piątek, 21 maja 2010
dzień 445/446/447
Trochę się zagadałem, a efekt tego gadania przełożył się na późną porę, tak więc jest już godzina 23:40. Mija kolejny dzień tygodnia pod wpływem powodzi. Dzisiaj do Warszawy doszła kulminacyjna fala powodziowa. Setki ludzi wylegało na mosty, wały i przybrzeżne tereny Wisły, aby obserwować poziom wody i skalę zagrożenia powodziowego. Niemal co drugi człowiek był wyposażony w aparat fotograficzny i pstrykał naszej staruszce Wiśle fotki. Wykonano tyle zdjęć fotograficznych, że jest to chyba najbardziej udokumentowany moment w historii istnienia tej rzeki. Ekipy wojska, różnych służb i ludności cywilnej tak jakby zjednoczyły się pod wpływem narastającego zagrożenia. Solidarnie napełniano worki piaskiem i układano bez zapłaty długie węże wałów przeciwpowodziowych. Praca szła jak z płatka i nikt nikogo poganiać i zachęcać nie musiał. Jaka szkoda, że dopiero wielkie zagrożenie potrafi wywołać w ludziach poczucie solidarności, wsparcia i chęć niesienia pomocy innym zagrożonym tragizmem i niebezpieczeństwem ludzi. Przy tym użyto sprzętu ciężkiego, ogromnych ciężarówek, helikopterów, łodzi motorowych i amfibii do wyławiania odciętych od świata powodzian. Koszt takiej wielodniowej akcji jest ogromny... a pieniądze z tymczasowo ułożonych wałów z worków z piaskiem, wypalonej benzyny, oleju napędowego i pracy wielu ludzi są wyrzucone w błoto. Dlaczego nie jesteśmy tacy chętni do działań na rzecz budowy własnego i Narodowego bezpieczeństwa? Trudno mi pojąć fakt, że nie lubimy zapobiegać nieszczęściu kiedy jeszcze go nie ma, kiedy jeszcze nikogo nie dosięgło tylko czekamy na tego solidnego kopa w zadek!!!??? Czy my jako społeczeństwo nigdy nie nauczymy się wyciągać logicznych wniosków z nieszczęść jakie cyklicznie nas nawiedzają... zwłaszcza, że nawiedzają nas tylko z własnej głupoty, niedbalstwa, niechlujstwa, lenistwa i braku poszanowania świata Natury... A swoją drogą bardzo jestem ciekawy czego nauczy nas obecna sytuacja z rodziny kataklizmów...!? Dobranoc.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
TO STRASZNE JAK SPADAJĄ NA NAS KOLEJNE TRAGEDIE...
OdpowiedzUsuńDUŻĄ POCIECHĄ JEST TO , ŻE CZĘŚĆ LUDZI JEST SOLIDARNYCH I STARA SIĘ POMAGAĆ W MIARĘ SWOICH MOŻLIWOŚCI [ NAPEŁNIANIE WORKÓW PIASKIEM , ZAWIĄZYWANIE ICH TO WAŻNA PRACA ]. ROBIĄ TO CAŁE RODZINY, MŁODZIEŻ , HARCERZE... ALE SĄ I TACY CO TYLKO SIĘ GAPIĄ CZĘSTO UTRUDNIAJĄC PRACĘ ALBO WRĘCZ STWARZAJĄC ZAGROŻENIE WDRAPUJĄC SIĘ NA NAMOKNIĘTE WAŁY. [ SŁYSZAŁAM O PRZYPADKU GDZIE OJCIEC Z SYNEM POSZLI ZOBACZYĆ JAK WYGLĄDA WEZBRANA RZEKA... GDY SYN SIĘ OSUNĄŁ OJCIEC RYUSZYŁ MU Z POMOCĄ, URATOWAŁ GO ALE SAM UTONĄŁ ... CZY TO NIE ZA DUŻA CENA? NIEPOTRZEBNA ŚMIERĆ ]. A PROBLEM EWAKUACJI... LUDZIE NIE CHCĄ OPUSZCZAĆ SWOICH DOMÓW NA CZAS A POTEM GDY SIĘ NAMYŚLĄ BYWA JUŻ PÓŹNO A JAK WZRASTA WTEDY ZAGROŻENIE DLA NICH I TYCH , KTÓRZY IM NIOSĄ POMOC... TO SĄ TEŻ LUDZIE I ONI TEŻ GINĄ NIOSĄC RATUNEK.
MASZ RACJĘ TRZEBA ZNALEŚĆ WIĘCEJ ŚRODKÓW NA ZAPOBIEGANIE SKUTKOM POWODZI BO NIM SAMYM NIE ZAPOBIEGNIEMY. JEŻELI PRZEZ 48 GODZIN SPADA ILOŚĆ DESZCZU , KTÓRY ZWYKLE PADA W PCIĄGU 2 MIESIĘCY... TO NIE MA FIZYCZNEJ MOŻLIWOŚCI, ŻEBY WODA NIE WYSTĄPIŁA Z BRZEGÓW.
MYŚLĘ, ŻE TEN KOLEJNY KATAKLIZM NAS CZEGOŚ ZNOWU TROCHĘ NAUCZY... ALE WIDOK TYCH ZALANYCH MIAST I WSI ŚCISKA ZA SERCE, A CO BĘDZIE JAK TA WODA OPADNIE???
KOCHANI , STARAJMY SIĘ CHOĆ TROCHĘ POMÓC JAKIMŚ DATKIEM MAJĄC NADZIEJĘ, ŻE TRAFI TO DO OSÓB FAKTYCZNIE POTRZEBUJĄCYCH, KTÓRZY POTRACILI WSZYSTKO, DOROBEK WŁASNEGO ŻYCIA. POMÓŻMY IM... BO MY MOŻEMY TĘ TRAGEDIĘ OGLĄDAĆ W TELEWIZORZE LEŻĄC WYGODNIE NA SUCHEJ KANAPIE, A CI LUDZIE NIE MAJĄ NAWET GDZIE SPAĆ CZY ZJEŚĆ CZEGOŚ CIEPŁEGO CZY NAWET CZYSTEJ WODY DO PICIA CZY UMYCIA SIĘ A ILE JESZCZE PRZED NIMI... BOŻENKA.
Kiedy myślę o Polsce z jednej strony jestem pełna ciepłych uczuć, bo kocham tą ziemię bardzo, piękno jej krajobrazu, swojskość, świadomość, że tutaj jest moje miejsce i nigdzie indziej. Z drugiej strony przepełnia mnie złość, smutek i przygnębienie, kiedy pomyślę o tym jak złymi jesteśmy gospodarzami.
OdpowiedzUsuńCiężko jest wypowiadać takie słowa i czułam wewnętrzny bunt zanim je napisałam, bo chciała bym, żeby było inaczej. Szukałam wręcz usprawiedliwienia dla tego co dzieje się w naszej Ojczyźnie, jednak prawda jest bolesna... Polacy marnują swój potencjał i postępują często bezmyślnie i beztrosko a jest to spowodowane brakiem organizacji, umiejętności przewidywania, planowania, złym zarządzaniem funduszami i innymi nieprzemyślanymi działaniami za które nikt nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności. Być może dlatego urzędnicy na różnych szczeblach czują się bezkarni.
Jesteśmy świadkami takiej właśnie ludzkiej bezmyślności. Ze wstępnych szacunków wynika, że na pomoc osobom dotkniętym skutkami powodzi, trzeba będzie przeznaczyć ca. 10 mld. złotych !!!! Do tego dochodzi oczywiście kwota, którą trzeba było wygenerować dodatkowo na akcje ratownicze w różnych regionach kraju.
Każdego roku wiele miejscowości zagrożonych jest zalaniem. Nie trudno chyba również przewidzieć, że co parę lat mamy do czynienia z powodziami obejmującymi swoim zasięgiem cały kraj.
Konsekwencje? Zniszczony dorobek życia tysięcy ludzi, zakłady, drogi, mosty, trakcje kolejowe, tramwajowe, budynki użyteczności publicznej. Padłe zwierzęta, zniszczone uprawy, groźba epidemii, zatruta woda, szerzenie się chorób głównie układu pokarmowego i skórnych, wymagających często przewlekłego leczenia.
Pomijam sprawę zasadniczą, ale zarazem ewidentną dla każdego z nas, czyli... tragedię poszczególnych rodzin ...ale przecież to wszystko wiąże się poza tym z kolosalnymi kosztami, które zostaną poniesione, żeby doprowadzić sytuację w kraju do normalności.
Te pieniądze muszą "znaleźć się" bez względu na wszystko bo inaczej zapanuje chaos.
Zadaję więc sobie pytanie chociaż niestety retoryczne:
Dlaczego w tak bezmyślny sposób marnotrawione są pieniądze! Dlaczego nikomu nie starczyło wyobraźni aby uzmysłowić sobie, że proporcjonalnie mniejsze środki ale przeznaczane corocznie na ten cel zabezpieczyłyby i uchroniły poszczególne regiony kraju najbardziej zagrożone powodzią przed jej katastrofalnymi skutkami!... a co za tym idzie globalne koszty byłyby nieporównywalnie niższe, ludzie nie potraciliby dobytku a władze lokalne i krajowe mogłyby spać spokojnie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Tak sobie myślę, że może osoby kandydujące na różne stanowiska w administracji Państwa powinny najpierw wykazać się jak gospodarują we własnych domach, gospodarstwach, jak zarządzają własnymi finansami - bo jeśli nie potrafią robić tego na małą skalę, jeśli nie mają zdolności przewidywania to czyż można powierzać takim osobom los nas wszystkich?
Należy doprowadzić do publicznego rozliczania ludzi podejmujących błędne decyzje za skutki jakie one spowodowały. Należałoby obciążyć ich również odpowiedzialnością materialną za straty wynikłe z tytułu ich nierozważnego działania po to, żeby uzmysłowić im wagę podejmowanych decyzji i zniechęcić do "ciepłych posadek" tych, którzy nie mają pojęcia o tym co robią.