Mamy godzinę 19:15 mimo, że jest dość wcześnie zabieram się za pisanie wtorkowego posta. Jestem jakiś zmęczony. Nic specjalnie trudnego nie robiłem, a mimo to jestem sflaczały jakby ktoś ze mnie powietrze wypuścił. Nie wiem o co chodzi... chociaż domyślam sie, że może chodzić o stres... o komfort psychioczny, którego pozbawiłem się na własne życzenie będąc jeszcze w pracy... a może zaczyna się jakieś przesilenie pogodowe, które w połączeniu z dyskomfortem psychicznym dało mi właśnie taki nastrój... Mam nadzieję, że szybko cholera mi minie i będe jutro latał jak fryga. A teraz zamieszczę kolejną zwrotki "Niedzielnego kierowcy"... oto one:
Pali motor, pedał wdusza,
Dwójkę wrzuca, w końcu rusza.
W biegu drzwi zamyka z trzaskiem
I wyrusza w drogę z wrzaskiem.
Sprzęgło trzyma, gaz dodaje,
Motor ryczy, bryczka staje.
Szofer gapi się zdziwiony,
Nawet trochę przestraszony.
Potem szybko sprzęgło puścił
I tym samym silnik zdusił.
Gość zdziwiony co niemiara,
Motor kręci trara, rara, rara.
Gdy zaskoczył, dodał gazu
I wystrzelił w przód od razu.
Pędzi jezdnią aż trzydzieści,
Ledwo się w zakrętach mieści.
wtorek, 2 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
WIESZ BOGUSIU, MYŚLĘ, ŻE NIE JESTEŚ JEDYNYM, KTÓRY W TE " SZALONE POGODOWO " DNI ODCZUWA DYSKOMFORT... JA JESTEM METEOROPATKĄ ... A TAKICH LUDZI JEST WCALE NIE MAŁO... A NIE SĄ TO MIŁE " DOZNANIA " . NIESTETY TEGOROCZNA ZIMA ' wypłaca nam kilkuletnie zaleglości " I POKAZUJE JAK TO SIĘ KLIMAT OCIEPLIŁ. ALE KIEDYŚ WRESZCIE NADEJDZIE UPRAGNIONA WIOSNA... I WTEDY ZASZALEJEMY..., BĘDZIEMY SOBIE JEŻDZIĆ " W PLENER " , MOŻE DO LASU BEMOWSKIEGO... A MOŻE I W INNE MIEJSCA...[ MAMY JUŻ PRZECIEŻ RÓŻNE ZAPROSZENIA ]. ALE JAKO, ŻE NA TĘ WIOSNĘ JESZCZE NAM PRZYJDZIE POCZEKAĆ... TO MUSIMY POMYŚLEĆ O MIŁYM SPOTKANIU... MOŻE Z TWOJĄ POEZJĄ [ TAK CICHUTKO WAM POWIEM, ŻE TRZEBA KUPIĆ OSTATNI 6 NUMER " ANGORY " ŻEBY PRZECZYTAĆ OPUBLIKOWANY TAM WIERSZ BOGUSIA " DEKADA " NA STRONIE 62 ] A I BOŻENKA2 MOŻE NAM PRZECZYTA COŚ ZE SWOJEJ TWÓRCZOŚCI...
OdpowiedzUsuńA WIERSZ... " WŁAŚCICIEL " AUTECZKA ...TO TYPOWY " POSIADACZ " A JESZCZE GDYBY MÓGŁ, TO BY PEWNIE TYM AUTECZKIEM WJECHAŁ NA BALKON... A MOŻE ZAPARKOWAŁ BY PRZY KANAPIE Z PUDLEM NA PODUSZKACH... MOŻE POWINIEN " PRZESYPAĆ " NAFTALINĄ... BO MOLE SIĘ ZALĘGNĄ W TAPICERCE HI HI ... NO ALE SĄSIEDZI WIDZĄ, ŻE MA AUTO...NO !
[ A JA BIDULKA NIE MAM , ALE JAKOŚ JEŻDŻĘ KOMUNIKACJĄ MIEJSKĄ I DOCIERAM TAM GDZIE CHCĘ ..]
POZDRAWIAM WSZYSTKICH CIEPLUTKO, TRZYMAJMY SIĘ I ZIMIE SIĘ NIE DAJMY!!!. BOŻENKA.
Cześć, Bogusiu!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam te Twoje rozważania na temat braku uprzejmości w codziennych kontaktach i chamstwa drogowego, i muszę dorzucić swoje trzy grosze. Wczoraj wieczorem podwoziłam w Pruszkowie przyjaciółkę do domu i zostałam jeszcze zaproszona do niej na kolację. Uliczka tonęła w zaspach, trudno było znaleźć miejsce do parkowania. Pierwsze wolne miejsce znalazłam w mniejszej zaspie, wdrapałam się na nie z rykiem silnika, ale zorientowałam się, że stoję naprzeciwko bramy. Niezależnie od tego, czy ktoś będzie stamtąd wyjeżdżał w ciągu najbliższej pięciolatki, czy nie - wycofałam się stamtąd z rzężeniem i doczołgałam się do końca ślepiej uliczki, gdzie znalazłam trochę miejsca blisko jakiegoś domu (ale tym razem nie blisko bramy). To miejsce nie było ani specjalnie oczyszczone, ani zaznaczone - ot, po prostu koleiny były trochę płytsze, dało się wjechać i zaparkować. Po trzech godzinach znalazłam za wycieraczką kartkę treści: "Palancie, odśnież sobie miejsce!" Towarzyszący mi kolega był zbulwersowany, a ja stwierdziłam, że chciałabym porozmawiać z tym anonimowym autorem - i tyle. Zero reakcji! Po pierwsze: PALANT jest rodzaju męskiego i jest to jedno z potocznych określeń członka męskiego. Każdy, kto mnie zna, może bez wątpienia stwierdzić, że jako żywo - za palanta mnie wziąć nie sposób... No to o co się obrażać? A poza tym ilość śniegu nie była jakaś strasznie porażająca, nie parkowałam w śniegowym tunelu ryzykując lawinę, no i poza tym jak niby miałam sobie odśnieżyć, czym? Dziwny zwyczaj, żeby człowiek przyjeżdżający do przyjaciół na parę godzin miał obowiązek odśnieżania ulicy, przy której parkuje - znowu tylko na parę godzin. Rozumiem, gdyby chodziło o prywatny podjazd, który ktoś sobie pracowicie odśnieżył, ale i w tym przypadku nie było powodu, żeby mnie tytułować "palantem". Nigdzie nie było informacji, że ta uliczka to teren prywatny, żadnego znaku, szlabanu, siatki, itp. Tam nawet nie ma żadnych malowanych oznaczeń, np. z numerem samochodu, który ma prawo tam parkować (wiem, bo jeżdżę tam od lat!). Chamstwo, głupota? Oj, chyba tę wiadomość za wycieraczką pozostawił mi JAKIŚ PALANT....
Pozdrawiam!
B.
Uśmiałam się z wiersza, świetny. Jestem w trakcie kursu na prawo jazdy. I jak pomyślę, że będę tak postrzegana to jeszcze raz się śmieję. Najlepiej nauczę się go na pamięć i na pierwszych jazdach będę recytować dla rozładowania stresu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa