlaczego tak wielu ludzi na przyklad w Niemczech posiada psa a czesto kilka psow.
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie czesto dlaczego psy stawiane sa o wiele wyzej niz chocby posiadanie dzieci?
Typowy Niemiec-Egoista... posiadanie potomstwa zostawia na szarym koncu ...jezeli wogole kiedykolwiek zechce je miec.
Priorytety sa takie:
1. wyzsze wyksztalcenie
2. praca/kasa
3. dobre auto
4. dom
5. podroze do cieoplych krajow
6. pies a czesto kilka
7. przyjaciolka
8. dziecko
Inne narodowosci zwlaszcza muzulmanskie posiadanie potomstwa stawiaja o wiele wyzej...tam dzieci w ich rozumieniu to "przyszlosc" i rozwoj czlowieczenstwa.
Nie mam nic przeciwko posiadaniu psow ale...o ile czesto ludzie zaluja na swoje chocby dobre odzywianie to niestety dla pieskow zrobili by wszystko nawet kosztem swoich elementarnych potrzeb.
Czyzby to znaczylo ze PIES jest wazniejszy od CZLOWIEKA i jego potrzeb?
Czy to by znaczylo tez ze psia MILOSC dla ludzi jest wazniejsza, bardziej wartosciowa od MILOSCI Czlowieka do Czlowieka?
Zatem uczmy sie MILOSCI od Pieskow...to bedziemy sie naprawde KOCHALI bezinteresownie!
Troche brzydko zapachniało, gdyby nie temat przyjażni przytoczyłabym inną śmieszną "gównianą" historie pewnego Polaka który prze biuro matrymonialne poznał pewną Włoszkę i jak jego zaloty się skończyły kiedy pojechał za ostatnie oszczędności odwiedzic ją w jej domu ... no dalej nie będę pisła bo ucieknę od psiego tematu ... może jeszcze nadarzy się okazja to przytoczę te anegdotę.. Wracając do psów to są one w moim domu odkąd sięgnę pamięcią nawet teraz mam ich małe stadko całe 3 sztuki ale kiedy siegne pamięcią kiedy cofnę się do okresu mojego dzieciństwa zawsze mam jeden obraz obraz mojego Miśka.....
OdpowiedzUsuńTak to był kochany wspaniały Misiek, nie wiem kto i kiedy przyprowadził go na nasze podwórko faktem jest że choć nie uczony zawsze wiedział gdzie jego miejsce. Nigdy nie podchodził do stołu kiedy wszyscy jedli nie szczekał kiedy kazano mu stulić gębę. Machał ogonem jak wściekły gdy usłuszał jedno miłe słowo, można by powiedziec doskonały pies..... Mozna by ....gdyby nie jedno małe ale.... był starsznie kochliwy znikał na całe dnie a nawet tygodnie gdy okoliczne suki miały cieczkę. Potem wracał zmęczony wychudzony ze spuszczonym łbem żebrał o miskę strawy. Kochałam Miśka, gdy nie latał za swoimi sukami zawsze się ze mną bawił to jemu w ucho szeptałam o wszystkich moich dziecięcych dramatach.
Pamietam te straszną okropną zimę takie podobno zdarzają się raz na sto lat, nasz Misiek znowu znikał na całe dnie znowu byl zakochany, nie przeszkadzał mu ani chłód ani brak ciepłej miski ...
Budzi mnie w nocy jakiś dziwny ruch, czyjeś szepty, zapalona lampka, czyzby znowu trzeba bylo zwiewac pod łózko czyzby mój kochany tatuś wrócił po kolejnej libacji rozliczać swoją żonę z obowiązków domowych... Nasłuchuje chwilę i zaczynam z szeptów wyłapywać poszczególne słowa, to chyba nasz Misiek, to jego chyba dopadli... Mama wpatrzona w szybe próbuje w ciemności coś zobaczyć , dopiero teraz zupełnie sie obudziłam i słyszę dobiegający z ulicy straszny skowyt i szczekania psów. Na całej ulicy pozapalały sie światła ale nikt nie wychodzi, każdy się boi, każdy słucha i czeka .... Nagle zapada głucha cisza gasną światła w oknach, zasypiam... Rano budzi mnie stukanie do drzwi sąsiadki coś tam szepcze i rozprawia. Mama bierze z komórki siekierę i wychodzi . Szybko wdrapuje sie na parapet i widzę mojego kochanego Miśka jego bezwładne ciało leży na środku ulicy ...przymarznięte do jakiejś kałuzy. Mój Misiek, kochany kundel, tak skończył ....... miłość go zgubiła.
Wtedy też postanawiam nigdy się nie zakocham bo miłość to śmierć....