EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

niedziela, 14 lutego 2010

Dzień 351

W tej chwili jest godzina 20:48 Siadam więc do kompika i zabieram się do pisania posta. Jak już niektóre osoby wiedzą, dzisiejszy post będzie dotyczył wczorajszego dnia. Przypominam jeszcze tym którzy nie wiedzą lub z jakichś przyziemnych powodów zapomniały... wyjaśniam - wczoraj były Walentynki. A więc dzień obfitujący w pozytywne energie cieplutkich uczuć! Z mojego punktu widzenia jest to najfajniejszy dzień w roku... Jednoczy ludzi. Chcę powiedzieć Wam, że my, to znaczy grono dobrych i najlepszych znajomych zorganizowaliśmy sobie spotkanie właśnie z takiej... walentynkowej okazji. Spotkaliśmy się w punkcie zbornym na Jelonkach i tam w niezwykle miłych relacjach, od godziny 16:00 niemal do 24:00, nie nudząc się sobą przebywaliśmy razem osiem godzin. Specyfika tych naszych miłych spotkań polega na tym, że każdy od siebie daje swój wkład i pomysłowość w realizacji i stwarzaniu niepowtarzalnej atmosfery. I tak każdy od siebie coś przynosił. Były różnorodne sałatki, ciasta, napoje, pieczone w cary skrzydełka, faworki, a właściwie na skutek omyłkowo zmienionej przeze mmnie pierwszej literki "Gaworki"... i tak już chyba zostaną "gaworkami"... były też bezy, jajka w majonezie... a czego tam nie było...? Powiem jeszcze o serpentynkach porozrzucanych po pokoju i przemiłej atmosferze. Najpiekniejsze było dawanie sobie drobnych upominków... takich milusich akcentów walentynkowych... Wszyscy bez wyjątku na płeć dostali czerwone serduszka. Nasza Kasiula sprawiła nam chwilkę refleksji i zadumy gdy wręczała każdemu z nas pięknie zapakowane tomiki wyrażonych mądrości inych wielkich ludzi. Ja...zostałem wyrózniony specjalnym podziękowaniem wszystkich obecnych... Jest to karta pamięci podpisana własnoręcnie przez każdrgo z obecbych, a było ich 11-cie osób... no i dostałem purpurowe serce... które nosiłem cały miły wieczór na piersi. Całość została połączona prezentacją nowości poetyckich w wydaniu Biożenki-II, mnie i Janusza... Wszystko uwiecznione został 145-ma fotografiami i zostanie nam na wieczną pamiątkę... Tuż przed północą pożegnaliśmy się. Oczywiście nikt nie został pozostawiony samopas tylko kto mógł i miał czym, rozwoził tych którzy nie mieliby jak dotrzeć do własnych mieszkń. Sam dotarłem do domu o godzinie drugiej po północy... ale nie poszedłem spać tylko powtórnie przejrzałem upominki i cieszyłem nimi swoje oko, serce i całe wnętrze przed zaśnięciem... Chcę wszystkim gorąco podziekować za miłe klimaty jakie potrafimy sobie dawać. Dziękuje Naszej "Kwoce", że nas przygarnia pod skrzydełka w swoim gniazdku rodzinnym i za to, że mam tą wielką przyjmność i zaszczyt WAS znać... brakowało mi w tym znakomitym gronie jeszcze Ninki, Joasi i Rumcajsiny... ale rozumiem i znam ich powód nieprzybycia... ślę Wam więc chociaż wirtualnego, ale szczerego buziaczka walentynkowego... Następnym razem nie wymigacie się żadnym powodem! A to jest życzeniem nas wszystkich.

4 komentarze:

  1. WITAM... TU KWOKA ... BARDZIEJ MI SIĘ PODOBAŁA ... WCZORAJSZA " KWOCZKA " . I CHOĆ BYŁA TO WŁAŚCIWIE WIGILIA WALENTYNEK... ALE BYŁO CUDOWNIE... NAWET DWIE " NOWE " OSOBY KASIULA I JANUSZ NIE WYOBRAŻALI SOBIE , ŻE MOŻE BYĆ TAK CIEPŁA I MIŁA ATMOSFERA [ JUŻ CZEKAJĄ NA NASTĘPNE SPOTKANIA ]. WAŻNE JEST TO , ŻE NIE MAMY CZASU NA NUDĘ WE WŁASNYM TOWARZYSTWIE... A TAK SIĘ ZŁOŻYŁO , ŻE JESTEŚMY TAKIE ARTYSTYCZNE DUSZYCZKI W TYM AŻ TROJE POETÓW , JEDNA MALARKA I TKACZKA ARTYSTYCZNA NO... I KOCHANI POCZĄTKUJĄCA FLECISTKA PO 50 ! A DO TEGO KAŻDY POPISAŁ SIĘ SWOIMI ZDOLNOŚCIAMI KULINARNYMI... SŁYNNE JUŻ BOGUSIOWE SKRZYDEŁKA... I PRZEPYSZNA SZARLOTKA MNIAM... NO I ZNANE FAWORKI [ DZIĘKI BASIU ZA POMOC ] I BEZY , KTÓRE ZNIKAŁY W MGNIENIU OKA... A SAŁATKI... A ŚLEDZIKI , PYSZNY BAŚKOWY SMALEC... ZE SKWARECZKAMI, OGÓRECZKI I GRZYBECZKI PYSZNE WINA
    AH... ŚLINKA JESZCZE LECI. TAK KOCHANI , WYMAGA TO TROCHĘ ZACHODU, CHĘCI ALE JAK TO SIĘ TAK ROZŁOŻY NA WIELE RĄK... TO JEST LŻEJ. MOŻE SIĘ TROSZKĘ ROZPISAŁAM , ALE TO Z RADOŚCI, ŻE DBAMY O TĘ NASZĄ PRZYJAŹŃ, STARAMY SIĘ BYĆ RAZEM, BLISKO, POZNAWAĆ SWOJE RADOŚCI I SMUTKI...
    A KOCHANI CO TO BĘDZIE DOPIERO WIOSNĄ... HANIU ZAJRZYMY DO CIEBIE NA DZIAŁKĘ, ZAPREZENTUJESZ NAM SWOJE OBRAZKI WŚRÓD KWIATÓW, BĘDZIEMY SŁUCHAĆ WIERSZY Z TRELEM PTASIM W TLE...A BOŻENKA NA SWYM FLECIE BĘDZIE WSPIERAĆ IM TEN TREL... ROZMARZYŁAM SIĘ ... LEPIEJ NIE WYGLĄDAĆ ZA OKNO... TA BIEL ŚNIEGU... ALE JEST NADZIEJA, ŻE STOPNIEJE , BO WIOSNA ZATĘSKI ZA NAMI A WTEDY JUŻ I JOASIA DO WARSZAWY DOJEDZIE... I TEŻ DOŚWIADCZY TEJ WIELKIEJ RADOŚCI BYCIA Z NAMI .
    KOCHANI DZIĘKUJĘ WAM , ZA TO ŻE JESTEŚCIE I ZA TE WSPANIAŁE, WSPÓLNE CHWILE ... WASZA " KWOCZKA ".

    OdpowiedzUsuń
  2. OJ , KOCHANI TE 5o++ ... ZAPOMNIAŁAM JESZCZE O PIĘKNYCH, CZERWONYCH TULIPANKACH... KTÓRE DOSTAŁYŚMY OD JANUSZA [ WYGLĄGAJĄ W WAZONIE PRZEPIĘKNIE... TAK RZYWOŁUJĄ WIOSNĘ!
    A FOTEK, BĘDZIE TROSZKĘ WIĘCEJ... JA TEŻ " PSTRYKAŁAM "
    A TERAZ ZACYTUJĘ WAM JEDNĄ Z SENTENCJI, Z PIĘKNEGO , KOLOROWEGO TOMIKU OD KASIULI [ OJ... WYBÓR BYŁ TRUDNY ] :" Jeżeli człowiek pragnie być szczęśliwy, powinien nie tylko dążyć do szczęścia własnego, ale również do szczęścia tej społecznośći, do której należy i do szczęścia bliźnich, którzy ją tworzą " [ Max Haeckel ]
    JUŻ CHYBA NIE MOŻNA NIC WIĘCEJ DODAĆ !
    AH MOŻE TYLKO TO, ŻE KASIULA PRZYSŁAŁA MI WCZORAJ PIĘKNE ZDJĘCIE " KWOCZKI " ZAGARNIAJĄCEJ PISKLĘTA POD SWOJE SKRZYDŁA ... WZRUSZYŁAM SIĘ .
    POZDRAWIAM WIĘC WSZYSTKIE MOJE " PISKLĘTA "
    WASZA " KWOCZKA "

    OdpowiedzUsuń
  3. WiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiTam i tu też
    Tak się składa, że niechcący byłem na spotkaniu u Was. Czułem się jakbym znał wszystkich całe wieki. Boję sie co to może być dalej. Jedna moja malutka refleksja nt bloga i tego spotkania w walentynkową wigilię.
    Kochani, na sptkaniu byliście cudowni, weseli, roześmiani a tu tak jakoś smutnawo i refleksyjnie.
    Więcej uśmiechu!!! Ja jestem taki wierszowy straszny smutas i mam tego i siebie takiego dość. Chcę Was takich jak na tym spotkaniu - z uśmiechem i "cudownym" brzmieniem plastikowego fletu.
    Pozdrawiam
    Taki jeden romantyczy dinozaur czyli Janusz

    OdpowiedzUsuń
  4. Bogusiu, dziękuje bardzo za piekną wręcz romantyczną relację ze spotkania,, a buziak ha, ha przyjety z wielką radością.Zima i odległośc, która nas dzieli troszkę przeszkadziła by być w takich chwilach razem z Wami, a w moim przypadku tak niefortunnie sie złożyło bo tydzień wcześniej byłam w stolicy.Ja wierzę ,ze bedzie jeszcze nie jedna okazja by sie spotkać, zresztą poznanie Was, tej atmosfery jest tak ogromnym pragnieniem ,ze napewno sie ziści.Pozdrowienia mi wypada przesłać bardzo serdeczne co niniejszym czynię Joanna

    OdpowiedzUsuń