EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

poniedziałek, 27 lipca 2009

Dzień 149

Tradycyjnie już, zaczynam od godziny, a więc jest godzina 21,55...czyli czas na kolejnego posta. Dzisiejszy dzień minął spokojnie i w oczekiwaniu na właściciela fotela, który skończyłem wyplatać dwa tygodnie temu. Czekam więc dwa tygodnie na to by przyjechał go odebrać. Nie przyjechał choć obiecywał, że dzisiaj to zrobi...i to mnie nartchnęło by poruszyć temat dotrzymywania danego słowa. Pamiętam w czasach mojego dzieciństwa dane słowo miało wagę. Choćby nie wiem co, każdy z moich rówieśników dotrzymywał go i już. Któregoś dnia starsi koledzy podeszli mnie sprytnie i wymusili na mnie, 10-cio letnim chłopcu bym udowodnił, że się nie boje. Tak więc dałem im słowo, że pójdę o godzinie 24 na ogrodzony wysokim murem poniemiecki cmentarz. Mniej więcej w samym jego srodku była wymurowana budowla przypominająca fontannę. Któryś ze starszych kolegów wcześniej położył tam podpisane jego pismem pudełko z zapałkami i po to pudełko miałem pójść i jako dowód, że dotrzymałem słowa, miałem go jemu przynieść. Bałem się bardzo duchów i złych umrzyków, ale dałem słowo honoru, że tam pójdę. A więc wszedłem przez wyrwę w murze i niemal w całkowitych ciemnościach poszedłem w stronę tejże fontanny. Potykałem się o najmniejsze wyboje w wybrukowanej alejce cmentarnej. Wszystko co zdołałem dojrzeć między stercząsymi grobami ruszało się. Każdy krzak przybierał postać złego ducha i wyciągał do mnie biale i szkieletowate ręce.. A gdy podrywał się spłoszony przeze mnie śpiący ptak, myślałem, że to już upiory sie zrywaja z grobów by mnie zjeść. Bałem się tak bardzo, że omal nie zawróciłem i nie uciekłem gdzie pieprz rosnie. Jednak dane przeze mnie słowo honoru miało większą moc i nie pozwoliło mi zawrocić. Szedłem więc na trzęsących się nogach, aż doszedłem do ów fontanny. Pudełko z zapałkami leżało na balustradzie, więc złapałem go pospiesznie i nie oddychając zwiewiałem tak szybko jak tylko umiałem. Nie wiem ile czasu szedłem do środka cmentarza, ani nie wiem jak szybko zwiewałem z niego... w każdym bądź razie jak wyszedłem z ciemności na ulicę gdzie czekali na mnie starsi koledzy, mało mi piersi nie rozerwało z dumy płynącej z dotrzymania danego słowa... od tamtej pory dotrzymywanie danego słowa mam tak głęboko zakorzenione w sobie, że jeśli dam słowo honoru dotrzymuję go zawsze... A co jest warte słowo honoru w dzisiejszych czasa...? Ano nic... bo dzisiaj nikt nie daje już słowa honoru. Jeśli już daje jakieś tam słowo i tak nigdy go nie dotrzymuje. Jednak wierzę głeboko w to, że od tej dzisiejszej normy są wyjątki... Śmiało mogę powiedzieć, że do takich wyjatków zaliczam się ja... A czy myślicie, że można zbudować dobry związek jeśli nie będziemy dotrzymywać danego słowa...???

2 komentarze:

  1. Poczytałam sobie w internecie na temat honoru no i masz tutaj babo placek jak zwykle ile ludzi tyle opinii na temat honoru i na temat - słowa honoru... http://pl.wikipedia.org/wiki/Honor_(poj%C4%99cie_moralne) - moze warto poczytać, i wtedy widac że słowo honoru które dałeś kolegom i heroicznym jak na 10 letniego chłopca jego wykaniu jest czynem jednaroazowym ....a co ze słowem honoru dawanym na lata, na zawsze , czy przysięga małżeńska nie jest swoistym słowem honoru i co czy rzeczywiście jestesmy w stanie zawsze jej dotrzymać, nie jest to jednorazowe pobiegnięcie na cmentarz o północy, tych biegów taka przysiega może od nas wymagac znacznie więcej i czy zwasze wystarczy nam odwagi i siły żeby biec, a jak zacznie grzmieć zacznie padać zaczna walić pioruny z nieba czy nie zawrócimy lękając się o siebie .....

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego jestem przeciwna zbyt pochopnemy dawaniu słowa honoru bo nigdy nie wiemy czy starczy nam sił żeby je dotrzymac nie dlatego że jestesmy tacy słabi, tacy niehonorowi tacy nieuczciwi ale dlatego że do końca tak naprawde się nie znamy i nie wiemy co dane słowo honoru bedzie od nas wymagało i czy bedziemy w stanie sprostać... dlatego nie wymagam od nikogo dawania takiego słowa i sama też go nie daję bo nadzwyczajnie na swiecie nie znam się jeszcze do końca ciągle siebie sie uczę i odkrywam na nowo a w zyciu stosuje inna zasadę czyń dobro bo ono zawsze do ciebie powróci... i do mnie wraca zawsze....

    OdpowiedzUsuń