czwartek, 8 kwietnia 2010
Dzień 404
Godzina 22:37 - to dobra pora na pisanie posta. A więc nie wchodząc w głębsze rozważania nad tym, czy rzeczywiście ta pora jest dobra do pisania posta, czy nie jest dobra... zabieram się za pisanie i już. Tak więc już kilka razy, a dzisiaj szczególnie rozmyślałem nad zagadnieniem równowagi. Myślę, że nie wiele osób zdaje sobie z tego sprawę, że cały świat samoczynnie dąży do osiągnięcia równowagi... i że to jest najbezpieczniejszy ze wszystkich skrajnych stanów. Jednak są tacy, którzy o tym bardzo dobrze wiedzą i rozumieją, że bardzo dobrze jest umieć osiągać stan równowagi. Wspominam o tym bo my ludzie w sposób szczególny upodobaliśmy sobie we wszystkich dziedzinach punkty skrajne. Widać nie lubimy tych zbawiennych i korzystnych dla nas środków. Są dziedziny w których szczególnie lubimy maksymalne stężenia... Między innymi jest to stan posiadania... zwłaszcza pieniędzy oraz wszelkich dóbr materialnych. To samo jest w uczuciach... w miłości, przyjaźni, w koleżeństwie, nawet w układach w pracy. Każdy obiekt tych uczuć, pragnie posiadać na wyłączność i tylko dla siebie, a jeśli tego z jakichś przyczyn nie dostanie, wpada w następną skrajność i natychmiast rezygnuje z wszystkiego. Dlaczego tak się dzieje...? Myślę, że to jest efekt niedojrzałości uczuciowej i emocjonalnej. Poza tym dużą przeszkodą jest mocny związek z materialnym postrzeganiem otaczającego nas świata. Uważam, że osobom postrzegającym świat bardziej duchowo, łatwiej jest osiągać stan środka... i tego środka życzę Wam w każdej godzinie życia... Dobranoc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
BOGUSIU, WIESZ, ŻE DAWNIEJ NIE ZROZUMIAŁABYM TEGO POSTA TAK JAK ROZUMIEM GO DZIŚ . I JEST W TYM DUŻO TWOJEJ ZASŁUGI JAK NIE SZCZĘDZĄC SWOJEGO CZASU I CIERPLIWOŚCI DYSKUTOWAŁEŚ ZE MNĄ NA TE TEMATY . TERAZ ROZUMIEM UCZUCIA O KTÓRYCH PISZESZ INACZEJ... NIE OCZEKUJĘ , NIE CHCĘ POSIADAĆ ... CHCĘ BYĆ SZCZĘŚLIWA Z MOIM MĘŻCZYZNĄ BEZ WZAJEMNEGO ZAWŁASZCZANIA , BEZ ZMIENIANIA GO . I CIESZĘ SIĘ , ŻE KROK PO KROKU ZBLIŻAM SIĘ DO " STANU ŚRODKA " . DO OSIĄGNIĘCIA TEGO POTRZEBNE SĄ CHĘCI , DOBRY PRZYJACIEL I NASZE DOŚWIADCZENIA ŻYCIOWE Z KTÓRYCH NALEŻY WYCIĄGAĆ WNIOSKI. BO NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ POWODU. CZASAMI JESTEŚMY ŹLI NA LOS , ŻE NAS CIĘŻKO DOŚWIADCZA I TRUDNO NAM SIĘ DOPATRYĆ W TYM CZEGOŚ DOBREGO . ALE WŁAŚNIE TE NASZE PRZEŻYCIA MOGĄ STAĆ SIĘ NASZYMI " SCHODAMI " DO NASZEGO ROZWOJU... TYLKO WAŻNE JEST , ŻEBY TEGO CHCIEĆ . BOŻENKA.
OdpowiedzUsuńWczoraj doszło do dyskusji na temat poruszony w poście. Rezultatem tych rozmów były następujące moje przemyślenia. Nie ma co do tego wątpliwości, że skrajności są niepożądane, niezdrowe, a w wielu przypadkach po prostu szkodliwe i niebezpieczne.
OdpowiedzUsuńNie oznacza to jednak, że ten "złoty środek" - to brak reakcji, odczuć, namiętności. Jeśli ktoś wysnuł taki wniosek to jest w błędzie.
Chodzi jedynie o to, żeby nasze zachowania nie przybierały form, kiedy przestajemy nad sobą panować, kiedy zatracamy się bez reszty krzywdząc siebie a często również innych ludzi. Zachowując równowagę, wykazujemy się dojrzałością, uczymy się doceniać to czym nas los obdarował, cieszyć każdą najdrobniejszą chwilką, wyostrzamy zmysły i dzięki takiemu postępowaniu życie nabiera kolorów a my nie szamoczemy się, nie miotamy.
Oczywiście dla wielu osób to nie jest łatwe - mamy jednak niewielki wybór - możemy albo wejrzeć w siebie i nauczyć się żyć zgodnie z tempem natury - wcześniej lub dopiero po jakimś czasie. Nie wątpię jednak, że wiele osób po przeczytaniu tego posta i komentarzy do niego, a być może samoistnie na skutek własnych przemyśleń dojdzie do wniosku, że jest to jedyna droga do celu czyli.... szczęśliwego życia.