Jutro minie miesiąc od chwili kiedy założyłem blog. Jak to szybko zleciało...a ile się wydarzyło. Jest godzina 23,12 według nowego wyznacznika czasu. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że lubimy posługiwać sie symbolami. Spotkać je można podczas wyrażania miłości, nadzieji, strachu, przyjaźni, płaczu pocałunku...ale i jazdy na rowerze, czy nawet w sytuacjach zagrażajacych życiu. A dlaczego tak sie dzieje...? Bo my ludzie nie lubimy prawdy. Wolimy słodkie kadzenie, nawet gdy wiemy, że to co płynie z ust kadziciela jest totalną bzdurą. Czasami używam mowy symboli w wierszach, które piszę... Pokażę to na przykładzie delfina występującego na tym blogu. W wierszu celowo posłużyłem sie nim, bo jest to piękne, inteligentne i miłe zwierzę. Można by go stawiać za wzór przyjaźni... jak sie już domyślacie - besinteresownej przyjaźni. To tęsknota za tym wielkim charakterem. To oczekiwanie na kogoś wyśnionego i jedynego w swoim rodzaju. To zapotrzebowanie na miłość, której wszyscy pragniemy z całych sił... To krzyk w kierunku bliskich: jestem tu... zauważ mnie... kochaj, wspieraj, ratuj w potrzebie... nie przechodź obojetnie... ja cię kocham, a ty mnie...?
A teraz czas już na następną zwrotkę wiersza z delfinem w roli głownej:
cd.
Jego smukłe ciało, cięło jak klinga sztyletu wzburzoną powierzchnię,
Płynąc cichutko popiskuje, jakby mnie uspokajał, jakby informował.
Ufałem mu bardziej ze strachu o własne życia, niż z czystej wiary,
Trzymając w dłoni płetwę nadziei, bezwładnie obok żem dryfował.
poniedziałek, 30 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz