EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

niedziela, 15 marca 2009

Dzień piętnasty

Niedziela, godzina 21,52.Jak na mnie, to wcześnie wziąłem się za nowy wpis. Cały dzień wyplatałem. Mam ponacinaną skórę na palcach i bolące nadgarstki. Po obiedzie wyrwałem się na spacer. Jest koło mnie wielki park do którego lubię chodzić. Jest tam taka cisza i spokój.Słuchałem śpiewu ptaków i oddawałem się zadumie. W takim miejscu przychodzą do głowy różne myśli. Często bywa tak, że w tym parku znajduję natchnienie na nowy wiersz, a czasem tęsknotę za wimaginowanym rajem... Innym razem siadam na ławce... tuż nad wodą. Obserwuję kaczki pływające na wodzie i wyciszam emocje. Wtedy jednoczę się z naturą bardzo mocno i ma wrażenie, że za chwilę rozpłynę się w niej na zawsze... Bardzo mnie boli, że ludzie niszczą ten piękny świat...może na tą okoliczność zamieszczę tu swój wiersz...? Może ktoś go przeczyta i zastanowi się nad sobą, gdy będzie bezmyślnie wyrzucał na trawnik kolejną plastikową butelkę po napoju...


Czas jesieni

O tej porze, w dzikim lesie,
Gwałt podnoszą smukłe drzewa.
Powiew wiatru chłód już niesie,
A ptaszyna smutniej śpiewa.

Grzyb wysypał się obficie,
I zza krzaka okiem świeci.
Jakby czekał na przybycie,
Całej chmary swoich dzieci.

Trawa ochrą już się mieni,
Małe krzewy gubią liście.
A w koronie śpią w czerwieni,
Jarzębiny piękne kiście.

Jeleń wyszedł na skraj lasu,
Wszystkim, głosi swoją moc.
Robiąc przy tym dość hałasu,
Ryczy basem całą noc.

Gdzieś w oddali ludzi słychać,
Idą wprost w głęboki bór.
Każdy piękno chciałby wdychać
Ale w dłoniach taszczy wór.

Z worów sypią się plastiki,
Wszelkich flaszek cały stos.
Zaśmiecają obraz dziki,
Śmiejąc się naturze w nos.

Bogdan Chmielewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz