piątek, 19 lutego 2010
Dzień 356
W tej chwili dochodzi godzina 21:55... jak widać jestem tu i piszę już piątkowego posta. Pogoda zaczęła się wiosenna. Wszystkie usytuowane wzdłuż chodników, wysokie zwały śniegu błyskawicznie topnieją, bo w tej chwili za oknem pada rzęsisty deszcz i rozmywa je na śliską papkę... Dzisiaj zastanawiałem się nad zjawiskiem doświadczania i odczuwania energetycznego innego człowieka. Chodzi mi o duchowe, zbliżone brzmienie własnych energii. Dlaczego jednego człowieka odbieramy bardzo pozytywnie, niemal od razu ufamy mu, a od drugiego chcemy uciekać, bo jego sama bliska obecność tak nas zaburza, że wysiedzieć przy nim nie możemy. Poszedłem za tą myślą jeszcze dalej i zacząłem dumać nad tym, czy miłość jest uzależniona od bliskości takiego wspólbrzmienia. Zatem czy ludzie, którzy brzmią energetycznie blisko, bardzo blisko, czy wręcz brzmią prawie jednakowo, mają większą od pozostałych istot brzmiących mniej, lub całkiem rozbieżnie, szansę na szczerą i bezinteresowną miłość. Taką miłość, która nie oczekując niczego przetrwa wszystkie zawirowania, niedogodności i będzie trwała aż do końca ich życia...? Dlaczego Ci ludzie o zbliżonym brzmieniu doskonale się rozumieja... niemal słyszą własne myśli... odczuwają natychmiast smutek lub przywoływanie w myślach. Odpowiadają zanim ten drugi zdąży napisać, czy wypowiedzieć własną myśl. Dlaczego potrafią natychmiast wiedzieć co ta druga osoba lubi, co jej się podoba, co ją smuci, a co ją zabija. Co podnosi na duchu i dodaje odwagi. Dlaczego chcą się dotykać, przytulać i być blisko siebie bez oczekiwań i materialno - seksualnych podtekstów. A może to jednakowe brzmienie właśnie jest prawdziwą miłościa...? A jeśli tak, to dlaczego te jednakowe brzmienia spotykają się ze sobą tak rzadko. Niektórzy czekają na siebie... na spotkanie takiego bliźniaka całymi latami, a inni jeszcze dłużej, albo nawet całe życie i dopiero spotykają się u schyłku kończącej się drogi życia. Dlaczego tak fantastyczne relacje są tak niesamowicie unikatowym zjawiskiem...? Czy miłość w tym wymiarze i na tym poziomie rozwoju ludzkiego życia ma być uczuciem reglamentowanym...? Jeśli tak, to chyba tylko po to by ludzkość mogła doświadczać większej ilości najprzeróżniejszych i bolesnych sytuacji... wszak życie to wieczny ruch, a wielkie i bezinteresowne miłości rodzą się w bólu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
" ODCZUWANIE ENERGETYCZNE DRUGIEGO CZŁOWIEKA "...
OdpowiedzUsuńJEST TO DLA MNIE JESZCZE NIE BARDZO WYTŁUMACZALNE... ALE TAK , ZDARZA MI SIĘ TAK ODBIERAĆ LUDZI . MÓWIĘ WTEDY , ŻE " NADAJEMY NA TYCH SAMYCH FALACH, CZUJE SIĘ WIELKĄ CHĘĆ POZNANIA WŁAŚNIE TEJ OSOBY I ZAPRZYJAŹNIENIA SIĘ Z NIĄ . DOSKONALE WIEM , ŻE WŁAŚNIE Z TAKICH ODCZUĆ... RODZĄ SIĘ NAJWSPANIALSZE PRYZYJAŹNIE - MAM WIELKIE SZCZĘŚCIE TEGO DOŚWIADCZAĆ... I JAK NARAZIE NIE POMYLIŁAM SIĘ .
NIESTETY MOGĘ SIĘ NARAZIE " W PRAKTYCE " WYPOWIEDZIEĆ TYLKO ODNOŚNIE PRZYJACIÓŁ ... BO NIE UDAŁO MI SIĘ JESZCZE SPOTKAĆ TEJ " JEDNOBRZMIĄCEJ POŁÓWKI " ALE WIERZĘ, ŻE I JA JĄ WRESZCIE ODNAJDĘ I BĘDZIE NAM DANE WSPANIALE CIESZYĆ SIĘ TYM ODGADYWANIEM SWOICH MYŚLI [ WIEM, ŻE JEST TO CUDOWNE , BO DOŚWIADCZAM TEGO W MOICH PRZYJAŹNIACH , JAK " MATERIALIZUJĄ SIĘ LEDWO PRZEMYKAJĄCE MYŚLI! "].A WIĘC W MIŁOŚCI TO JEST JESZCZE BARDZIEJ WSPANIAŁE . TERAZ JUŻ WIEM , ŻE WTEDY JUŻ NIE TRZEBA OCZEKIWAĆ [NO ... ZROZUMIENIE TEGO ZAJĘŁO MI TROSZKĘ CZASU ALE WIEM , ŻE WARTO BYŁO NAD TYM PRACOWAĆ...].
WIEM, ŻE TRZEBA SZUKAĆ WŁAŚNIE TEJ " JEDNOBRZMIĄCEJ ENERGETYCZNIE OSOBY ,[ CZASAMI NAWET WARTO DŁUŻEJ POCZEKAĆ ] ŻEBY DOŚWIADCZYĆ NAJWSPANIALSZEJ MIŁOŚCI , TAKIEJ PRAWDZIWEJ... BO SZKODA JUŻ CZASU NA " BYLEJAKOŚĆ " W UCZUCIACH . MOŻE TE NASZE " ŻYCIOWE NIEPOWODZENIA " BYŁY PO TO, ŻEBYŚMY WIEDZIELI , ŻE SZUKAMY KOGOŚ ZUPEŁNIE INNEGO .
I NIECH TE " NAJPRZERÓŻNIEJSZE I BOLESNE SYTUACJE " NAS TYLKO WZMOCNIĄ "... I DODADZĄ SIŁ W TYCH POSZUKIWANIACH. OBY TE NASZE DOBRE ENERGIE ... ODNALAZŁY SIĘ I PRZYCIĄGNĘŁY... NAWET NA KILKA LAT, ALE TO I TAK WARTO.
OBSERWUJĄC WIELKĄ MIŁOŚĆ MOICH NAJBLIŻSZYCH PRZYJACIÓŁ [ TYCH CO TO DZIELĄ SIĘ NAWET JEDNYM CUKIERKIEM ] TEŻ CHCĘ TAK KOCHAĆ I TAK BYĆ KOCHANĄ .
PEŁNA NADZIEI , ŻE JA TEŻ BĘDĘ SIĘ MOGŁA CIESZYĆ
SIĘ NIĄ , ŻYCZĘ WSZYSTKIM TEGO SAMEGO . OTWÓRZCIE SIĘ NA " WSPANIAŁĄ MIŁOŚĆ " ŻEBYŚCIE SAMI BYLI DOWODEM, DLA INNYCH, ŻE TAKA MIŁOŚĆ NAPRAWDĘ ISTNIEJE . BOŻENKA .
Z wielką uwagą przeczytałam piątkowe rozważania. Zastanawiałam się w jaki sposób można przybliżyć, opisać uczucia towarzyszące człowiekowi, który ma świadomość, że gdzieś na świecie jest ktoś jednobrzmiący energetycznie i w ogóle co to znaczy?
OdpowiedzUsuńDla większości ludzi to taka troszkę "czarna magia". Przeważnie spotykają na swojej drodze wcześniej lub później człowieka z którym jest im dobrze, rozumieją się i idą razem przez życie.
Jednak to "powiązanie dusz" to coś zupełnie innego - może być błogosławieństwem jeśli los da szansę spotkać się tym ludziom na początku ich drogi lub dojmującą tęsknotą i cierpieniem jeśli są one rozdzielone.
Wyobraźcie sobie kobietę, która oczekuje ukochanego dziecka, rodzi je, pielęgnuje, dotyka, przytula a potem ono zostaje porwane. Jak myślicie co ta kobieta czuje?
Tak, jest bliska załamania nerwowego, rozpacza, szlocha, wszędzie szuka, w każdym dziecku dopatruje się tego utraconego, nie dopuszcza do siebie myśli, że maleństwa nie odzyska.
Co dzieje się dalej: albo traci zmysły z bólu i wpada w otępienie albo powoli uczy się żyć.
Jak sądzicie - czy jest w stanie zapomnieć o tym co się stało, czy przestała swoje dziecko kochać?
Czy nie tęskni za nim i nie myśli co się z nim dzieje mimo, że ma inne dzieci, Rodzinę, dom? Nie - ona każdego dnia wyczekuje, że ONO do niej wróci, że je odnajdzie, przytuli, ochroni i nigdy więcej nie pozwoli, żeby ktokolwiek wyrządził mu krzywdę.
A dziecko - myślicie, że to maleństwo zapomniało zapachu swojej Matki? że nawet otoczone miłością pozbędzie się podświadomej tęsknoty za jej ciepłem, głosem?
Nie - ono nawet jeśli nie do końca wie dlaczego - będzie całe życie szukało jej.
A kiedy zrządzeniem losu spotkają się - czy istnieje siła, która mogła by ich rozdzielić?
Czy znajdzie się człowiek, który nie pochyli się nad dwójką tych tułaczy?
Mam nadzieję, że chociaż nieudolnie ale udało mi się przybliżyć Wam Kochani pojęcie "jedności dusz" jakkolwiek byśmy tego nie określali.
Jest taka teoria, którą między innymi Paulo Coelho propaguje w swojej twórczości, że kiedyś, w poprzednich wcieleniach, nasza dusza była jednością, która podzieliła się potem na kilka lub nawet kilkanaście części. Celem naszego życia jest znalezienie takiej Drugiej Połówki. Poszukiwanie jest trudną, ryzykowną drogą opłacaną cierpieniem, pełna wątpliwości i rozczarowań. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak podjęcie tego ryzyka poszukiwań, którego celem i nagrodą jest Miłość. Rezygnacja z ryzyka jest rezygnacją z Miłości. Wiem jedno, że...gdy spotka się swoją Drugą Połówkę, oprócz jedności, odczuwa się spokój. Wszystkie burze wokoło, mimo ze nadal trwają, nie są w stanie tego spokoju zburzyć. Życzę wszystkim takiego spokoju.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się,że kiedy kogoś poznajemy to już po kilku zdaniach z reguły wiemy, czujemy, czy się dogadamy.Czy "nadajemy na tych samych falach", czy myślimy podobnie, czy lubimy to samo.Czy również to samo nas cieszy i denerwuje. Nie potrafię odpowiedzieć jak to się dzieje....ale tak jest.Jest to takie magiczne "coś" niewidoczne co sprawia,że właśnie wiemy,że to ta/ten.To takie POROZUMIENIE DUSZ, i jeśli na swojej drodze spotkamy taką właśnie osobę - to już tylko może być wspaniale.
OdpowiedzUsuń'Milość nie jest nawykiem, zobowiazaniem albo dlugiem. Nie jest tym czego nas ucza romantyczne piosenki. Oto testament Ateny- Szirin-Hagii Sofii: Milosc po prostu jest, Bez definicji. Kochaj i nie zaaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.