wtorek, 9 lutego 2010
Dzień 346
Jest już godzina 20:45, a to świadczy o tym, że zaczynam pisać wtorkowego posta. Dzisiaj zastanawiałem się nad uczuciem przyzwyczajenia. Niby nic wielkiego, a jednak… bo czymże jest przyzwyczajenie…? Czy przyzwyczajenie jest tożsame z lubieniem…? Z mojego punktu widzenia jest baaaardzo bliskie. Przecież jeśli coś lubimy to i często stosujemy, zajadamy jeśli dotyczy pokarmu… bawimy się gdy dotyczy przyjemnej zabawy… albo staramy się jak najczęściej spotykać jeśli dotyczy to osoby, którą darzymy sympatią, albo wyróżniamy za jakąś pozytywną cechę… Mówię to nie bez kozery ponieważ w ten sposób podkreślam rolę jaką odgrywa w każdym człowieku uczucie "przyzwyczajenia". Przyzwyczajenia z pozoru niegroźne… ale jak silnymi są uczuciami skoro potrafią upominać się o swoje… namawiać, przypominać, przywoływać... ba nawet krzyczeć na nas, gdy nie stosujemy tego codziennego i zarazem schematycznego działania. Należy zastanowić się czy takie przyzwyczajenia są szkodliwe dla potencjalnego człowieka, czy nie jest szkodliwe... Wszak od przyzwyczajenia, które nakazuje nam powtarzać ciągle te same działania jest już tylko jeden krok do nałogu... do groźnego uzależnienia... A uzależnienie to jest już poważny problem i gdy puścimy go samopas może wyrządzić sporo niechcianej krzywdy. Do tego można dorzucić jako zbagatelizowanie i pomniejszenie rangi ważności, tak jakby pozytywne usprawiedliwienie. Oszukujemy się wtedy, że to są wspaniałe emocje, dobre o pozytywnych skutkach działania ... Jeśli chodzi o kontakty z konkretną osobą, argumentujemy, że się lubimy, że miło nam się rozmawia, że mamy ciągle o czym rozmawiać. To wszystko prawda i myślę sobie, że to cecha jak najbardziej pozytywna ponieważ utrwala miłe i chciane znajomości, także koleżeństwa, czy nawet prawdziwe przyjaźnie... Po prostu je cementuje. To tak jak jest z dbaniem o własny ogródek. Zaglądamy tam codziennie, pielimy niepotrzebne chwasty, podlewamy, czasem dokarmiamy odpowiednim nawozem, karmą dla roślinek... i na końcu zbieramy owoce swojej troski i zadbania... Ale bardzo źle jest gdy wszystko wymyka się spod naszej kontroli i przestajemy panować nad własnymi zachowaniami… wtedy to już nie jest przyjemnością… Wtedy jest to bardzo niebezpieczny nałóg, czyli zniewolenie… a za tym krok w krok podąża cierpienie, smutek, złość i agresja… Gdzie jest ta cienka granica…? Jak ją właściwie i w porę odczytać, rozpoznać…?! Ano trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem. Trzeba wszędzie i zawsze kierować się umiarem… tym najzdrowszym środkiem i… i nie mieć przy tym zgubnych oczekiwań… Wtedy zachowamy szczęście, zdrowe uczucie i pozytywne relacje towarzyskie…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyzwyczajenie...podobne jest do lubienia mniej do nałogu.Wiem to po sobie.Nie mam dnia bez porannej czarnej kawy i czytania "do poduszki".Aparat fotograficzny mam zawsze w torbie, bo przecież...mogę coś "uchwycić" nawet w drodze.Przyzwyczajenie, a może już nałóg ? Wszystkie te czynności są przyzwyczajeniem, a może też juz nałogiem? (kawa)...dlatego,że lubię kawę,lubię czytać i jestem wrażliwa na piękno.Mam też dziwne przyzwyczajenie...hmm nawet może śmieszne: lubię zapach nowej ksiażki... i nowej gazety.
OdpowiedzUsuńAle te moje przyzwyczajenia są dla mnie bardzo milutkie.Pozdrawiam.Lucyna
NO JA BOGUSIU DAŁA BYM ODWROTNĄ KOLEJNOŚĆ NAJPIERW COŚ [ KOGOŚ ] POLUBIMY A DOPIERO SIĘ PRZYZWYCZAJAMY... JEDZENIE, SŁODYCZE , NAPOJE, LODY... POLUBIMY JAK POZNAMY ICH SMAK I SIĘ POTEM PRZYZWYCZAIMY. PEWNIE, ŻE NIE ZACHOWANIE ZDROWEGO ROZSĄDKU... PROWADZI DO NAŁOGU OBJADANIA { OJ... WIEM COŚ O TYM...} CZY UPIJANIA [OTYŁOŚĆ, ALKOHOLIZM...]
OdpowiedzUsuńI TAK SAMO MOŻE BYĆ Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM , KTÓREGO POZNAMY, POLUBIMY I PRZYZWYCZAJAMY SIĘ DO JEGO OBECNOŚCI... I CHCEMY CIĄGLE WIĘCEJ I WIĘCEJ... NIE BACZĄC NA TO JAKA JEST MOŻLIWOŚĆ I RELACJA TEJ DRUGIEJ STRONY.... MY SOBIE POMYŚLIMY... PODOBA SIĘ NAM, JEST MIŁY , CIEPŁY, CHCĘ GO MIEĆ " DLA SIEBIE " ALE MUSIMY TEŻ DAĆ SZANSE TEJ " DRUGIEJ STRONIE " CZY ONA TEŻ MA TAKIE SAME CHĘCI. MOŻE NAS POPROSTU BARDZO POLUBI... ALE TYLKO POLUBI, Z TEGO MOŻE SIĘ ZRODZIĆ NAWET WSPANIAŁA PRZYJAŹŃ ALE TYLKO PRZYJAŻŃ [ DLA TEJ PIERWSZEJ OSOBY ] I AŻ PRZYJAŹŃ" DLA TEJ DRUGIEJ...".
JA WIELOKROTNIE WSPOMINAŁAM, ŻE JESTEM SAMA , ALE ODKĄD BOGUSIU SIĘ POZNALIŚMY, STWORZYLIŚMY NASZĄ GRUPĘ, NIE JESTEM JUŻ SAMOTNA...
SPOTYKAMY SIĘ , DAJEMY SOBIE DUŻO DOBRA ... CIEPŁA , WSPIERAMY SIĘ W POTRZEBIE I DOBREGO SŁOWA SOBIE NIE ŻAŁUJEMY [ I TO JEST WŁAŚNIE TO MOJE ULUBIONE..." PIELĘGNOWANIE OGRODU..."] DBAMY O TO , ŻEBY KTO CHE Z NAMI BYĆ ZNALAZŁ CIEPŁO ALE I SAM JE DAWAŁ , TEŻ WSPIERAŁ POTRZEBUJĄCEGO W POTRZEBIE... I KORZYSTAŁ GDY JEMU POTRZEBA WSPARCIA ... I TAK PIELĘGNOWANA GRUPA STANIE SIĘ " MONOLITEM " Z TYCH, KTÓRZY TEGO BYCIA RAZEM NAPRAWDĘ CHCĄ...
TAK , TERAZ KOLEJNY RAZ CI PRZYZNAM RACJĘ... NIE NALEŻY " OCZEKIWAĆ " TYLKO KIEROWAĆ SIĘ ZDROWYM ROZSĄDKIEM... I TO DAJE WIĘCEJ RADOŚCI, SZCZĘŚCIA, PRZYJAŹNI ... NIŻ ZGUBNE OCZEKIWANIA... A WIĘC BĄDŹMY " ROZSĄDNI I SZCZĘŚLIWI ". BOŻENKA.