EPILOG

Po długim wahaniu postanowiłem zakończyć pracę z prowadzonym od ponad 500-set dni blogiem pt. "Poezja, którą da się czytać". Jak spostrzegliście 7 ostatnich postów zasadniczo odbiegało tematem od wcześniejszych treści, dlatego zostały przeniesione do nowoutworzonego bloga, który będzie poruszał właśnie taką tematykę. Mam nadzieję, że te ważne tematy wciągną was i zachęcą do czytania, i czynnego uczestnictwa w życiu nowego bloga pt. "Tropem dziwactw i bezsensu". Zapraszam. Oto nowy adres pod którym mnie znajdziecie:

http://tropem-dziwactw-i-bezsensu.blogspot.com

środa, 28 kwietnia 2010

Dzień 423/424

Powoli mija wtorek 28.04.2010. Jest godzina 19:40. A więc zaczynam pisać posta. Przed chwilą zobaczyłem w telewizji zawodowego kierowcę karetki pogotowia ratunkowego, który jadąc prywatnym samochodem osobowym, najdziksze wyczyniał swawole. Łamiąc wszelkie zasady i przepisy o ruchu drogowym, jechał po trawniku, pod prąd, przejeżdżał skrzyżowania na czerwonym świetle, stwarzał zagrożenie dla pieszych i własnego dziecka, które wiózł na tylnym siedzeniu auta. Jak to możliwe, żeby człowiek o zdrowych zmysłach, na co dzień ratujący życie poważnie i ciężko chorym, a także ofiarom wypadków drogowych sam jechał jak szaleniec. Sam stwarzał sytuacje zagrażające życiu i bezpieczeństwu użytkowników dróg publicznych. Aż skóra cierpnie i włos staje na głowie kiedy widzimy takie karygodne wyczyny ludzi żyjących wśród nas. Tak nieodpowiedzialnych ludzi powinno uznawać się za nienadających się do życia w społeczeństwie i z cała surowością prawa karać bezwzględnie ostro. Takiego kogoś powinno pozbawiać się dożywotnio prawa jazdy i konfiskować samochód na rzecz instytucji chroniącej życie ludzkie na drogach publicznych. Jak długo będziemy tolerować ludzi, którzy w sposób świadomy narażają życie spokojnych obywateli naszego kraju...? Jak długo będziemy udawać, że nie widzimy i jak długo jeszcze będziemy tolerować poczynania i wyczyny wandali, łobuzów, bandziorów i wszelkiego rodzaju naćpanych agresorów. Metoda na przeczekanie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Z czasem będzie godzić w nas samych. Ciekawy jestem co powiedzą ci udający, że nic nie widza gdy taki ktoś rozjedzie ich dziecko, żonę, męża czy rodzica? Czy trzeba aż takiego wstrząsu byśmy zaczęli reagować na takie akty...? Czy potrzeba jeszcze więcej ofiar żebyśmy zaczęli jawnie protestować i zwalczać czyny które godzą w nasze rodziny i bliskich!!!??? A może zabierzemy się za swoje... nasze bezpieczeństwo już jutro...? Mówię Wam... nie warto jest czekać aż zginie ktoś z naszych bliskich... bilans strat będzie zbyt wielki i nieodwracalny... Dobranoc.

3 komentarze:

  1. JEST TO BARDZO TRUDNY TEMAT. TAKIE SZARŻOWANIE , STWARZAJĄCE ZAGROŻENIE DLA INNYCH JADĄCYCH OBOK TAKIEGO SZALEŃCA JEST STRASZNE. PRZYKRE, ŻE KAŻDEGO DNIA GINIE NIEPOTRZEBNIE TAK WIELE OSÓB I TO CZĘSTO WŁAŚNIE PRZEZ GŁUPOTĘ I SZALEŃCZĄ JAZDĘ INNYCH. NAJGORSZE JEST TO , ŻE TY MOŻESZ JECHAĆ SPOKOJNIE, PRAWIDŁOWO I NAGLE GINIESZ W WYPADKU , BO KOMUŚ ZABRAKŁO WYOBRAŹNI... GINIESZ... ALBO NA WIELE LAT ALBO WRĘCZ DO KOŃCA POZOSTAJESZ KALEKĄ ZALEŻNYM OD INNYCH WE WSZYSTKIM - TO STRASZNE!.
    MASZ RACJĘ ZAWODOWY KIEROWCA W DODATKU CZĘSTO NIOSĄCY POMOC OFIAROM WŁAŚNIE TAKICH WYPADKÓW...
    WIOZĄCY JASZCZE SWOJE DZIECKO... BRAK SŁÓW NA TAKĄ GŁUPOTĘ. TYLKO JAK TEMU ZAPOBIEGAĆ? TRZEBA PROTESTOWAĆ JAK KTOŚ Z NASZYCH ZNAJOMYCH LUB BLISKICH CHCE WSIĄŚĆ DO SAMOCHODU PO ALKOHOLU...
    ALE NAJGORSZA JEST BRAWURA W WYKONANIU MŁODYCH LUDZI, KTÓRZY POPISUJĄ SIĘ PRZED KOLEGAMI [ TE TRAGICZNIE GŁUPIE WYŚCIGI MOTORÓW I SAMOCHODÓW... JEŻDŻENIE W PEŁNYM RUCHU ULICZNYM NA JEDNYM KOLE...]. ILOŚĆ SAMOCHODÓW NA DROGACH SZYBKO SIĘ ZWIĘKSZA I CORAZ WIĘCEJ MŁODYCH, NIEODPOWIEDZIALNYCH KIEROWCÓW CZĘSTO MAJĄCYCH TANIE, STARE... MOŻE I NIE BARDZO SPRAWNE " JEŹDZIDEŁKA " ZA TO Z OGROMNĄ " FANTAZJĄ " PORUSZAJĄCYCH SIĘ PO NASZYCH DROGACH. I ZNOWU MUSIMY UCZYĆ KULTURY NA DROGACH NASZE DZIECI... JUŻ OD MAŁEGO MOŻE TO ZAOWOCUJE ZA KILKA LAT.
    A TERAZ MUSIMY SOBIE ŻYCZYĆ SZCZĘŚCIA, ŻEBY NIE TRAFIĆ NA NASZEJ DRODZE NA TAKICH " KIEROWCÓW ".
    WRCAJCIE ZAWSZE SZCZĘŚLIWIE DO WASZYCH RODZIN. POZDRAWIAM. BOŻENKA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Bogusiu, że poruszyłeś ten temat. Podobnie jak Ty uważam, że osoby, które z premedytacją pozbawiają lub narażają życie innych ludzi, powinno się karać z całą surowością - bez żadnych taryf ulgowych.
    W mojej Rodzinie 3 osoby poniosły śmierć, ginąc w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców. Były to trzy oddzielne tragiczne zdarzenia. Jak wiele można znieść? Otóż okazuje się, że tak naprawdę nie znamy granic swojej odporności i jakiejś nieziemskiej siły, która sprawia, że mimo wszystko żyjemy dalej.
    Jednak tylko ten, kto przeżył podobną tragedię, jest w stanie zrozumieć co czują ludzie, którzy utracili bliskie sobie osoby z powodu głupoty, braku wyobraźni i skrajnej bezmyślności drugiego człowieka.
    Ale to nie wszystko. Ja również, jako 13 letnia dziewczynka, zostałam potrącona przez samochód. Prowadził go młody wojskowy, który jechał po jakiegoś Generała. Wraz z grupą innych osób przechodziłam na przejściu dla pieszych na drugą stronę ulicy, kiedy z szeregu oczekujących samochodów oderwał się jeden i wjechał na pasy potrącając mnie.
    Było wielu świadków tego wypadku i z ich relacji wiem, że wyglądało to koszmarnie. Zostałam wyrzucona w powietrze a potem spadłam na maskę i osunęłam się po niej na ziemię pod koła pojazdu.
    Przypuszczano, że zginęłam, ale ja, jakimś niesamowitym cudem ocalałam i oprócz sińców i zadrapań nic mi poza tym nie było. cdn

    OdpowiedzUsuń
  3. cd.....
    A co zrobił kierowca? Zanim ludzie ochłonęli wsadził mnie do samochodu i zawiózł do szkoły. Tam zostawił mnie - a ja byłam widać cały czas w szoku, bo nie zdawałam sobie sprawy, że potrącił mnie samochód, nawet wówczas, kiedy obok mnie w szatni matki innych dzieci z przejęciem o tym wypadku dyskutowały, zastanawiając się czy "TA dziewczynka" przeżyła.
    Potem przez tydzień leżałam na obserwacji czy nie mam wstrząsu mózgu lub innych wewnętrznych obrażeń. Widocznie nie było mi pisane albo limit "tragicznej śmierci" w naszej Rodzinie został wyczerpany, w każdym razie, mnie, jeśli tak można powiedzieć, udało się. Dowódca tego żołnierza prosił moją Mamę i mnie, żebyśmy nie wnosiły sprawy przeciwko Niemu - bo młody i złamie mu to życie i karierę a mnie, motywował, przecież nic się nie stało. Zrobiło nam się żal tego Chłopaka i nie pociągnęłyśmy go do odpowiedzialności. Teraz wiem, że popełniłyśmy duży błąd, ponieważ to, że żyję jest kwestią szczęśliwego zbiegu okoliczności a ten Chłopak... kiedy był przesłuchiwany, starał się zrzucić odpowiedzialność na mnie - co świadczyło po pierwsze o jego braku poczucia winy, o nie zdawaniu sobie sprawy z faktu, że byłam o włos od śmierci, a dodatkowo o jego głupocie, bo było mnóstwo świadków, którzy widzieli całe zdarzenie.
    Jeśli raz uszło mu takie zachowanie płazem to czy można liczyć na to, że nie będzie tak zachowywał się w przyszłości?
    W dodatku okazało się, że wypadek odcisnął jednak na mnie swoje piętno, mimo, że nie zostałam poszkodowana fizycznie. Przez wiele lat jednak, miałam stany lękowe. Wielokrotnie śniły mi się te wydarzenia chociaż w chwili gdy miały one miejsce, wyparłam je ze swojej świadomości.

    OdpowiedzUsuń