W tej chwili mija godzina 22,25... A więc zaczynamy Moi Mili... Wczorajszy post wywołał trochę burzy... trochę zamieszania i trochę sprzeciwów... i dobrze, bo z założenia ma wstrząsać emocjami i uczuciami wszystkich czytających. To bardzo dobrze, że są takie urozmaicone odczucia moich treści, gdyby ich nie było nie miałbym po co pisać... Myślę sobie tak, że sprawa nieposiadania oczekiwań jest bardzo łatwa. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie dla wszystkich jednakowo. Najpierw maleńkie sprostowanie, mój wczorajszy post nie odnosił się li tylko i wyłącznie do uczucia miłości. Miłością posłużyłem się tylko jako przykładem. Oczekiwania tyczą się wszelkiego rodzaju spraw na ziemi. Dotyczą czysto materialnych oczekiwań ale i uczuć. Miłość jest największym z uczuć to i cierpienie z niespełnienia się tego stanu ducha jest największe... choćby miłość wzgardzona! Nie mogę zgodzić się z tym, że oczekiwanie na miłość jest większym cierpiebiem niż doznanie miłości odrzuconej. Życie w rozpaczy i nadziei na to, że ktoś w kim ulokowaliśmy całą swoją miłość łaskawie odwzajemni choćby namiastkę tego uczucia jest wręcz okrutna...
Druga sprawa dotyczy pielegnacji tego uczucia by rosło w siłę i potężniało z niemal każdą minutą... owszem to dobry kierunek, tylko miłość musi być miłością prawdziwą i bezinteresowną. Jeśli na skutek braku umiejętności nazywania właściwymi terminami stanów jakich doświadzczamy w związku partnerskim, uznamy zauroczenie seksem, dobrocią, urodą, pracowitościa, wdziękiem osobistym że jest to miłość... ta właściwa i jedyna jako prawdziwa, to szybko okaże się, że po kilku latach wpadamy w cykl i trudy życia codziennego i tak zwaną rutyne. Wtedy już nie mammy w sobie takiej fascynacji walorami, które posiadał nasz partner [ka]. Na skutek codziennych obowiązków zatracamy niemal wszystko na rzecz pieniędzy których chcemy zarabiać coraz większe ilośći. Zapominamy o sobie i naszych walorach nie mamy siły i ochoty na seks i wspólne spędzanie czasu. W kńcu dochodzi jeszcze między ludzka rywalizacja o dobra materialne. Ta powoduje, że przestajemy doceniać to co mamy. Już nam się nie podoba małe mieszkanie, obecny samochód, stary i wielki telewizor i cechy naszej drugiej połowy. Psioczymy, narzekamy na nieudane życie i zaczynamy teraz dostrzegać wszystkie cechy których na początku nie widzieliśmy u swojego partnera. Wreszcie się rozwodzimy i w ten sposób spełzły na panewce nasze, zresztą szczere chęci pielęgnacji wałasnego związku i uczuć. Mówię wam pazerność, brak poszanowania i akceptacji tego co mamy, bezustanna pogoń za dobrami matreialnymi jest zgubą ludzkości i każdego związku partnerskiego! Uważam, że nie ma nic cenniejszego od wielkiej i czystej miłości... takiej bez podtekstów i idiotycznych oczekiwań na dobra materialne. Wolę by ukochana na śniadanie podawała mi kanapkę ze smalcem i dawała we wszystkch warunkach życia swoje szczere i pełne miłości wsparcie niż pałac i wypasione konto w banku. Nie chcę mieć obok siebie zepsutej pieniędzmi kobiety... chcę czuć całym sobą jej uczucie wielkiej miłości i troski i chcę wiedzieć że zawsze i wszędzi będzie mi towarzyszyć aż do końca życia... nawet w tych najgorszych chwilach... czyli w niedostatku i w biedzie, w chorobie i smutku, w mrozie i zagubieniu... bo tylko taka ma w sobie miłość prawdziwą, dla której nawet życie warto oddać bez znróżenia oka... !!!
niedziela, 5 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam
OdpowiedzUsuńNie myslę oddawać zycia za MIŁOŚĆ, ponieważ ONA mnie motywuje do ŻYCIA , jest motorem działania, nie chcę JEJ traktować z pozycji straty , ale tylko i wyłącznie zysku, dodaje wiatru w szeroko rozpięte żagle, popycha do dzialania dla ukochanej osoby, dla NAS.
Mnie to motywuje, niezaleznie od tego jaki poziom życia mialabym....jeszcze kiedy widzialabym ,że OSOBA, którą obdarzyłam uczuciem robi dla mnie , dla nas cokolwiek, przewrociłabym góry.............ale ...
zdaża się to nieeeeeeeeezmiernie rzadko.
przeważnie trafiamy na pasozyty, ktore kiedy widzą nie daj Bog zaradną kobietę uczepią się steru...jak nie przymierzając (i tu przepraszam za brzydkie slowo, ale to musi być brutalne) jak nie przymierzając gówno ..i mowi (ten pasożyt) PŁYNIEMY..
a ty masz mu być wdzięczna i nie daj Bóg wspomnieć chociaz slowem,że on na tobie pasożytuje....bo on delikatny jest..i rani to jego delikatne uczucia...
taaaaaaaaaakkk
zadumałam się
pozdrawiam
BOGUSIU. LUBIĘ "TAKIE BURZE"... TY POSTANOWIŁEŚ PISAĆ.. I DOSTARCZAĆ NAM POWODÓW DO KOMENTARZY... I TAK BYĆ POWINNO , ŻE WYWIĄZUJE SIĘ "DYSKUSJA". MIŁE JAK JEST WIĘCEJ KOMENTARZY , BO TO TWORZY "CAŁOŚĆ" Z TWOIM POSTEM...A TO POWINNA BYĆ ZACHĘTA DLA OBSERWATORÓW I TYCH, KTÓRZY TROSZKĘ "EGOISTYCZNIE" DZIELĄ SIĘ SWOJĄ OPINIĄ TYLKO Z TOBĄ ... A NIE NA BLOGU... TO WIELKA STRATA... BO CHYBA TWORZYMY JUŻ Z TOBĄ PEWNĄ "CAŁOŚĆ" A PRZECIEŻ NIE PISZESZ TYLKO DLA SIEBIE.... A GŁÓWNIE DLA NAS... LUBIĘ, KIEDY CZYTAJĄC NOWEGO POSTA WYCZUWAM RADOŚĆ W TWOIM PISANIU, ŻE JESTEŚMY I ŻE POSTY NAS [OBSERWATORÓW] PORUSZAJĄ...ACHA I WIESZ JAKIE TO MIŁE JAK W TWOIM POŚCIE ZNAJDZIE SIĘ FRAGMENCIK JAKIEGOŚ KOMENTARZA... [ np. TĘCZA...]
OdpowiedzUsuńNASZE ŻYCIE SKŁADA SIĘ ZARÓWNO Z CZYSTO MATERIALNYCH POTRZEB JAK I Z UCZUĆ..PIENIĄDZE NIE SĄ NAJWAŻNIEJSZE...ALE SĄ POTRZEBNE.. NAWET DO ROZWOJU TYCH UCZUĆ..NIE TYLKO NA BUKIETY PIĘKNYCH RÓŻ ALE I NA BARDZIEJ PROZAICZNE RZECZY TYPU: MIESZKANIE, SAMOCHÓD, UBRANIA, JEDZENIE... [NIE MOWIĘ O WIELKIM ZABIJANIU SIĘ O KASĘ...] W PEŁNI POPIERAM
TWOJE ZDANIE O MIŁOŚCI , ZWŁASZCZA TEJ ODRZUCONEJ, WZGARDZONEJ, NIEODWZAJEMNIONEJ... TO WIELKI BÓL, ZAWÓD ..ALE "DO TANGA TRZEBA DWOJGA" I UCZCIWIE JEST JEŻELI OSOBA, KTÓRA NIE KOCHA WIDZĄC ZAANGAŻOWANIE DRUGIEJ OSOBY MÓWI O TYM ... BARDZO MĄDRZE PISZESZ O TYM , ŻE CZĘSTO NIEWŁAŚCIWIE NAZYWAMY ŁĄCZĄCE NAS UCZUCIE... A KONSEKWENCJE BYWAJĄ POTEM STRASZNE... WTEDY ZWIĄZEK NIE POTRAFI [BEZ TEJ PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI] OPRZEĆ SIĘ NATURALNEMU " PROCESOWI KOROZJI.."
[STARZENIE SIĘ , MNIEJSZA SPRAWNOŚĆ , URODA, MNIEJ PIENIĘDZY..CHOROBY...] A KOCHAJĄC TĘ DRUGĄ OSOBĘ NA PRAWDĘ , ZJEMY ZIEMNIACZKI Z KOPERKIEM, POPIJEMY ZSIADŁYM MLECZKIEM I PODREPCZEMY POD RĘKĘ DO PARKU... SIEDZĄC NA ŁAWECZCE BĘDZIEMY ROZMAWIAĆ, CIESZĄC SIĘ KAŻDYM DROBIAZGIEM...[ I KOLOROWYM LISTKIEM, KWIATUSZKIEM , ŚPIEWEM PTASZKA...] . BO Z NICH SIĘ SKŁADA ŻYCIE...I TAKIEJ PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI WSZYSTKIM ŻYCZĘ ...[ SOBIE TEŻ...]BOŻENKA.
Podobno prawdziwa miłość zaczyna się wtedy, gdy niczego się w zamian nie oczekuje. Być może ktoś potrafi tak kochać, ale moim zdaniem znów wkraczamy bardziej w świat aniołów niż ludzi. Ludzka miłość jest bardziej ułomna - przynosi z pewnością więcej bólu i cierpienia, ale jest przez to pełniejsza i bogatsza niż „anielska”. Tak przy okazji, kiedy pisałem wczoraj o braku nadziei na miłość to nie chodziło mi o sytuację w której oczekujemy, że - „ktoś w kim ulokowaliśmy całą swoją miłość łaskawie odwzajemni choćby namiastkę tego uczucia”, a raczej o stan, rzeczywiście okrutny, w którym człowiek traci nadzieję, że miłość kiedykolwiek stanie się jego udziałem. Myślę zresztą, że licytowanie się, czy taki stan powoduje większe cierpienie niż doznanie miłości odrzuconej jest trochę bez sensu. Zgódźmy się może, jeśli pozwolisz, że cierpienie, bez względu na powód, zadaje ból i rani każdego człowieka, choć każdy odczuwa to w inny, sobie tylko właściwy sposób. Bardzo „miłośnie” zrobiło się na Twoim blogu Bogdanie. Pirlipatka, nie ma chyba najlepszego zdania na temat mężczyzn – pewnie znalazłoby się wielu facetów, którzy chętnie podyskutowali by z Nią na temat kobiecych pasożytów. Co do mnie uważam, że w tym przypadku płeć nie odgrywa żadnej roli, natomiast kiedy piszesz Pirlipatko, że nie chcesz traktować miłości z pozycji straty , ale tylko i wyłącznie zysku, to jestem całkowicie z Tobą . Zgadzam się też z Bozenkw, że dyskusja na blogu jest potrzebna. Myślę nawet, że jeśli blog ma być żywy, ciekawy i inspirujący to nawet niezbędna. Tyle, że wtedy potrzebna jest pewna umowa między Autorem bloga i nami Jego czytelnikami i uczestnikami dyskusji. Bardzo pożądana jest absolutna szczerość wypowiedzi, a poza tym nikt się na nikogo nie powinien obrażać za oceny i poglądy. Im więcej będzie na blogu ludzi o różnych, często bardzo odmiennych poglądach na świat i życie, o różnej wrażliwości i sposobie odczuwania literatury czy sztuki, tym lepiej dla nas wszystkich. A już na koniec, ponieważ od miłości się zaczęło, tym wszystkim, którzy z jej powodu cierpią, lub boją się, że będą cierpieć chcę przypomnieć i poddać pod rozwagę słowa księdza Twardowskiego - „Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością”. Pozdrawiam wszystkich.
OdpowiedzUsuńWITAM CIEBIE JAKONIE WŚRÓD KOMENTUJĄCYCH POSTY BOGUSIA... PRZECZYTAŁAM TWOJE BARDZO CIEKAWE KOMENTARZE... MYŚLĘ, ŻE ZOSTANIESZ Z NAMI NA DŁUŻEJ... I BĘDZIEMY MIELI JESZCZE WIELE OKAZJI , ŻEBY POZNAĆ TWOJE ZDANIE NA TEMAT KOLEJNYCH POSTÓW BOGUSIA... CIESZĘ SIĘ, ŻE POPARŁEŚ MOJE ZDANIE ODNOŚNIE DYSKUSJI, CENIĘ CIEBIE, ŻE PISZESZ O UMOWIE MIĘDZY AUTOREM BLOGA A NAMI- JEGO GOŚĆMI.. TO JEST POPROSTU SZACUNEK DRUGIEGO CZŁOWIEKA A DLA MNIE JEST TO JEDNA Z NAJWAŻNIEJSZYCH WARTOŚCI... POZDRAWIAM CIEBIE I CZEKAM NA KOLEJNE WPISY... BOŻENKA.
OdpowiedzUsuń