EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

piątek, 6 marca 2009

Dzień szósty

Jak zwykle dzisiejszy dzień zakończę dopiskiem do bloga. Jest godzina 22,13. Trzynastka to moja szczęśliwa liczba, a gdy wypadnie jeszcze w piątek, to jest już pełnia sukcesu. Zawsze i wszystko bardzo dobrze mi każdego, oznaczonego tą datą dnia wychodzi. Chociaż dzisiaj nie jest 13-ty, jednak jest piątek, więc po wczorajszym marazmie poetyckim, dzisiaj napisałem nowy wiersz i jego właśnie chcę dzisiaj tu zaprezentować, co niezwłocznie czynię:


Ziąb marcowy

Za oknem ziąb straszny…
I północny wiatr lodem wieje.
Mimo tak skrajnych warunków,
Moje serce za życiem szaleje.

Kolejny marcowy dzień…
Pędzi chmury zgorzkniałe.
Wszystkie takie bardzo sine,
Ciężkie i deszczem nabrzmiałe.

Idę ulicą dziwnego miasteczka,
Wyciągam zziębnięte dłonie.
Dokoła drzewa w pół zgięte,
Trwają w wichrowym pokłonie.

Szukam ciepłego schronienia,
Ale nikt mnie nie prosi do domu.
Pukam do furt wykwintnych,
Ale otworzyć ich nie ma komu.

Ty jedna stoisz przy mnie cieniem,
I nie boisz się zimnego podmuchu.
Grzejesz mnie ust oddechem,
W gorącym miłości odruchu.

Potem poszliśmy nad dziką rzekę,
Ogrzać dłonie przy ognisku…
A tam na brzegu, dwa łabędzie,
Złączone w miłosnym uścisku.

Bogdan Chmielewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz