W tej chwili mija godzina 19:50. Zasiadłem do komputera i przeczytałem wszystkie wpisy dotyczące zamieszania z powodu pogrzebu (że tak powiem) na wysokim szczeblu. Przepychanki i spekulacje nadal trwają i zataczają coraz szersze kręgi … tylko szkoda, że nie na temat, który je wywołał. Coraz bardziej mnie zadziwia brak zrozumienia mojej treści z której wyszło to całe zamieszanie. Dowiaduję się we wpisach, kto mnie gloryfikuje, kto uwielbia, kto lubi i popiera, kto beze mnie żyć nie może, kto się ode mnie uzależnił, kto mnie nie lubi, kogo skrzywdziłem, komu pomogłem i kto ma to zwyczajnie gdzieś. O sobie usłyszałem tyle opinii, że aż mi się wierzyć nie chce, że to o mnie chodzi!!! Słyszę, że żyję pochlebstwami, że piszę tylko po to by się nimi wzmacniać, oddychać i dowartościowywać. Dowiedziałem się, że jestem bezdusznym materialistą, który nie chce dawać wsparcia rodzinom poszkodowanym w kraksie lotniczej… i wiele jeszcze innych łagodniejszych epitetów. Zastanawiałem się na różne sposoby i próbowałem dociec przyczyny takich reakcji. Jedna z moich hipotez brzmi tak: Ludzie na skutek własnych problemów potrzebują odreagować swoje rodzinne stresy. Wystarczy maleńka iskierka i wylewają cały swój bagaż niepowodzeń życiowych na pierwszą lepszą osobę. Że tak jest mam przykład na sobie. Mimo, że kilka osób zdecydowanie ostrzej wyraziło swoje zdanie na temat pogrzebu, nikt nie odniósł się do ich wpisów krytycznie. Zaślepienie i brak obiektywizmu jest tak wielkie, że stawiane przeze mnie pytanie o tolerancji jest, któryś tam dzień z kolei omijane jak najgorsza zaraza. Na szczęście nie wszyscy, oburzeni moją postawą odnośnie wspierania finansowego katastrowiczów, mają taki tendencyjny stosunek do prawa i możliwości decydowania swoimi pieniędzmi . Dlaczego ci tak oburzeni moim wywodem unikają odpowiedzi na postawione zarzuty o braku tolerancji albo pseudo tolerancji podkreślanej publicznie li tylko i wyłącznie na pokaz… nie wiem! Mogę się jedynie domyślać, ale swoimi domysłami nie będę się publicznie dzielił. Jeszcze raz chcę powiedzieć , a właściwie zapewnić niedowiarków, ze nie żywię się chwalbą sztucznie i normalnie pompowaną . Nie jestem absolutnie obrażony na kogokolwiek z wszystkich tu obecnych. Mogę co najwyżej być zdziwiony niektórymi wypowiedziami. Mam także propozycję godną zastanowienia… mogę otworzyć nowy Blog na którym będzie można dawać upust nabuzowanym emocjom. Na którym będzie można sobie dowalać ile wlezie, obrażać się do woli, wrzeszczeć na siebie, unikać wszelkich konkretnych odpowiedzi i robić co tylko zechcecie. Będzie można być nietolerancyjnym i niesłownym i wyrażać wszelkiego rodzaju własne opinie… Trzeba tylko zadeklarować chęć bycia na takim blogu… a potem… a potem do woli już tylko atakować innych! Co wy na to?
****
A na zakończenie jako zwolennik życia w zgodzie z naturą i środowiskiem chcę powiedzieć, że dzisiaj jest Dzień ZIEMI… a oto informacja na ten temat:
Święto mające na celu krzewienie kultury i postawy ekologicznej oraz uświadomienie problemów związanych z ekologią. Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) obchodzi Dzień Ziemi w dniu równonocy wiosennej (20/21 marca), jednak bardziej rozpowszechnioną, w wielu krajach, w tym i Polsce, datą jest 22 kwietnia. We wrześniu 1969 roku, amerykański senator Gaylorg Nelson na konferencji w Seattle, zaproponował ogólnonarodową demonstrację sprzeciwu przeciwko niszczeniu środowiska naturalnego i poparcia dla ruchów ekologicznych. Demonstracja odbyła się pół roku później - 22 kwietnia 1970. Wzięło w niej udział ponad 20 milionów!!! amerykanów. Szacuje się, że obecnie w obchodach dnia Ziemi bierze udział ok. 200 mln osób z ponad 140 krajów świata. Mimo, że ONZ oficjalnie obchodzi Dzień Ziemi w marcu, kwietniowe święto jest również wspierane przez tą organizację.
I tu, na tym polu zachęcam do wszelkich działań ku poprawie wizerunku naszego środowiska. Miast wykłócać się o bzdety zużyjcie swoją energię by nasza Ziemia była czysta, zdrowa i pełna cudownych widoków… a swoimi sukcesami podzielcie się ze mną i wszystkimi czytaczami na moim blogu… Dobranoc
czwartek, 22 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zacznę nie na temat ale myślę, że to dość istotne informacje. Kilkakrotnie miałam problem z umieszczeniem komentarza na blogu. Udało mi się częściowo rozgryźć co jest tego przyczyną. Nie wiem wprawdzie dlaczego tak się dzieje, ale wiem kiedy. Następuje to wtedy, kiedy np. dwie osoby równolegle chcą swoje wpisy zamieścić - wtedy uruchamia się blokada i wyskakują różne dziwne informacje. Dzieje się tak również wtedy, kiedy komentarz jest za długi lub zbyt długo go piszemy. Zarówno w pierwszym jak i w drugim przypadku poradziłam sobie z problemem w ten sposób, że zamknęłam całkowicie stronę, odczekałam chwilkę i weszłam powtórnie - pomogło.
OdpowiedzUsuńW przypadku za długiego komentarza podzieliłam go na mniejsze części i umieściłam za dwoma podejściami czyli w "odcinkach".
Dzielę się z Wami tymi spostrzeżeniami bo wiem, że nie tylko ja miałam taki problem.
***
Zawsze interesowały mnie sprawy związane z ekologią i środowiskiem. Świat, który nas otacza jest tak cudowny, że nie mogę pojąć jak można niszczyć go i zaśmiecać. Jako młoda niedoświadczona jeszcze osoba, zbyt mało wiedziałam o sobie, o tym co jest dla mnie ważne, więc bardziej los i przypadek pokierowały moim życiem, niż w pełni świadome wybory. Zawsze jednak kochałam przyrodę i włóczęgę po różnych zakątkach Polski. Żyliśmy z Rodzicami skromnie, ale wyjeżdżaliśmy na wakacje zarówno w zimie jak i w lecie, żeby nacieszyć się cudami natury. Gdybym mogła cofnąć czas zrobiła bym wszystko, żeby mieć wolny zawód, taki, który mogła bym wykonywać mieszkając z dala od miejskiego zgiełku, w ciszy i spokoju, otoczona przyrodą, zwierzętami i życzliwymi, bliskimi mi ludźmi.
Ziemia jest przecież dla nas... wszystkim - to nasz dom, nasze miejsce i tylko dzięki niej egzystujemy. Dobrze, że są ludzie, którym Jej los szczególnie leży na sercu, którzy wykorzystują całą swoją energię i zapał, do ochraniania jej, jak również uświadamiają innym jak ważne jest dbanie o środowisko. To dziwne, prawda? że w ogóle trzeba komuś tłumaczyć tak ewidentną rzecz - a jednak tak dużo ludzi poprzez swoje bezmyślne działania podcina gałąź na której siedzi. Dlatego potrzebne są takie Dni jak wczorajszy, żeby potrząsnąć mieszkańcami tej planety. Oczywiście jeden zryw nie rozwiąże problemów - to drobiazg w porównaniu z ogromem pracy jaki trzeba włożyć w naprawienie tego co zniszczyliśmy. Jednak od czegoś trzeba zacząć. Nawet jeśli "rozjaśni" się tylko w kilku głowach, to i tak warto takie akcje organizować, bo jest nadzieja, że ta piękna idea zostanie przekazana dalej.
Przez dłuższy czas nie miałam okazji śledzić Bogusiowego bloga, ale widzę, że strasznie się tutaj "porobiło". Bogusiu - z przyjemnością zawsze czytałam Twoje posty, pełne pozytywnej energii, mądre, pobudzające do myślenia. Ale tym razem... autor obraził się na czytelników, wypomniał im, że to JEGO BLOG i że celem blogu jest prezentacja poezji autora i NAUCZANIE MALUCZKICH, jak mają żyć... Bogusiu! Żadne dzieło literackie nie istnieje bez obiorców, a taka forma jest skazana na komunikację międzyludzką, która przebiega nie tylko od autora do czytelników, ale także w drugą stronę. Rozumiem, że to Twój blog - ale i opinie czytelników mogą i powinny czasami dać autorowi do myślenia. Człowiek jest zwierzęciem społecznym, kontaktuje się z innymi i rozwija się dzięki innym ludziom. Nikt nie ma monopolu na jedynie słuszne prawdy, chyba że jest Panem Bogiem...Dzieło żyje tylko w kontakcie z czytelnikami, a bez czytelników - czasami krytykujących, czasami polemizujących - jest tylko MONOLOGIEM. Chyba nie o to Ci chodzi, żeby siedzieć sobie wysoko na chmurze jak Pan Bóg nad ludzką ciżbą i przesyłać im objawienia, a jak ludzie nie rozumieją, to - pierdut! - i zsyłasz im plagę szarańczy, potop albo przestajesz pisać... Mój komentarzbędzie zdecydowanie nie na temat, bo pozwolę sobie odnieść się do całej tej dyskusji, która toczyła się w okresie żałoby narodowej. Niestety - jako obywatele tego kraju, wybieramy swoich przedstawicieli i tym samym upoważniamy ich do wykorzystania naszych danin dla celów, które mieszczą się w polityce rządu. Dajemy i nie mamy już wpływu na to, na co i w jakiej proporcji te pieniądze będą przeznaczone - czy będzie to udział naszego wojska w operacji w Iraku, czy w Afganistanie, czy zakup kolejnych limuzyn dla ministerstwa, czy podwyżki dla wiecznie niezadowolonych posłów, czy na składki z tytułu uczestnictwa Polski w organizacjach międzynarodowych, które chętnie rozbudowują swój aparat, czy też na zapomogi i pogrzeby. Nie byłam ani na Placu Piłsudskiego, ani w Krakowie; przeżywałam tę żałobę w sercu. Kto nas spytał, czy chcemy, aby nasi chłopcy pojechali do Afganistanu? Kto nas pytał o to, czy zgadzamy się na pogrzeb na Wawelu? Zdecydowano za nas i w naszym imieniu. Znałam co najmniej kilka z tych osób - otarłam się o nie zawodowo. I nasunęła mi się taka oto refleksja: w czasie naszej żałoby zdarzyło się straszne trzęsienie ziemi w Tybecie. Zginęły tysiące ludzi. Jakoś nie wpadła mi w ręce nota Ambasady Chin o ogłoszeniu żałoby narodowej. Organizacje humanitarne nie rzuciły się pomagać Chińczykom... Czy sprawdziłby się pomysł z ustawieniem skarbonki, do której ludzie wrzucaliby pieniądze, aby wspomóc rodziny ofiar? Czy można by wykorzystać ten nastrój, aby zamiast widowiskowego celebrowania żałoby wykrzesać z narodu odruch solidarności? A co do ochrony naszej planety i możliwości zadysponowania własnymi pieniędzmi - to ja w tym roku przy rozliczaniu PIT-u wesprę pewnie naszą bałtycką fokę szarą... I nie będę żreć jajek od kur z chowu klatkowego... To tyle!
OdpowiedzUsuńBogusiu, mam nadzieję, że nie obraziłeś się na nas na amen i że będziemy mogli nadal z Tobą dyskutować, a czasem polemizować...
Proszę Autora o wybaczenie ale pozwolę sobie zamieścić jeszcze jeden komentarz pod tym postem.
OdpowiedzUsuńKiedy dołączyłam do grona Obserwatorów tego bloga, zaczęłam systematycznie czytać wszystkie posty i wpisy. Później wracałam do nich jeszcze kilkakrotnie. Może dlatego żywe są w mojej pamięci niektóre tematy, jak również komentarze do nich.
Pamiętam np. wpis pewnego Pana - napisał on cytuję:
..Za każdym razem, kiedy piszę komentarz do jakiegoś bloga, czuję się jakbym odwiedzał kogoś w jego własnym domu.
Myślę, że to zdanie w bardzo sugestywny sposób wszystko wyjaśnia.
Jak zachowujemy się odwiedzając kogoś w jego domu? Na pewno nie będziemy twierdzić, że to jest nasz dom, nawet jeśli czujemy się w nim wspaniale, nie będziemy również obrażać, sprawiać przykrości, czy zachowywać się nietaktownie w stosunku do gospodarza ani pozostałych jego gości. Niemądrym było by jednak uważać, że nie możemy w związku z tym rozmawiać ze sobą, wymieniać poglądów, czy dyskutować. Powinniśmy jednak odnosić się tylko i wyłącznie do meritum sprawy i wypowiadać swoje zdanie a nie krytykować zdanie kogoś innego. Tylko i wyłącznie o to chodzi - czyli o TAKT - to przecież jest takie oczywiste.
A teraz pozwolę sobie przytoczyć kilka zdań "wyłowionych" z komentarzy innych Obserwatorów:
* Obyśmy pamiętali naszych przyjaciół i nigdy nie zaniechali przyjaźni.
* Jakie wspaniałe przemyślenia, głębokie
* Jesteś najważniejszym
* dziękuję za tego bloga.. za tą możliwość uzmysłowienia sobie prawdy o prawdziwym życiu...
* posty Bogusia to samo życie i szczera prawda, którą dzieli się z nami. Czytam je z wielką uwagą i czerpię z nich same pozytywy.
* Oj piękny wiersz........Taka miłość jest jedyna… o takiej miłości warto marzyć i za taką miłością warto tęsknić…
* Jeśli czytacie z uwagą jego wiersze na pewno w nich znajdziecie cząstkę siebie, swojego charakteru i odrobinę czegoś ze swojego życia…
On pisze wyraźnie i jasno. Posty natomiast to proza życia pisana tak z serca i prawdziwie.
To nauka, z której wszyscy powinniśmy, chociaż w jakiejś części skorzystać.
* Jest to szkoła głębokich przemyśleń, które należy stosować w życiu codziennym.
* Najgorszą rzeczą jest kogoś osądzać i lekceważyć. Dla każdego trzeba mieć szacunek.
* Tak więc musimy uczyć się tolerancji, zrozumienia dla innych, szanować osobowość, godność innych.
*****
Jeśli... te wypowiedzi były szczere i płynące z głębi serca to jakie wnioski można wysnuć na ich postawie?
Proszę wybaczyć, ale moim zdaniem, to Czytelnicy wydali opinię na temat: czym jest dla Nich Bogdan jak również to, czym się zajmuje.
Wg. mnie Bogdan dzieli się po prostu swoimi przemyśleniami, spostrzeżeniami, zadaje pytania, pobudza do zastanowienia się, ale nie przypominam sobie, żeby w którymkolwiek poście uzurpował sobie prawo do nakazywania czegokolwiek, czy odgrywania wszechwiedzącego - to My decydujemy na ile skorzystamy lub nie z tych Jego "rad".
Po co pisać, tak wzniosłe słowa jeśli myślimy inaczej?
***
cd
....
OdpowiedzUsuńNie potrafię obojętnie przejść obok człowieka, który potrzebuje pomocy i jeśli tylko jest to w granicach moich możliwości staram się wesprzeć go duchowo lub w inny sposób. Wielokrotnie mimo, że sama byłam "poturbowana" przez życie i przeżywałam bardzo trudne okresy, wyciągałam ludzi z kłopotów, wspierałam, pocieszałam, .....kosztem siebie ratowałam z opresji i co? Najpierw była wielka wdzięczność, wzruszenie i hymny pochwalne - zupełnie niepotrzebne, a nawet wprawiające w zakłopotanie, bo to co robiłam wynikało z potrzeby serca. Jednak, gdy tylko dana osoba "okrzepła" i stanęła na nogi, okazywało się, że rusza własną drogą chcąc jak najszybciej wymazać ten fragment swojego życiorysu a wraz z nim tych, którzy byli świadkami tych niepowodzeń czy klęsk.
Początkowo przeżywałam to bardzo, było mi przykro, zadawałam sobie pytanie co spowodowało tak dziwne zachowanie.
Dlaczego tak reagowałam, ponieważ przywiązuję się do ludzi, traktuję ich poważnie i przejmuję się ich losem i troskami.
Z czasem zdałam sobie sprawę, że pamięć ludzka jest zawodna a życie .... płynie dalej.
****
Co do wyborów w naszym kraju. Mamy trzy możliwości a co jedna to gorsza. Możemy wyrazić swój bunt i brak zgody na to co się dzieje w Polsce nie głosując. Możemy zorganizować strajki albo rewolucję "wyciąć w pień" lub wsadzić do więzień tych, którzy mącą lub szkodzą Polsce i Społeczeństwu - tylko.... mam wrażenie, że pokolenie "rewolucjonistów" wymarło, a poza tym nie bardzo jest kim tych, którzy są na świecznikach zastąpić.
Możemy też głosować przeciw - bo przecież tak właśnie od wielu lat głosujemy - czyli za mniejszym złem. Jaki będzie efekt naszych działań - żaden. Cały świat i Polska również stoją na "nierządzie" i braku sprawiedliwości społecznej. Mówi się o demokracji a to tak naprawdę farsa. Tolerujemy taki stan rzeczy nie dlatego, że jest nam z tym dobrze, albo zgadzamy się na coś, tylko dlatego, że nie mamy już siły walczyć - pragniemy normalności, spokoju, chociaż płacimy za to wysoką cenę w przenośni i dosłownie.