W tej chwili jest godzina 22:00 a więc jestem już przy klawiaturze i piszę poniedziałkowego posta. Zima nie ma zamiaru spuścić ze swej mocy. Co prawda mrozu srogiego nie ma, ale za to śnieg sypie jak zwariowany... Na trawnikach leży go już pół metrowa warstawa. Zastanawiałem się nad tym ile w tym leżącym śniegu jest zmagazynowanej wody...!? Myślę, że niewyobrażalne ilości... i gdyby tak w tej chwili momentalnie stopniały... na pewno była by niesamowita powódź. Dzisiaj zakończę temat tym śnieżnym akcentem i tylko powiem Wam jeszcze, że zaraz dołączę kilka zwrotek wiersza, którego dawno już tutaj nie prezentowałem... Oto i one:
Niedzielny kierowca
Na parkingu w pewnym mieście,
Samochodów stało z dwieście.
Każdy piękny, lustrem lśniący,
Wewnątrz czysty i błyszczący.
Większość z nich nie używana,
Zamiast jeździć, wozić pana,
Stoi w słońcu, blachy grzeje,
I od środka już rdzewieje.
Dnia każdego woski bierze,
Tak jak pokojowe zwierze.
Jest pieszczone, jest głaskane,
I po wierzchu szczotkowane.
Gdy w tygodniu jest niedziela,
Chętka bierze właściciela,
Łypiąc z byka na sąsiada,
Klucz wyjmuje, w auto wsiada,
poniedziałek, 1 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz