piątek, 10 lipca 2009
Dzień 132
Jest już godzina 23,15... trochę późno, ale nie na tyle późno bym nie zdążył napisać posta. Nawiązując do wczorajszego pytania chcę powiedzieć, że w zasadzie nikt jasno nie odpowiedział jednym zdaniem. Wszyscy w mniejszym lub większym przybliżeniu oscylowali wokół tej oczywistej prawdy. Najbliższy prawdy i mojemu myśleniu był "fotin". Mężczyzna, czy kobieta ślubujacy miłość dozgonną, który[a] potem znęcaca się psychicznie, fizycznie i moralnie nie ma w sobie nawet cienia miłości. Nigdy nie kochał[a]prawdziwie i bezinteresownie!!!To egoistyczny o zachowaniach tyrana POSIADACZ... Dzisaiaj chciałbym poruszyć temat "Umywania rączek". A czym tak naprawdę jest umywanie rączek...? Ano to nic innego jak strach przed braniem odpowiedzialności i wygodnictwo! Każda odpowiedzialność ma swój ciężar gatunkowy. Jeden jast większy inny mniejszy, a jeszcze inny brzemienny w skutkach...Bardzo często spotykam się z takim oto stwierdzeniem: "Nie będę się wcinać w cudze życie. Nie będę się wcinać temu czy innemu obcemu lub bliskiemu z rodziny". Czy rzeczywiście o to chodzi? Czy my przypadkiem nie boimy się brać udziału w bezpośrednim problemie którego akurat młodzi z braku własnego doświadczenia nie umieją rozwiązać. Nie chodzi tu bynajmniej o wtrącanie się, tylko o brak odpowiedzialności i egoizm. Tak egoizm, bo czyż nie jest egoizmem gdy nasze wieloletnie doświadczenia skrzętnie ukrywamy i nie chcemy nikomu ich dać by na własny pożetek je skonsumował? Nie bójmy się pomagać innym. Oni często potrzebując naszej pomocy nie potrafią o nia poprosić...! Jednak pomagać, a pomagać to dwie zupełnie inne rzeczy. Nie wolno narzucać się ze swoja pomocą. Nie wolno tego robić w sposób rozkazujący czy nakazujący, bo można takim zachowaniem wywołać w osobie oczekującej naszej pomocy odwrotny skutek. Swoją nachalnością można urazić pomocobiorcę, a wtedy odetnie się od nas i zacznie traktować nas jak narzucającego sie intruza... jak wiele innych rzeczy, pomagać trzeba się nauczyć. Trzeba być mądrym, umieć słuchać wołającego o pomoc i być niezwykle taktownym. Wtedy potrzebyjący wysłucha nas i skorzysta z naszej mądrości, a jak nasza rada wyjdzie z pożytkiem dla niego wtedy nam zaufa i staniemy się dla tego kogoś jedynym i prawdziwym przyjacielem...! Często już na całe życie... czy tego też się boimy...? Czy od odpowiedzialności bycia przyjacielem do końca życia też umyjemy rączki!!! A jesli tak, to czy mamy prawo pragnąć, albo domagać się miłości?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
NO JUŻ JESTEM BOGUSIU, PRZYWIŁANA PRZEZ CIEBIE. OBIECANY POST O "UMYWANIU RĄCZEK" ZAINSPIROWANY NASZĄ DYSKUSJĄ... WIESZ, CZASAMI CZŁOWIEK " JAK SIĘ NIE PRZEWRÓCI... TO SIĘ NIE NAUCZY "... TAK MASZ RACJĘ, MŁODZI MAJĄ SWÓJ PUNKT WIDZENIA NA ŻYCIE [ SAMA W ICH WIEKU TEŻ PRAGNĘŁAM SAMODZIELNOŚCI..] I TRZEBA DAĆ IM SZANSĘ...
OdpowiedzUsuń1.5 ROKU MIESZKALIŚMY RAZEM [CÓRKA , ŻIĘĆ I MALUTKA JULKA] ALE W KOŃCU POSTANOWILI PÓJŚĆ " NA SWOJE....20m2 " DLA BABCI, TO WIELKA ROZPACZ...JAK ONI SOBIE PORADZĄ, CO Z MALEŃSTWEM... BYŁAM ZAWSZE, NA KAŻDY PŁACZ, NA KAŻDE SKINIENIE A ONI " RODZICAMI NA PÓŁ GWIZDKA "BO BABCIA MOGŁA ZAWSZE [ZANIEDBUJĄC SWOJĄ PRACĘ] ZAJĄĆ SIĘ WNUSIĄ..[ ALE DZIĘKI MOJEJ POMOCY MOGLI SIĘ UCZYC [OBYDWOJE STUDIOWALI] TERAZ Z PERSPEKTYWY CZASU [ZNAJOMI I PRZYJACIELE MÓWILI MI TO JUŻ WCZEŚNIEJ... NO ALE JA, TAKA NIEZASTĄPIONA, KOCHANA BABCIA...]WIEM, ŻE TO BYŁA JEDYNIE SŁUSZNA DECYZJA...SĄ DOBRYMI RODZICAMI..[100%], TWORZĄ BARDZO UDANĄ, KOCHAJĄCĄ SIĘ RODZINĘ , ZE SZCZĘŚLIWĄ JULKĄ. [ŻŁOBEK NIE GRYZIE...]BABCIA, JEST TERAZ TYLKO BABCIĄ I AŻ BABCIĄ...[ TĄ OD ZAOPIEKOWANIA SIĘ JULĄ CZASAMI, OD ROZMOWY Z WNUSIĄ PRZEZ TELEFON I SKYPA... A USŁYSZANE OD WNUSI "BABSIU KOFAM CIĘ..[BEZCENNE] NO I OCZYWIŚCIE OD ROZPIESZCZANIA I KUPOWANIA [ MĄDRYCH ] PREZENTÓW... [ ACHA BABCIA TEŻ MA SWOJE ŻYCIE!!!]
PAMIĘTAM DAWNIEJ JAK DZIECI PATRZYŁY CZSAMI Z UŚMIECHEM NA MOJE DZIAŁANIA, JAK STARAŁAM SIĘ BARDZO " UCZYĆ" JULKĘ . MYŚLELI, ŻE TO WARIACTWO..., ŻE TO NA WYROST...JEDNAK TERAZ WIDZĄC WSPANIAŁE EFEKTY, KONTYNUUJĄ TO. STARAMY SIĘ DZIAŁAĆ WSPÓLNIE [ JUŻ ZAAKCEPTOWALI, ŻE BABCIA KUPIŁA NA 2 " URODZINY ZESTAW DO NAUKI CZYTANIA " - GENIALNY MALUCH [DLA DZIECI 1-5 LAT] JULKA PATRZY NA TO Z DUŻYM ZAINTERESOWANIEM [ UCZYĆ , UCZYĆ..] I BĘDĄ JUŻ WKRÓTCE EFEKTY... CZASAMI WIDZĘ ICH BŁĘDY.., PRÓBUJĘ REAGOWAĆ ALE DOSTAJĘ PO ŁAPACH I MOJE "WYCOFANIE Z TEMATU" BYŁO IMPULSEM DO NAPISANIA BARDZO MĄDREGO POSTA BOGUSIA... O " UMYWANIU RĄCZEK "
NAPISAŁEŚ PIĘKNIE O PRZYJAŻNI[ MOŻE TO TEMAT NA SZERSZE ROZWINIĘCIE...] TAK PRZYJACIELE SOBIE POMAGAJĄ [NIE PISZĘ POWINNI... BO JEŻELI TEGO NIE ROBIĄ TO CHYBA ...NIE SĄ PRAWDZIWYMI PRZYJACIÓŁMI]. NA PRAWDZIWEGO PRZYJACIELA , MOŻESZ ZAWSZE LICZYĆ A ON NA CIEBIE .. I TO JEST NORMALNE. A TERAZ JUŻ WIEM BOGUSIU, ŻE ZANIM POWIEM LAKONICZNE :"NIE BĘDĘ SIĘ WCINAĆ W CUDZE ŻYCIE" POMYŚLĘ JEDNAK, MOŻE MOŻNA JAKOŚ MĄDRZE DORADZIĆ..[ ALE OCZYWIŚCIE BEZ NARZUCANIA SIĘ ]. JA WOLĘ POMAGAĆ INNYM , NIŻ KORZYSTAĆ Z POMOCY.... ALE KORZYSTANIA Z NIEJ , TEŻ SIĘ TRZEBA NAUCZYĆ..., ŻEBY DAĆ SZANSĘ CHOĆBY REWANŻU TEJ DRUGIEJ STRONIE ZA OTRZYMANĄ OD NAS POMOC. DZIĘKI... BOŻENKA.
Niestety Bogdanie, ale muszę wrócić do Twojego 131 posta, a także do komentarzy, który swoim wpisem wywołałeś. Piszesz, że „że w zasadzie nikt jasno nie odpowiedział na Twoje pytanie jednym zdaniem.. Wszyscy w mniejszym lub większym przybliżeniu oscylowali wokół tej oczywistej prawdy.” Moim zdaniem, powinieneś się cieszyć, że tak się właśnie stało. Nie wiem o jakiej prawdzie rozmawiamy, ale jeśli masz na myśli prawdę dotyczącą miłości, to z całym szacunkiem, ale bliższa mi jest opinia Pirlipatki niż Fotina..Jej sposób postrzegania miłości, jest z całą pewnością bliższy tej prawdziwej miłości, którą kiedyś nazwałem na tym blogu miłością „ludzką”. To o czym pisze Fotin jest próbą opisania miłości „anielskiej” romantycznej, czystej i bezinteresownej . Cudownie - Fotinie, życzę Ci całego serca, żebyś właśnie taką miłość spotkał na swojej drodze. Tyle tylko, ze miłość to zwykle uczucie znacznie bardziej skomplikowane. Na koniec – żeby wszystko było jasne Bogdanie, moja odpowiedź na Twoje pytanie jest następująca – człowiek, który maltretuje i krzywdzi innego człowieka (fizycznie lub psychicznie) powołując się na miłość jest gnidą i bydlakiem. Natomiast bardzo często bywa tak, że ludzie krzywdzą i ranią się wzajemnie, mimo tego, że naprawdę się kochają. Miłość to cudowne, niezwykłe i czasami szalone uczucie. Temat "Umywania rączek" musze przemyśleć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Bogus.Wroce do poprzedniego posta. To prawda czlowiek ktory maltretuje drugiego czlowieka to tyran i despota, nie umie kochac i nigdy nie pokocha. Zgadzam sie z jakonem ze ludzie rania sie nawzajem. A dlaczego?Wielka niewiadoma, ja tego pjac nie moge."Umywanie rączek" to delikatny temat ale jakze szeroki.Umywanie raczek to odcinanie sie od problemow i zachowan innych .A przeciez czlowiek nie moze byc obojetny wobec drugiego czlowieka.Ale zeby komus pomoc trzeba wielkiej rozwagi i zastanowic sie jaka to ma byc pomoc, by nie zaszkodzic, trzeba wyczuc kto jakiej pomocy potrzebuje.Pomoc moze byc roznoraka. Ale tez nie mozna za nikogo myslec ani za nikogo zyc. Nie wolno pomagac na sile , to powoduje tylko konflikty.trzeba to robic z wyczuciem i rozwaga, taktownie i delikatnie.Jesli pomoc wywola zrozumienie i zaufanie ,jesli ktos z tej pomocy skorzysta, bedzie dla niego pomocna, dla nas to bedzie wielka radosc. Tak buduja sie przyjaznie . A przeciez miec przyjaciol to wspaniala rzecz.Piszesz Bozenko o swojej Rodzinie. Pieknie.Ja tez mam wnuki, kocham je bardzo, ale nie jestem zwariowana babcia.Wnuki maja rodzicow i to oni przejeli calkowicie stery , ja tylko od czasu do czasu moge w odpowiedni sposob pomoc, nie wyreczajac rodzicow w swojej roli.Bacznie obseruje moja rodzine i uwazam ze wszystko jest tak jak byc powinno.Tez pomagam. Szczegolnie anonimowo. To lubie, poniewaz czasem ludzie chca okazac wdziecznosc, ale w pomocy nie o to chodzi przeciez.Ja robie to z potrzeby serca i pcieszy mnie fakt,ze moja pomoc przynosi pozytywne efekty. To wielka nagroda.Nigdy nie umywam raczek jesli ktos potrzebuje pomocy jakakolwiek by ta pomoc byla.Przeciez nie zyjemy tylko dla siebie ani obok innych.Zyjemy wsrod ludzi i nie mozemy wobec siebie byc obojetni.To nie moja natura"Im wiecej daje tym wiecej mam"Pomagajac innyn sama staje sie lepszym czlowiekiem.Kiedy przezylam tragedie w moim zyciu mialam w tym trudnym dla siebie okresie przyjaciol , nie bylam sama, To cudowne miec przyjaciol.Brac trzeba rzeczywiscie sie nauczyc. Zreszta cale nasze zycie to ciagla nauka.Super temat Bogus poruszyles.dziekuje Ci. Pozdrawiam wszystkich serdecznie Nina
OdpowiedzUsuń