środa, 7 kwietnia 2010
Dzień 403
W tej chwili jest godzina 23:45. Dzisiaj... zwłaszcza późnym wieczorem bierze mnie głupawka i nie wiedzieć czemu śmieję się jak głupi do sera. Chociaż nie byłbym całkiem szczery gdybym się upierał, że nie wiem dlaczego tak się śmieję. Raczej wiem co mnie do tego prowokuje. Otóż rozmyślałem nad ludźmi zdecydowanie przewrażliwionymi na różnych punktach. Jednym z nich jest sprawa terminów ważności, czyli przydatności do spożycia, wszelkiego rodzaju produktów... zwłaszcza tych spożywczych. Wcale nierzadko widuję ludzi, którzy na wszystkich produktach szukają terminu ich przydatności. Są to w pierwszej kolejności artykuły spożywcze, potem wszelkie inne. Mogą to być opony samochodowe, napoje, słodycze, sery, mięso, wędliny itd... W niektórych przypadkach głupota ludzka nie zna granic. I tak któregoś razu widziałem gdy jedna kobieta szukała tej magicznej daty na butelce ze spirytusem! Inna w moim sklepie dopytywała się o termin ważności na żarówkach! A jeszcze inna i to znana mi osobiście ciągle szukała terminu ważności do spożycia na wszelkiego rodzaju wędlinach. Zachodziłem w głowę dlaczego ona ciągle o to pyta...? Przecież to oczywiste, że wyroby mięsne, a w tym i kiełbasa są zrobione z trupa zwierzęcia... A czy trup może się przeterminować? Przecież to totalny absurd... Każdy trup może co najwyżej zgnić! Zatem czy nie lepiej jest nie przesadzać z tymi terminami przydatności... a może lepiej by było wcale nie mordować zwierząt!!!??? Wtedy nikt nie zadawałby takich delikatnie mówiąc dziwnych pytań... Dobranoc
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przesada w każdej dziedzinie życia jest niewskazana bo bywa początkiem fobii. Przyznaję, że sama sprawdzam daty ważności na niektórych produktach takich jak lekarstwa (bardzo ważne) lub artykuły spożywcze, kosmetyki, ponieważ w tym przypadku jest to moim zdaniem rzecz konieczna.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony zdaję sobie sprawę, że niestety jesteśmy oszukiwani, ponieważ częstą praktyką np. w supermarketach jest "przebijanie" cen a w takiej sytuacji naprawdę nie ma znaczenia co na opakowaniu jest nadrukowane. Trzeba kierować się w takim przypadku zdrowym rozsądkiem i intuicją.
Rozbawił mnie a jednocześnie przeszył zgrozą fragment posta dotyczący terminu przydatności wędlin brrrrr - prześmiewczo to opisałeś Bogusiu a jednocześnie w dość bezpardonowy sposób rzuciłeś prawdę w oczy. Jakoś nie mam dzisiaj ochoty na kiełbaskę :-)